Zaczęło się od Tiesto i "Elements of Life".
I w dalszym ciągu mam sentyment do jego ISOSów. ^^ Potem przerzuciłam się na Armina van Buurena i przez rok-dwa byłam naprawdę zapaloną trancówą :D W późniejszym okresie zaczęłam słuchać trochę Ferry'ego Corstena, ale nie był to mój faworyt.
Lubiłam również Above & Beyond, Sandera van Doorna i słuchałam ich cotygodniowych podcastów razem z podcastami Tiesto
Były również doświadczenia z Johnem O'Callaghanem i Rank 1 czy Siedem van Rielem
Przez następne lata słuchałam nieco innych gatunków, no i wyszło na to, że teraz słucham trancu dość rzadko
Faworyta nie posiadam, ponieważ nie jest to gatunek, którym jestem najbardziej zainteresowana. Natomiast bardzo przyjemnie jest posłuchać ze względu na melodyjność oraz - w większości utworów, które posiadam w odtwarzaczu muzycznym - to, że są one bardzo pozytywne
No i co za tym idzie przywołują pozytywne skojarzenia