Damien C

  

Masz rację. Miałem okazję grać w "świetnym" klubie Tango Stary Dzierzgoń gdzie właściciel już po dwóch kawałkach gdzie nie było pompki podbiegł do mnie i kazał zmienić płytę. A kawałki nie były jakieś mocne, bo Cazzette - Beam me up i Apollo Hardwella. Widziałem reakcje ludzi, byli wręcz zdziwieni, że leci coś innego niż zwykle, ale że to była dopiero godzina 21 z kawałkiem to nikt się nie bawił. Po rozmowie z właścicielem zagrałem jeszcze parę swoich kawałków, dużo mocniejszych żeby mu na złość zrobić i mu podziękowałem Więcej nie mam zamiaru tam jechać, bo tam rządzi disco polo i DJ nie ma nic do powiedzenia...

Sanset

  

A ja powiem wam tak... nie jestem producentem ani dj'em ale sobie cenie oryginalność clubu bo wtedy można wrócić wspomnieniami i taki club bardziej się zapamięta trzeba być kreatywnym, a nie to samo co inne cluby czy coś również nienawidzę Komercji a najbardziej Guetty...
Pozdro...

__________________

glowiex

  

Podobnie jak kolega wyżej, cenie jakość klubu. W mojej mieścince, to w sumie ciężko o dobrego dj'a, który by puścił coś z sensem, bo w większości to jakieś disco z podkładem pianinka, saksofonu, czy czego innego. W ogóle czasem to mam problem nazwać takiego kogoś dj'em - no bo jaka jest filozofia w kliknięciu 'sync' na lapku i zjazd cross'em w jedną albo w drugą, hmm ? Dla mnie w sumie żadna.

A co do tej komercji, jak tak wszyscy odnoszą się do tego - to w sumie obecnej komercji nie lubię, ale jakby to czego słucham miało być komercją, to byłbym bardzo zadowolony.

Twórca tematu też raczej miał na uwadze to, aby właśnie przyszła nowa era komercji, no bo przecież jeżeli komercja miałaby być utożsamiana z np. Trance, House, Techno itd. to by chyba większość ludzi na tym forum nie była urażona właśnie tego typu komercją. : D

v1r00z

  

Najpierw niech zaiks zacznie traktowac DJa jako kogoś kto pomaga artystom w promocji a nie kogoś na kim powinni zarabiać i traktować z góry jak złodzieja. Co do kawałków to zgadzam się całkowicie. Ja dopiero zaczynam przygodę z redydenturą i to w małej knajpce więc trzeba grać to co ludzie lubią i znają ale zawsze wplatam pomiędzy "znane" hity kawałki mniej znane. Np ten wg mnie jest mega a nie jest zbyt znany.

__________________

Sanbit

  

Kolejny ocalony

To tak naprawdę inne czasy. Dje których tu wymieniłeś to liga weteranów. Nie potrzebowali like na facebooku, by rozkręcać imprezy. Nie musieli dawać sobie nicku na forum vel DJ ani promować mixów gdzie numerem 1, promo mix jest kawałek diskopolo w pompastycznym remixie.
Na jedną wieś w Polsce przypada kilku DJów Każdy jeden musi mieć obowiązkowo fan page.
Każdego dnia otwiera się przynajmniej mega jedno zajebiste, nowe, świeże radio internetowe. Żadne z nich nie przetrwa miesiąca, bo weekend - ona tańczy dla mnie posłuchać można na youtube.
Nie wspomnę już o dziesiątkach numerów wydanych w wytwórni Zippyshare.com, gdzie struktura utworu to mniej więcej :
sory chłopaki, poniosło mnie. Ale jak zaglądam w dział produkcje amatorskie (często w niedzielę, tak na dobry koniec tygodnia lubie posłuchać jak ludzie potrafią być głusi) to wydaje mi się, że to właśnie tak wygląda. Szybki internet, cra.ck do Fl Studio, paczka Vengeance i Vip Zone i hej, jestem Dj.. mam 460 like na facebooku, walić te koszmarne fałsze, wokal nadrabia :D

Zarówno utwory typowo komercyjne jak i sam Guetta nie są źli... Ale Polacy nie potrafią dozować. Nie będę przeciwny komercji w muzyce klubowej, bo komercja promuje muzykę : ) Dzięki temu co raz więcej osób zainteresowanych jest takimi klimatami. Niestety ogromny odsetek z nich zamyka się na jeden styl i uparcie się go trzyma.

Co do samej muzyki... Osobiście nie przetrawię, nie zdzierżę i nie zniosę w klubie seta godzinnego, w którym cudowne breakdowny, niesamowite wstawki wokalowe czy upfiltery a'la aviczi będą zajmowały tyle czasu co mainpartowe fragmenty. Nie rozumiem jak można robić minutowy breakdown co 3 minuty... No ale, to taki mój wypaczony krzywy gust.
Kluby w (przynajmniej moim mieście) nafaszerowane są gównem. Gdzie nie byłem, wszędzie to samo. Można wymienić 2,3 miejsca, gdzie można pobawić się przy czymś innym,, niż kretyńskie diskopolowe pompy dla niedorozwiniętych.

__________________

Wecko

  

Sam kawalek Alexa moim zdaniem d**y nie urywa, ale również jestem zdania, iż ciągłe granie "Don't you worry albo "Callng" Alesso juz jakis czas temu stało się męczace

Przy okazji wrzucam kawałek z wielkim potencjałem, który jednak nie dany mi było usłyszeć gdzie indziej poza Sunrise 2012 na parkingu Ashley Wallbridge mega set



https://www.youtube.com/watch?v=RrhVU3cvrsU

Walu

  

Hm, bardziej chodziło mi o sytuację, w której po prostu są dwa podobne sety, dwóch podobnie zachowujących się ludzi (bijący entuzjazm, uśmiech, mowa ciała za konsolą), z tym, że twarz jednego jest powszechnie rozpoznawana, a drugiego 99% ludzi pierwszy raz na oczy widzi. Wg mnie w takim przypadku widać gołym okiem różnicę w zachowaniu ludzi na imprezie, mało kto czeka aż jakiś no-name da sygnał do klaskania, albo podniesienia rąk w górę, a jak gra ktoś znany, to ledwie uniesie ręce i już leci fala przez cały parkiet. Nie jest tak? I wątpię, że to jest kwestia charyzmy, to po prostu kwestia renomy (wiadomo, zasłużonej, nikomu nie ujmuję).

Parę razy spotkałem się z takim zjawiskiem, gdzie wchodzimy ze znajomymi (grupa ok 15 osób) do klubu, godzina 23 - pusto. Mimo to nakłoniłem resztę, żeby zostać, bo tam chociaż w miarę spoko house grali, a nie remixy rihanny jak wszędzie indziej gdzie było pełno ludzi. Nie wiem, może się mylę, że to nasza zasługa, ale przed nami jak wchodziły grupki po 3-5 osób i widziały, że jest pusto, to nie chciały zostać, a jak już my zostaliśmy, to parę takich grupek się przełamało i zostało i tak powoli się zaczęło zaludniać. Dlatego mówię, że ludzie teraz oceniają imprezy wzrokiem, a nie uchem. Większość moich znajomych słucha albo rocka, albo hip hopów różnych, więc czy house, czy disco polo czy inne cuda w klubach tak czy siak im nie leżą (oczywiście jak leci disco polo, to jest szał, ale jak potem zapytasz jak było, to ci powie, że muzyka słaba niesamowicie była) i jedynym kryterium do pozostania w klubie jest dla nich frekwencja - inni się bawią to będzie ok. No tak, jeszcze ważne, żeby piwo tanie było ; >

juniorsky_rp

  

no mam nadzieje, że mówisz tylko o kanale głównym, bo z tym sie zgodze, że tam niektórzy cisną 144 bpm, kuce co 0,5 przejscia, albo 4fanowe hicioraski jak to nazywam, przykro mi że "sram do swego gniazda" ale czasem za głowe musze sie chycić jak słysze co słysze. Na szczęście gram na kanale house i tam moge grać to co kocham, a zostaje mi gra w 4 kątach i szczerze wole to robić niż cisnąć disco polo za 3 piwa i kawałek pizzy w niby klubie co do tematu, nie zaobserwowałem tego procesu ale fakt faktem ze przez FB czy YT bardzo łatwo sie wypromować(tylko nie bzdetami), nie oglądam telewizji, na całe szczęście nie mam mtv ani vivy do szcześcia co innego mi potrzebne, mianowicie uto karem, anil chawla, umek i bardzo wielu temu podobnych producentów
co do klubów... był w highlanderze w opolu pewien duet z wrocka który właśnie cisnął takie klimaty... głebokie mocne i tłuste dipki ato też sie jaki tek sie wydarzył niestety ludzie nie dopisali a moze dlatego, ze opole żyje z czarnych rytmów, komercji ale ten klub akurat: z rocka, polskich kawałków i lat 80...

co do mnie? sam zrezygnowałem, nie warto sie meczyc, uzerac, jak stoja nad toba i rozkazują, co a jak a kiedy scratch albo nawet flanger walnąć... to nie dla mnie, gram dla siebie nie dla ludzi, jestem z tego powodu szczesliwy

smutne ale prawdziwe... moze doczekamy innych czasów

Bjarne

  

Jeśli ludzie chodzą do klubu na wsi to logiczne, że nie puścisz im jakiś ambitnych bigroomów. Istnieją kluby, w których gra się housowo, bardziej ambitnie, a są kluby w których gra się marne pompki i remixy Rihanny. Musimy tutaj rozróżnić miejsca, a co za tym idzie typ muzyki grany w tym klubie. Grajmy pod ludzi, nie pod samych siebie i pod swoje ambicje i chęci zwojowania świata.

mecristo

  

Ja sobie w sumie postanowiłem ruszyć z cyklem imprez, może pierwsza impreza nie była wielką rewelacją, ale widziałem, że przez spory okres grania mojego seta przybyło sporo osób, które na prawdę poczuły ten niesamowity klimat ale długo też nie wytrzymali. Wiadomo, że ludzie nie są przyzwyczajeni do takiej muzyki i stopniowo trzeba to wprowadzać, aczkolwiek mam cichą nadzieję, że moja praca kiedyś się opłaci i może oferty pojawia się same, że ktoś po prostu doceni to, iż w Polsce są osoby, które mają coś innego do powiedzenia i chcą zmienić chodź trochę zdanie na temat polskiego clubbingu.

Wszystkim tym, którzy nie idą na łatwiznę życzę oczywiście od siebie powodzenia, róbcie swoje i grajcie swoje, a nie to co każą bo ulegając każdemu nigdy nie dojdzie się do oczekiwanego celu