Zwłoki półrocznej dziewczynki znaleziono w Sosnowcu niedaleko Huty Buczek. Matka przyznała, że śmierć dziecka nastąpiła w wyniku wypadku - podaje TVP Info.

fot. materiały policji
Półroczna Magda zniknęła we wtorek po godz. 18 z wózka na ul. Legionów w Sosnowcu
Według detektywa Rutkowskiego, który zajmował się sprawą, dziecko miało wypaść matce z rąk i uderzyć głowa o próg. - Matka nie widziała co z nim zrobić zapakowała do wózka, a potem porzuciła pod drzewem w okolicy rzeki Czarna Przemsza, po drugiej stronie, gdzie szukała jej policja - powiedział detektyw.

Ojciec, ani dziadkowie nie wiedzieli o wypadku. Na miejscu jej już policja, której zostanie przekazana matka zatrzymana przez Rutkowskiego.


Szukana od ponad tygodnia

Od ponad tygodnia trwały poszukiwania półrocznej Magdy z Sosnowca. Dziecko zaginęło, gdy matka szła z nim do rodziny. Według relacji kobiety, została uderzona i zasłabła. Gdy się ocknęła Magdy już nie było w wózku. W poszukiwania włączył się detektyw Krzysztof Rutkowski. Podczas czwartkowej konferencji prasowej powiedział, że nowe tropy poszukiwań prowadzą na teren Niemiec. Uciął też spekulacje, że mąż pani Katarzyny nie jest ojcem dziecka. Na dowód pokazał wyniki badań DNA dziewczynki.

- Bartek poddał się również badaniu wariografem. Mama Magdy, ze względu na swój stan psychiczny, nie zgodziła się. Wyniki możemy przekazać śledczym - dodał. Magdy szukali też policjanci.



źródło: gazeta.pl

no i od siebie dodam tylko tyle... a żeby ta s.u.k.a zdechła w więzieniu lub psychiatryku

Zostawiła je przy drzewie, przy którym toczyły się poszukiwania. Były one niedokładne, dziecko nie było zakopane, leżało tuż przy drzewie - mówił Rutkowski