"Samozwańczy trybun ludowy" stał się natychmiast ulubieńcem środowiska Gazety Wyborczej, która prześciga się w nadawaniu mu kolejnych tytułów.
W grudniu 2015 r. Towarzystwo Dziennikarskie, na którego czele stoi Seweryn Blumsztajn z "Gazety Wyborczej", przyznało Mateuszowi Kijowskiemu Nagrodę Wolności za godną najwyższego uznania obywatelską aktywność, a w szczególności za zorganizowanie w niebywale krótkim czasie "pokojowych protestów setek tysięcy Polaków w obronie wolności i demokracji".
Tymczasem, jak się okazuje, nasz bohater nie jest taki kryształowy, jak go próbują malować i ma poważne problemy z prawem.
"SuperExpress" ustalił, że Mateusz Kijowski zalega z alimentami na dzieci na ponad 80 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze odsetki i opłaty egzekucyjne, a zaległe świadczenia bezskutecznie próbuje ściągnąć komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Pruszkowie.
Nie wiem, czy zamykanie za niepłacenie alimentów, to najlepszy sposób na ich ściąganie, ale wiem, że polskie więzienia pełne są alimenciarzy, którzy mają o wiele niższe zaległości. Widać tu, że mamy do czynienia z kolejną "świętą krową", z którą państwo polskie z jakiegoś powodu sobie nie radzi.
"SuperExpress" przypomina, że Kijowski od 12 lat jest w związku z drugą żoną Magdaleną Kijowską i, jak twierdzi, jest na jej utrzymaniu. Ale okazuje się, że sprawa pierwszego małżeństwa nie jest do końca zamknięta, gdyż Kijowski powinien płacić alimenty na dzieci. Powinien, ale nie płaci.
Ostatnio znalazł chyba jakiegoś sponsora, bo dwukrotnie wpłacił pewne niewielkie sumy i być może tu jest wyjasnienie jego ostatniej aktywności politycznej w "obronie demokracji" partii, które przegrały w wyborach, czyli, jak była uprzejma powiedzieć szczerze pani Holland, "żeby było , tak jak było".
Lider KOD zalega z alimentami na ponad 80 tys. zł - ujawnia "SuperExpress" | niezalezna.pl
