Cruz

  

Wraz z ich właścicielem przyjrzeliśmy się bliżej okularom Google'a. Chociaż niektórym kojarzą się z filmami s-f, świetnie wpisują się w naszą codzienną rzeczywistość.

Przedmiot pożądania wielu fanów nowinek technicznych pozostaje niestety jedynie przedmiotem pożądania. Nie można go kupić za żadne pieniądze i nie wiadomo, czy ta sytuacja, w przypadku Europejczyków, zmieni się w najbliższych miesiącach.

Jak rzadki to gadżet, uświadamia fakt, że jedynie trzech programistów z Polski jest w posiadaniu Google Glass. Jeden wyjechał niedawno do Doliny Krzemowej, zatem zostało dwóch. Dotarliśmy do jednego z nich, żeby opowiedział nam, co myśli o urządzeniu, które jeszcze przed pojawieniem się na rynku budzi tyle kontrowersji.

Okazało się, że Google Glass są lekkie i o wiele mniej inwazyjne niż mogłoby się wydawać. Mogłyby być o wiele bardziej funkcjonalne, gdyby tylko wyszły z fazy testowej i cała rzesza deweloperów zabrałaby się za tworzenie przeznaczonych na nie aplikacji.
Gdy patrzymy codziennie na ulicach czy w środkach komunikacji miejskiej na dziesiątki ludzi wpatrzonych w ekran swojego smartfonu, można by nawet uznać, że Google Glass, w razie rozpowszechnienia, byłyby bezpieczniejsze od tego ostatniego. Pozwalają bowiem patrzeć jednocześnie na drogę i rejestrować obraz z wyświetlacza. Łatwiej też nagrać przy ich użyciu film, zrobić zdjęcie czy skontaktować się ze znajomymi.

Ich funkcje w praktyce mogliśmy zobaczyć dzięki właścicielowi Google Glass - Pawłowi Psztyciowi, Innovations Managerowi z agencji Kalicińscy.com, która tego lata zorganizowała pierwszy w Polsce GlassHackathon - maraton programowania na Google Glass. Gościliśmy w jej siedzibie i tam zadaliśmy wszystkie dręczące nas pytania dotyczące okularów. Zobaczcie sami.

źródło: komputerswiat