emocje opadły , minęło trochę czasu więc najwyższy czas na refleksje oraz napisanie czegoś na temat tegorocznej edycji
a więc wraz ze znajomymi wybraliśmy się pociągiem tlk bryza i klimat niesamowity od samego początku , blisko 95% ludzi jadących pociągiem zmierzało na sunrise więc można sobie tylko wyobrazić co się tam działo
na wstępie w Kołobrzegu przywitała nas służba celna wraz z psami tropiącymi skrupulatnie sprawdzając wszystkie torby kieszenie dokumenty itd. widząc nasz stan wysokiego upojenia alkoholowego puścili nas i udaliśmy się do hotelu no i następnego dnia piątek
piątek bardzo pozytywnie , generalnie za wyjątkiem seta chuckiego całą noc spędziliśmy na parkingu , ze względu na nieplanowane wydarzenia na kwaterze dotarliśmy dopiero gdy seta kończyli dirty rush i gregor es , danny avila wielki plus W&W oceniam dobrze wyskakałem się
no i w końcu wyczekiwani Dada Life :D udało nam się dopchać pod same barierki chwilę przed ich występem i walecznie broniliśmy miejsca do końca ich seta , pod sceną spotkaliśmy mikro bawiącego się nieopodal
po ich secie z rozgrzanymi butami biegiem na amfiteatr szybki drin po drodze i udało nam się zająć dogodną pozycję na amfi gdy zaczynał Chuckie
udało mi się nakręcić kilka niezłych filmików z jego seta , w wolnej chwili wrzucę . Generalnie podczas jego seta zaczęło mi zasychać w gardle ale szkoda mi było miejsca żeby lecieć do baru i zmordowany wytrwałem do końca znakomitego seta i później udaliśmy się na dłuższy pit stop w barze no i gdy już świtało na dobicie Axwell
wraz z zamknięciem bram opuściliśmy teren i kwatera ,
Sobota , dla odmiany większość nocy spędziliśmy w amfiteatrze udało nam się dotrzeć na set Fafaq'a , Rizardo i Salto bardzo pozytywnie również mam kilka fajnych filmików , w między czasie seta salto wskoczyliśmy na parking z myślą o marcusie i po drodze dowiedzieliśmy się o całej sytuacji z ozzcanem i przesuniętym czasie , powrót na amfiteatr no i następnie Nervo :D uradowani z znakomitego miejsca nie mieliśmy zamiaru go wcale opuszczać patrząc na ludzi tłoczących się przy wejściu
no i oczywiście walecznie broniliśmy miejsca bawiąc się przy znakomitej muzie , mimo iż grała tylko jedna z sióstr jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany
i w końcu przyszedł czas na fedde
zrobiło się mniej tłoczno w amfiteatrze ale na pewno nie było pusto , momentalnie na wszystkich twarzach zagościł uśmiech gdy tylko fedde zaczął grać i tak już zostało do samego końca jego seta , później szybki pit stop w barze i Ummet Ozcan na parkingu wycisnął z nas resztki sił i po powrocie na kwatere nikt już nie miał ochoty na spanie więc rozwaliliśmy muzę ale po 1,5 godziny wszyscy spali wyczerpani , obudziliśmy się ok. 12-13 już w trakcie after na plaży
i tego najbardziej żałuję...
niedziela również pozytywnie aczkolwiek wiele rzeczy mi nie odpowiadało i muzycznie nie przypadło do gustu i to tyle
generalnie osobiście całokształt oceniam pozytywnie aczkolwiek lepiej może być zawsze ale jedno wiem na pewno że w przyszłym roku też się tam wybiorę
dobrze że jest takie miejsce w naszym kraju i że chociaż raz w roku można się przenieść do innego świata żeby uciec od szarej rzeczywistości... brakuje mi klimatu całego Kołobrzegu..