4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia!
Zobacz Pojedynczy Post
Stary 22-07-2013, 00:45   #22
pax222
..:: Świeżak ::..
  
 
Dołączył/a: 13 Nov 2012
Miasto: Kołobrzeg
Postów: 2
Tematów: 0
Podziękowań: 5 386
'Thanks': 1 raz w 1 Poście
Wzmianek w postach: 0
Oznaczeń w tematach: 0
Plusów: 1 (+)
pax222 1
Odp: Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia!

Miałem ciężki wybór, ale zdecydowałem się opowiedzieć o jednym z wakacyjnych dni kilka lat temu. Zaczęło się od tego, iż wybraliśmy się z kuzynem na narty wodne, pogoda była piękna, więc zaprosiliśmy rodzinę i dziewczyny, co do których mieliśmy niecne plany :D wszystko przebiegało dobrze, ale jak się okazało tylko do czasu... Tak więc początek nieszczęść zaczął się na bodajże piątym okrążeniu, wtedy to na zakręcie (oczywiście musiał być to zakręt tuż przy trybunach pełnych ludzi i wyżej zaproszonych osób -_-), poczułem, że wypięła mi się narta, niestety nic nie mogłem zrobić i chwilę poźniej zacząłęm robić efektowne figury, lądując w wodzie, w międzyczasie słysząc tylko z trybun mrocznie brzmiące - Oooooooooooooooo..... Jakby tego było mało, jadący za mną kuzyn oczywiście zamiast obserwować co się dzieje przed nim,w tym momencie machał do rodziny i dziewczyn na trybunach, w ostatniej chwili spostrzegając, że ja już leże w wodzie. Niestety było już za poźno na jakąkolwiek reakcje i niechcąc we mnie wjechać położył się na wodzie, robiąc efektowne przewroty. Ostatecznie i tak wpadł we mnie i z trybun było słychać po raz drugi głośniejsze i bardziej przerażające - OOOOOOoooooooooooooooo...... Po chwili jednak było słychać głośny śmiech, w pierwszym momencie nie miałem pojęcia, o co chodzi, dopiero po chwili spostrzegłem, że kuzyn wynurzył się z wody bez kąpielówek :D z pewnością nie tak wyobrażaliśmy sobie ten dzień :D Po tak ciężko rozpoczętym dniu jednogłośnie stwierdziliśmy, iż trzeba go lepiej zakończyć! no więc wiadomo, idziemy na imprezkę :D od początku jednak nic się nie układało, problemy ze zgraniem się na odpowiednią godzinę, brak ulubionego piwa i tym podobne. Idąc już do mieszkania kolegi, nagle zderzyliśmy się butelkami i tylko mogłem patrzeć, jak moje piwo wycieka na asfalt.... ,, Kur*** zbiłeś moje piwo!'', idę już smutny wyrzucić resztki szkła do kosza, a tu nagle spoglądam pod kapsel i ,, O kur*** wygrałem!'', i tym sposobem w ogólny rozrachunku wyszedłem na zero :D a ile było śmiechu :D następnie imprezowaliśmy u kumpla, w pewnym momencie musiał nas zostawić samych i wyjść na chwilę. Oczywiście rozkręciliśmy imprezę wtedy na maxa! i teraz słowo klucz :D - była moc!!! :D wszystko było fajnie, lecz do czasu...
Musiałem wykonać pilny telefon do tego kolegi, gdyż to mi przekazał w opiece mieszkanie i wszystkie rzeczy jakie się w nim znajdują, rozmowa przebiegała mniej więcej tak -
Ja -, Hej, ja nie chce brać odpowiedzialności, ale to było tak, ja siadłem na krzesło'',
On - ,, No''
J - ,, Kolega siadł na mnie''
O - ,, No''
J - ,, I krzesło też siadło''
O - ,, Co, połamaliście?''
J - ,, Nieeeeeeeeee, wyszło z bolców :D''
Jest to rozmowa pamiętana i wspominana, aż do dnia dzisiejszego i wywołująca u nas pełno śmiechu :D jak to po spożyciu pewnej ilości alkoholu włączył nam się tzw. Jaś wędrowniś :D a że zadzwonił do nas kolega namawiając nas do przyjechania do niego na imprezę do miejscowości położonej około 25 km od nas długo się nie zastanawialiśmy i składając się ostatkiem pieniędzy poprosiliśmy znajomego, żeby nas zawiózł. Na miejscu okazało się, iż nie jest tak jak sobie wyobrażaliśmy... co tu dużo mówić, nie było mocy! :D a nawet jej śladów... impreza skończona, podobnie jak ludzie, którzy na niej byli... nie tego się spodziewaliśmy.... także po wstępnych oględzinach zdecydowaliśmy się wracać, ale niestety kolega, który nas przywiózł, zniknął w nieznanych okolicznościach i tak zostaliśmy 25 km od domu bez transportu nie mając zbyt dużego wyboru zdecydowaliśmy się wracać na pieszo, po chwili oczywiście, zaczął padać śnieg, tak, żeby się lepiej szło próbowaliśmy zatrzymywać samochody jadące z przeciwnej strony licząc, żę może akurat zawrócą i nas zawiozął :D idąc przez las jedyne co można było spotkać to sarny, dziki i inne wilki :D po drodze ginęli koledzy, odnajdywani potem w zaspach śniegu, bo ,, wiało'' :D kiedy przeszliśmy przez kilka godzin około 22 km zatrzymaliśmy taksówkarza, który tak spojrzał na nas całych białych od śniegu i nie mógł uwierzyć, że w taką pogodę przeszliśmy tyle kilometrów, i stwierdził, że podwiezie nas do miasta za darmo, te 3 km :D jak usiedliśmy w tej taksówce to był dla nas prawdziwy raj :D w końcu dotarliśmy do domów ale następnego dnia nikt nie czuł nóg ( nie chodzi o zapach -_-). Z pewnością był to jeden z najbardziej zapamiętanych dniów w życiu w gwoli ścisłości, wtedy u kolegi graliśmy w alkochińczyka i stąd to wszystko! :D ale jedno co mogę napewno powiedziedzieć, to to, że wtedy była moc!!! :D
pax222 jest offline  
Użytk. którzy podziękowali pax222 za ten post: