MR Piorun

  

moim numerem jeden był Tom Swoon na arenie , obudził towarzystwo po shulzie , i muzycznie dla mnie rewelacja , shulz kompletnie mi tam nie pasował i równie dobrze mógłby nie grać

na classiku fajnie się bawiłem jak grał Dune , pozytywnie

Frekwencja w porównaniu do poprzednich edycji słaba , z roku na rok mayday traci wyznawców

Sportwell

  

U mnie było tak. Wbiłem o 19:50 dosłownie na kilka sekund na Arenę razem z dwójką obcych mi kompletnie ludzi, z którymi jechałem taksówką. Jakaś dziewczyna z chłopakiem, nie pamiętam imion (nigdy ich nie pamiętam), wiem tyle, że byli z Opola - jeśli to czytacie, to pozdrówki za ciepłe przywitanie. Popatrzyłem na całą oprawę, lasery i wszystko a potem od razu poleciałem na set Siasi i od tamtego momentu już do końca imprezy ich nie widziałem. Siasia mnie trochę zaskoczył, bo jak całkiem niedawno w robocie odsłuchiwałem jego występ na jednej z pierwszych edycji w Polsce (konkretnie ten --> LINK!) to grał dosyć ostro. Ale przecież wszyscy zwolnili; chyba z polskiej sceny tylko Carla Roca zachowała tempo, ale o niej za chwilę :)

Potem zostałem dla Ralfa Drastica, który już zagrał delikatnie szybciej i w sumie to nawet mi się podobało, ale jednak powiem Wam, że brakuje mi właśnie rasowego hard techno albo schranzu na Mayday, jak słyszę takie brzmienia. Już przed wejściem byłem przygotowany na raczej wolniejsze i minimalowe dźwięki, więc nie czułem się zawiedziony. Rzucił mi się tam w oczy jakiś koleś chodzący z niedopompowanym gumowym mieczem i napierdalający nim przypadkowych ludzi po głowach :o Był z jakimś typem w czapce policjanta i czarnym podkoszulku z napisem ,,F***K ME I'M COŚTAM".

Potem poleciałem na scenę klasyczną - która wydała mi się strasznie mała - na seta od Jaco. Zajebisty gościu, niby zaliczył parę byków, ale śmiesznie jest zobaczyć za konsolą typa, który swego czasu miał program na Polsat 2 o tematyce klubowej o nazwie Berlin House - nawet Angelo Mike o nim wspominał w jednym z wywiadów na YouTube - a teraz na co dzień prowadzi jakiś program w Superstacji :D

No i potem set wieczoru Carla Roca i Diana D'Rouze - myślę sobie: ,,no, Karolina na pewno tego nie s*******i". Diana podchodzi do konsoli, zagrała może ze dwa wolniejsze kawałki - co już mnie trochę zdenerwowało, bo już się obawiałem, że obie będą musiały grać w podobnym klimacie - ale zaraz potem do rzeczy się zabrała Karolina i grała w swoich, szybkich rytmach aż do końca setu :D Roz*****o mnie to, Diana mogła się poczuć pominięta, ale jedno jest pewne - to był set wieczoru. Był trochę ścisk bo całe classic floor było pełne ludzi, którzy przyszli specjalnie dla Karoliny. Powiem Wam, że obie razem z Dianą powinny się znaleźć na showroomie. Kozacki set, nie mogłem przestać napierdalać łokciami. Obok mnie w ogóle jakiś typ przed pięćdziesiątką w białej koszuli stał i coś tam się gibał :D

Potem chciałem usłyszeć, jak zagra Jam, ale puszczał te same kawałki co na niemieckiej edycji w tym roku - więc bez zaskoczenia - i chyba przed występem Dune'a wyszedłem na chwilę po browar, bo już zaczęło suszyć a i już nogi powoli zaczęły o sobie przypominać. Wracam na Dune'a, stanąłem w drzwiach i od razu wyszedłem - trochę za szybkie i zbyt piskliwe rytmy jak dla mnie, nie przemawia to do mnie.

I tak chwilę później znowu trafiłem na showroom na set od Sama Paganini i było grubo. Co nie jestem zwolennikiem takich wolniejszych rytmów, to jednak w wersji na żywo przy solidnym *******nięciu basu jest zajebiście. Ale powiem Wam, że zaliczyć glebę tam to byłaby lipa - kto był, ten wie o co chodzi :D - a jakaś laska obok mnie właśnie nie miała zbyt wiele szczęścia, by utrzymać się na nogach. Aż mi się jej szkoda zrobiło, bo była ładnie ubrana.

Potem poszedłem znowu na classic floor, żeby posłuchać Miss Djax, bo oczekiwałem kawałków podobnych do tych, które grała razem z Pet Duo, ale jednak serwowała nieco inne rytmy. Jakoś tego nie czułem i po piętnastu minutach zabrałem się z powrotem na showroom na Dave'a Clarke. Potem żałowałem, że nie zostałem na jego secie od samego początku zaraz po zakończeniu występu od Sama; showroom był zajebisty, to trzeba przyznać. Chwilę później weszła Klaudia, dla której zostałem do końca, bo kiedyś odsłuchałem sobie jednego jej seta na siłowni i tak mi zajebiście się skoordynowały te dźwięki z oddechem i biciem serca, że od tamtego momentu ma u mnie dużego plusa.

Po Klaudii to już naprawdę nie miałem sił. Podchodzę do baru, podaję typowi bony i mówię: ,,proszę dwie butelki z wodą". Nalał mi piwa :D Już mówię, dobra, c*** tam, usiadłem na chwilę, popatrzyłem trochę na ludzi, jak dziwnie się ubierają i zachowują. W ogóle jakiś gościu w kiblu jak stałem w kolejce zadał mi pytanie: ,,ej sory, ta kolejka to do kibla czy pisuaru?" a 5 pisuarów wolnych. Heh! Niektórzy to w ogóle nie myślą. A jeszcze jeden czyścił sobie koszulkę w zlewie a potem wyciskał z niej wodę na podłogę na co woźne tylko kręciły głową, gadały o zdeprawowanej młodzieży i efektach brania narkotyków. Śmiesznie.

Na Arenie pojawiłem się dopiero o 5:30. I tam już się czuło prawdziwą moc, generalnie nie mam nic do Felixa. Oprawa robiła wrażenie, ale nie mam porównania z poprzednimi edycjami, więc zamykam mordę. Potem na sam koniec wszedł Hardy - który zaskoczył mnie tym, że puścił ,,Same man" - ale nie wszystkie kawałki z jego setu mi przypadły do gustu. Miałem pociąg z powrotem do Warszawy o 8:55, więc wyskoczyłem o 7:30, żeby nie było kłopotu z dostępem do taksówki ani stania w kolejce w szatni o 8:00. Zresztą byłem już zmęczony jak koń po westernie, nogi cierpiały niemiłosiernie i na dodatek sen się zbliżał. Lepiej było ogarnąć nocleg? Nie wiem - przed dwunastą byłem już w domu.




Nie mam pojęcia które sety transmitowano w RMF MAXXX - prawdopodobnie większość z Areny - ale braciak, który po nocach lata w taxi powiedział, że puszczali straszne gówna - więc pewnie mam rację. W ogóle te wszystkie Robiny Schulze, Tom Swoony i reszta to jest zły kierunek dla Mayday, przecież można im zrobić oddzielną imprezę, biorąc pod uwagę popularność big-roomów, ale jednak Mayday to jest już znana marka na polu imprez masowych i to tam jest najbardziej żyzny grunt na wprowadzanie nowego pokolenia, na czym cierpią starzy wyjadacze. Obawiam się, że doczekamy czasów, gdy na Arenie w ogóle nie będzie techno a z Mayday stanie się to samo, co z Sunrise, które odejdzie od korzeni, aby tylko hajs się zgadzał w rękach organizatorów.

Podsumowując: generalnie jak ktoś sobie dobrze zorganizował noc w Spodku, to mógł się dobrze bawić, ale boli jak ********* to, że na Arenie grają kompletne no-name'y i ludzie niezwiązani z kulturą techno. Są małe szanse, by dało radę to uratować, dlatego, że gdy prawdziwi miłośnicy techno powiedzą ,,takiemu Mayday mówimy nie" to przyjdą młodzi których jest znacznie więcej i z każdym rokiem ich ilość się powiększa, którzy powiedzą: ,,takiemu Mayday mówimy tak". I to co najlepsze w tej imprezie, cała jej tradycja i historia wraz z genialnymi występami UMEKA, Marco Bailey czy Karoliny z DJ Hellem z pierwszej połowy lat 2000 będą już tylko wspomnieniem :(


Zarzucił bardzo szybkie tempo, ten kawałek zwrócił moją uwagę.




Nic dodać nic ująć.

DeNilss

  

Wróciłem teraz hehe , Ogólnie było ok nagłośnienie super , choć na poczatku na Arenie cicho jak uj , myślę tak będzie cały czas to nokaut, poszedłem na Showroom no i tam już dobrze napier.. :d
Diana D’Rouz b2b Carla Roca wyśmienice zagrały , ale ludzi się naszło ,że szok tak zrobiło się duszo ,że cieżko było wytrzymać :D
Durand zagrał wyśmienicie na Aranie , całe szczeście ,że zwiekszyli moc nagłośniena , aż do przesady

Dr. Motte zniszczył mój system na tyle ,że opadłem z sił i poszedłem do hotelu
Brawo dla pana za gre z vinyli
Ogólnie impreza jako ocena muzyki oceniam dobrze ,ale klejąca się podłoga na korytarzach dla mnie porażka :/

Gulcza$

  

Zgadzam sie z kilkoma wypowiedziami powyżej - jeżeli ktoś umiał sobie ustawić rozkład to bawił się bardzo dobrze.

