Ostatnio miałem podobną sytuację, jedziemy z kumplem i puszczam mu nowego seta. Nagle słyszę komentarze, a dosłownie stękanie i przewracanie oczami "oh, ah głowa mnie boli. Boże" i ścisza radio. Ja mówię, że to jest właśnie ambitna
muzyka, prawdziwe techno, że tak powinno się grać w klubach i że trzeba umieć czuć taką muzyke. A on na to, że techno to mu się kojarzy z kasetami dawniej i nie podoba mu się, bo to nie jest
muzyka z klubu xxx (nazwa ulubionego klubu w jego mniemaniu). Krew mnie zalała co do samego faktu o techno, ale dobra. Co się okazało potem, że tak naprawdę set był z tego klubu, ale o tym nie wiedział, bo zagrany w innym stylu, bez mowy rezydenta i inaczej podpisany, a jak mu powiedziałem dopiero na koniec, że właśnie stamtąd to wielce zdziwiony, że nie poznał i bronił się tym że i tak mu się nie podoba i koniec bo stwierdził, że powinni grać bardziej pod publike żeby każdemu się podobało, tłumacząc się żeby nie wyjść na durnia. . . Widok tego zwątpienia - bezcenne