Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Tekst jest mojego autorstwa, więc może zawierać sporą ilości debilizmu, ironii i wulgaryzmów. Czytasz na własną odpowiedzialność! Informuje również, że tekst nie ma na celu nikogo obrazić, a osoby występujące wybrałem ze względu na sympatie jaką ich darzę. Piszę, bo lubię - zapraszam do lektury.
Udział biorą Sanbit, Buła i Kameleon (w zamyśle są też inne postacie, które dołączą w kolejnych częściach). "Poranek Kamela" "Ja pier***e, moja głowa" - zakrzyknął "wesoło" Kameleon po otworzeniu oczu. Delikatnym ruchem głowy zbadał otoczenie i tak, szczęśliwie znajdował się w swoim pokoju. "Więcej nie pije, nie ma szans, nic nie pamiętam i ku**a, dlaczego tak boli mnie dupa?!" Pytania, które Kamel zadawał sobie w głowie zdawały się nie mieć końca, stracił w końcu pół nocy, której kompletnie nie pamiętał. Promienie słońca padały na jego przepitą twarz przez okno znajdujące się na wprost i na tyle go wk***iały, że postanowił zebrać się w sobie i ruszyć w poszukiwaniu wody. Przekręcił się na bok, położył rękę na znajdującym się obok krześle, celem podniesienia z łóżka. Na jego nieszczęście na krześle znajdowała się jakaś śliska substancja, która spowodowała jego mimowolny upadek z łóżka na podłogę "Ała! Co to za gówno?!" Przez kilka pierwszych sekund nie zdawał sobie sprawy, że... ma rację. Podniósł się i zerknął na rękę "No ku**a, gówno! Całą rękę mam uje***ą w..gównie! Co za smród! Kto nasrał mi na krzesło?!" Rozejrzał się raz jeszcze po pokoju, nie było nikogo oprócz niego, zauważył jednak, że w łóżku też jest...brązowo. "Nie wierze, po prostu ku**a nie wierze!" Machnął rękami i ruszył w kierunku łazienki. Ta sytuacja sprawiła, że zaczął intensywnie myśleć nad tym co wczoraj się działo i niestety, nie przynosiło to żadnych rezultatów, poza jednym - przypomniał sobie, że pił wczoraj z Sanbitem. Umył ręce, wyszedł w WC i złapał za telefon, tak, dzwoni do Sanbita" -Halo? -Sanbit, ku**a, mordo moja, co się wczoraj działo?! -Stary, jak Ci wszystko opowiem, to wyskoczysz z butów! Jaką dziunie poznałem, mówię Ci, cyc pierwsza klasa, dupa w sam raz na pierwszą miłość, nie za łatwa, nie za trudna, pomęczyłem się, ale zaruchałem! W końcu po roku działania rękami lisek wskoczył do kurnika! -Sanbit, Ty weź bądź poważny! Ja tu mam nagły wypadek! Gówno, czaisz?! Gówno! -Jakie gówno? -Ktoś..czekaj, byliśmy wczoraj u mnie? -Nie, nie byliśmy u Ciebie, po za tym musimy pogadać, najlepiej przy piwie, albo wódce. W tym momencie Kamel zdał sobie sprawę, że tej nocy był w domu sam, więc jedyną osobą, która mogła nasrać mu na krzesło był tylko on. "Ja pie****e, aż tak zapiłem, że pomyliłem krzesło z kiblem?! Przecież to niemożliwe! -Kamel, jesteś tam?! -Jestem, zdzwonimy się później, muszę kończyć. 3maj się! -Ale nie powiedziałem Ci... Nie dosłyszał już tego i się rozłączył. W życiu nie pomyślałby, że melanż spowoduje u niego zanik ludzkich zachowań i po prostu narobi pod siebie. "To poniżające! Czuje się wielce zażenowany zaistaniałą sytuacją i myślę iż powinienem o tym jak najszybciej zapomnieć ażeby..." (nie, nie, nie przeceniajmy Kamela, powiedział coś w stylu: ku**a, ja pie****e, ku**a mać, jeb**a rasa, to do %%^$6 @#$$42 i parę innych mądrości. Usiadł cicho w kącie i zastanawiał się jak pozbyć się tego syfu, tak żeby nie zostawić śladów, w końcu dzisiaj wracają rodzice. W ten rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi (Papara americano umc umc umc) "O ku**a mać!" Nim skończyłem to pisać, Kamel w biegu wychodził już z drugiego zakrętu drogi do pokoju w którym spał. "Jak ja się tego pozbędę?!" Jego myśli toczyły istną walkę w klatce. Nie trwało to jednak długo, złapał za obsrane krzesło i wyrzucił przez balkonowe drzwi, na łózko natomiast narzucił pierwszy lepszy koc i ruszył do drzwi, które po chwili otworzył. -No cześć tygrysku, jestem jak się umawialiśmy - Była to...kobieta, istna bogini piękności w krótkiej spódniczce, blond grzywie i z wielkimi cyckami. -Przepraszam, że zapytam ale kim jesteś? Nie przypominam sobie żebym Cie znał. -Hrhrhr tygrysku, jestem alfą i omegą seksu, swoistą diwą namiętności i to ze