Naoczni świadkowie twierdzą, że początkiem całej zadymy było wrzucenie petard w uczestników marszu przez "kominiarzy" stojących na chodnikach, którzy od razu uciekli za kordon policji. Później ci sami "kominiarze" mieli wybiec zza kordonu policji i rzucić się na operatora jednej ze stacji relacjonującej przebieg wydarzeń, niszcząc mu kamerę. Część osób ze środowisk kibicowskich odebrała to jako prowokację policji i tak miały zacząć się zamieszki, które zatrzymały pochód Marszu Niepodległości na około 45 min.
czyli jednak jakieś barany się znalezi zatakowali kamerzyste policja za nimi a reszte widziała że policja biegla to reszta też polcija ich zatrzymywała nue udalo sie no i wyszła zadyma ,Wychodzi na to że przez tych baranów co zatakowali kamerzyste