Odp: Borgore kończy z produkcją typowo festiwalowych utworów
Nienawidzę big-roomów, ale pracuję nad tym, by nie obrażać nikogo, kto tej muzyki słucha. Nie gust muzyczny o człowieku świadczy, ale to wszystko jest naprawdę tak przewidywalne i tak tanie, że boli mnie jak widzę ilu ludzi się tym fascynuje - wszędzie dominuje podobny dźwięk, jest niby jebudu, wszyscy skaczą i tańczą, potem w którymś momencie kawałek kompletnie traci na dynamice bo całkiem się zatrzymuje a w tle słychać jakiś wokal (najczęściej kobiecy), który wyje przez kilkadziesiąt sekund, a potem znowu jebnięcie i ot mamy hicior w stylu Tomorrowland. Czy my albo nasi starsi bracia słuchając transmisji z Love Parade czy Mayday też wyglądaliśmy tak żałośnie w oczach ojców i matek wychowanych na Niemenach i Grechutach, gdy widzieli w muzyce naszego pokolenia nic więcej jak tylko bezsensowne łupanie dla ćpunów? Może takie zmiany w gustach muzycznych są naturalną koleją rzeczy i tak już po prostu musi być... Ale jeśli tak, to czego będzie się słuchało za 20 lat i czy będziemy potrafili to w ogóle zdzierżyć własnymi uszami?
Dlaczego pierwsze pokolenia wychowane na muzyce elektronicznej nie mogą dogadać się z dzisiejszą generacją również bawiącej się przy elektronice? Tyle pytań...
|