mną wczoraj baraszkowałeś - zagadnęła nieznajoma wesoło przy tym trzepocąc rzęsami - To jak, wpuścisz mnie? Po za pięknością tej istoty coś jeszcze przykuło uwagę Kamela, jej głos, a konkretnie to, że brzmiał trochę jak głos faceta. -Mówisz więc, że baraszkowaliśmy wczoraj, musisz zatem pamiętać wczorajszy wieczór, czy tak? -Oczywiście Skarbie, że pamiętam. -W takim razie wejdź proszę. Gestem ręki wprowadził damę do środka. Oczywiście Kamel zdawał sobie sprawę z obsranego łóżka więc zaproponował Kobiecie herbatę w kuchni. -To..może napijemy się herbaty? -Hrhrhr nie żartuj głuptasku, oboje wiemy po co tu przyszłam. Nim kamel zdążył zareagować Dama wbiegła do jego pokoju i rzuciła się na łóżko, oczywiście każdy zna prawa fizyki i wie, że śliska substancja zmniejsza tarcie. Ciało damy przejechało po łóżku i wpadło za nie. -Co jest ku**a?! Dama wykrzyknęła grubym głosem zza łóżka. Kamel zakrył tylko ręką twarz żeby nie roześmiać się na głos. -Jakim cudem..- Postać wyłoniła się zza łóżka i zaczęła otrzepywać. -Co to za gówno?! Ała, moja kostka, chyba ją skręciłam" Kamel podbiegł by jej pomóc i...jego oczom ukazało się coś czego na pewno nie chciałby nigdy zobaczyć - No tak, teraz to ma sens! Dałem się wyruchać! - Spódniczka "Damy" podwinęła się do góry i ukazała oczom Kamela grubego, żylastego kut**a. -O mój Boże! - Wykrzyczał Kamel - jesteś facetem! -Wczoraj Ci to Misiu nie przeszkadzało. Mówią na mnie Buła, miło mi, a teraz możesz mi pomóc? -Zabije Cie sku******u, nie żyjesz! - nim Kamel dokończył zdanie już leciał z pięściami na tą...bezbronną duszyczkę. Ciosy posypały się niczym obietnice Tuska, wymiana była zacięta, lecz ostatecznie jednostronna. Szarpanie, gryzienie, ciągnięcie za włosy, pieszczoty... Wycieńczony Buła leżał na podłodze, poddał się, a Kamel, opadnięty już z sił zaczął dopuszczać do głowy odgłosy zza okna. -Pokaż się pojeb***u! No przyznaj się! Prawie zabiłeś Krystyne! Zwierzaku! Zaniepokojony, wyszedł na balkon, spojrzał w dół i zobaczył grupę Kobiet, Babć z moherowymi beretami, które krzyczały w stronę okien. -O kurde, ale się porobiło - Jak słusznie dostrzegł, trafił obsranym krzesłem jedną z nich, w oddali słyszał syreny, najpewniej pogotowie i policja jechały w to miejsce. -Wstawaj mała..mały, zwijamy się! Jedną ręką Kamel zaczął się ubierać, drugą trzymał telefon z którego już dzwonił do Sanbita. -Halo?! Sanbit? Możemy się spotkać? Trochę się porobiło... Koniec cz. 1 Jak się spodoba (i mnie nie zbanują) to dopisze resztę ^^ Ps. Oczywiście tekst może zawierać błędy. |
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Epicka historia :mg: Damian, gdzieś ty przez tyle lat ukrywał swój talent? xD Czekam na następne części, bo pozostawiłeś w niepewności co do dalszych losów naszej trójki bohaterów, a tu naprawdę sytuacja zaczyna być napięta jak plandeka na Żuku :P
PS. Tekst jest tylko dla ludzi z poczuciem humoru, więc mam nadzieję, że każdy do niego podejdzie z przymrużeniem oka ;) |
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Prawie leżałem na podłodze xD zaje%@%ty tekst.
Czyżby z życia wzięty? haha |
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
hahahaha czekam na więcej:>
|
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Cytat:
|
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Jednym słowem mistrzostwo świata hahaha.
Nie mogę się doczekać kolejnej części hahaha |
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Poplakalem sie :) Pisz dalej!
|
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Bula idealnie obsadzony. Zapewne cieszy go ta rola ;P
|
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
heheh fajne :)
super ;D |
Odp: Opowiadanie 4clubbers (+18!)
Pokazałem to mojej dziewczynie i.... popłakała się ze śmiechu hahaha Dobra robota Rebaliant :piwo:
|
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 01:48 . |
Oprogramowanie Forum: vBulletin
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Friendly URLs by vBSEO 3.6.0 ©2011, Crawlability, Inc.
User Alert System provided by
Advanced User Tagging v3.2.8 (Lite) -
vBulletin Mods & Addons Copyright © 2024 DragonByte Technologies Ltd.