Cytat:
Napisał Norbert_B
Norbercie, wołam!
|
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że również się tutaj wypowiedziałeś. Śmiało mogę Ciebie nazwać nestorem, gdyż Twoja przygoda z muzyką klubową trwa dłużej niż mój żywot. Polska wyrastała na innym gruncie muzycznym niż Zachód. We Francji w klubach królował House, a u nas
muzyka chodnikowa. Nie potrafię sobie wyobrazić Twojego muzycznego osamotnienia w tamtych czasach. Teraz nadal jest nie za ciekawie, jeśli mówimy o świadomości muzyki, a co dopiero 30 lat wcześniej. Pewnie katowałeś wtedy "Infinity" od Guru Josha i resztę Acid House'u, gdy pozostali szurali na parkietach do "Ciao Italia" Top One'u.
Co do eventów masz rację - zdecydowana większość to po prostu przypadkowi ludzie. W lipcu pojadą do Podczela, a miesiąc później do Ostródy xD. Nie mówię, że to złe. Zwracam po prostu uwagę na zachwianie proporcji.
Kilka lat temu Thomas Cloud organizował serię imprez "We Are The Future" z dobrym skutkiem. Zrobił to, ponieważ denerwowało go, że w warszawskich klubach grali wyłącznie pop i RnB. Na początku łożył z własnej kieszeni, później znalazł się inwestor. Ostatecznie ich drogi się poróżniły i Cloud sam zorganizował zbiórkę na wskrzeszenie tej marki. Nie udało mu się zebrać wymaganej kwoty, więc ostatecznie zrezygnował. To wiele mówi o potencjale polskiego klubowicza i sceny w ogóle.
Historia Clouda, Twój post i moje doświadczenia się pokrywają. Będąc w Krakowie na majówce dwa lata temu, zrobiliśmy tour po tamtejszych klubach. Byliśmy w trzech i w... każdym grali to samo! Dosłownie! Jakby z jednej playlisty! Sean Paul, Duck Sauce, Rihanna... Za czasów szkolnych gimnazjalnych balang też się słuchało takich hitów jak tam xD
Cytat:
Napisał Vinylside
Pawle, wołam
|
Uważam, że troszeńkę mitologizujesz nasze czasy. Nie używaliśmy smartfonów, bo ich po prostu nie było. Kiedyś ślęczeliśmy godzinami przed ekranami monitorów kineskopowych, a teraz młodzi robią to przed smartfonem. Robiliśmy mniej zdjęć, gdyż aparat nie pozwalał na więcej i tak dalej, i tak dalej. Z tym alkoholem - jeżeli chodzi o moje doświadczenia - się nie zgadzam. Teraz dostrzegam, że w klubach coraz więcej osób bawi się na trzeźwo. Po prostu ludzie zobaczyli, jak poprzednie pokolenie reagowało po alkoholu, doświadczali pewnie poimprezowych awantur w domu, gdzie pijany rodzic coś powiedział nieodpowiedniego.
Wyselekcjonowana
muzyka? Gdzie tak było? Może w większych miastach na małych imprezach. Nie ma się co czarować - dla sporej części
muzyka jest pretekstem do zaliczania maniurek. Zawsze to zjawisko istniało i wątpię, że w najbliższych latach zniknie.
Tempo życia również mi nie odpowiada, wszystko dzieje się za szybko. Jeszcze więcej, jeszcze bardziej, jeszcze dłużej. Wszystko ma swoje granice.
Mówi o Frizie i jego projekcie muzycznym. A Gimpsona pamiętasz? A z dawniejszych czasów Crazy Froga, Tokio Hotel i Blog 27? Na ich punkcie też ludzie szaleli. Teraz są zaledwie ciekawostkami przykrytymi kilkucentymetrowym kurzem.
Cytat:
Napisał venice
interesująca i merytoryczna dyskusja, co ważne ; 'bez spinek'
miło poczytać.
|
Dziękuję w imieniu wszystkich piszących!