Classic Floor - najlepsza atmosfera, nieprzypadkowi ludzie, duża euforia przy setach
Showroom - kwintesencja Mayday, choć brakowało szybszego tempa, na plus dużo czystszy dźwięk niż rok temu
Arena - te ruszające sie cośtam nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia no ale dobra, fajnie że organizatorzy coś nowego wymyślili, jednak widziałem dużo lepsze oprawy (2012 i 2014). Ogólnie słaba frekwencja, tego można było sie spodziewać już po ogloszonym stosunkowo słabym line upie, mniej ludzi to było tylko w 2011 roku. Muzyka na Arenie: Durand, Krocher i Hardy - super, reszty nie słuchałem i raczej nic nie straciłem. Pewnie Lazar też dobrze zagrał ale niestety nie zdążyłem na niego.

Jednak ogólnie edycja dla mnie była dobra bo byłem tam gdzie w danym momencie chciałem być i dobrze sie bawiłem, a nie tak jak co poniektórzy o godzinie 5 rano pytają ze zdziwieniem gdzie są dwie pozostałe sceny <oł fuck>

Bardzo obiecujące są te zapowiedzi z facebooka o zmianach na przyszły rok, powrót do dawnej daty festiwalu i wiecej techno na Arenie. Zobaczymy czy obietnic dotrzymają czy to tylko takie PR-owskie zagrywki.

Edit:
zapomniałem wspomnieć o mokrym parkiecie na Showroomie - później sie dowiedziałem że kilka godzin wcześniej Polska reprezentacja grała tam towarzyskie spotkanie w hokeju, jak oni to ogarnęli w te kilka godzin?

__________________

Kameleon

  

Był to mój pierwszy Mayday. Wrażenie zrobiło na mnie nagłośnienie oraz oświetlenie. Muzycznie wszędzie rewelacja, chociaż więcej czasu byliśmy na Arenie. Richard Durand i Tom Swoon zagrali świetnie, podobało mi się, natomiast totalną porażką okazał się Robin Schulz... w jakim celu on przyjechał do Katowic? Same radiówki, a ludzie gibali się jedynie z jednego boku na drugi.

Wielkim minusem całej imprezy jest brak jakichkolwiek drinków czy wódki! "Zrobiliśmy się" pod humor przed Mayday i byłem wręcz przekonany, że będzie można kupić załóżmy wódkę z redbullem czy coś podobnego. Jak się okazało jedynie piwo + finlandia 4%, która smakowała jak oranżada. Wydaje mi się, że człowiek dorosły sam powinien decydować co pije... ma swój mózg i odpowiada za siebie, a nie powinny w to ingerować z góry nałożone przepisy.

Sam Mayday będą wspominać bardzo miło i myślę, że za rok znów się tam pojawię

Giacomo999

  

Kiedy bedzie jakies info ze zdjeciami z mayday ?

Dave al Mine

  

no włąsnie o to chodzi ze nie wszyscy mają mózg...podejrzewam ze jakby były mocne alkohole to nie obyło by się bez incydentów, zarzyganego parkietu i trybun, bandy dresów zataczających się wśród tłumu ludzi i drących ryja. Wystarczy ze sprzedają te lane sikacze, chociaż dla niektórych to i tak za dużo z tego co nie raz widziałem

__________________

fushe

  

A wam to ciężko pojąć widzę Kto Ci człowieku na imprezie masowej poda wódke.....

Zgodnie z nowymi przepisami, sprzedaż i podawanie niskoprocentowych napojów alkoholowych na imprezach masowych będą się mogły odbywać wyłącznie w miejscach do tego wyznaczonych przez przedsiębiorców posiadających zezwolenie wydane na podstawie przepisów ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz. U. z 2007 r. Nr 70, poz. 473, z późn. zm.).
Osoby uczestniczące w imprezie masowej będą mogły kupić jedynie napoje o niskiej zawartości alkoholu (nie więcej niż 3,5 proc. zawartości).
Niskoprocentowe napoje alkoholowe będzie można podawać jedynie w opakowaniach, które nie stwarzają zagrożenia. Niedozwolone więc będą opakowania wykonane m.in. ze szkła, metalu, czy tworzyw sztucznych. Napoje alkoholowe o zawartości poniżej 3,5 proc. nie będą również sprzedawane, ani podawane na imprezach masowych podwyższonego ryzyka

Sportwell

  

Przed wejściem było na hejnał za*******ić

fushe

  

Ja tak zrobiłem :D Bez obaw że się spruje bo jestem zaprawiony w bojach :D