Van Peter

  

Tematy związane z Google wypełniają ostatnio wszystkie media elektroniczne, mogąc wywołać przesyt nawet u najtwardszych. Ale cóż można zrobić, skoro rezydenci Montain View na każdym kroku zaskakują nas nowymi posunięciami?
Najnowszym zagraniem firmy Larry’ego Page’a jest wprowadzenie odznak za czytanie Google News, co prawda na razie jedynie w Stanach, ale ekspansja jest zapewne nieunikniona. Odznaki to manewr sprawnie łączący ze sobą kilka aspektów:

1. Rywalizacyjny – odznaki zdobywa się za regularne czytanie określonych sekcji Google News. Im więcej i częściej czytamy informacje z danego działu, tym wyższy poziom odpowiadającej mu odznaki zdobywamy. Ma to stworzyć zachętę do intensywnego zapoznawania się z treścią GN oraz nakłonić do ścigania się ze znajomymi.

2. Informacyjny – dzięki odznakom wiemy dokładnie do którego działu zaglądamy najczęściej (każda odznaka informuje nas za jaką liczbę artykułów została przyznana i jak to się ma do statystyk przeciętnego czytelnika).

3. Społecznościowy - odznaki są defaultowo prywatne, lecz jeśli chcemy, możemy dzielić się nimi za pomocą +1, czyli dzielić się nimi na Google+.

4. Personalizacyjny – to w sumie najmniej istotna kwestia, ale najczęściej czytane sekcje możemy umieścić w prawej kolumnie, żeby uzyskać do nich łatwiejszy dostęp.
Czy jest to przydatne rozwiązanie? Można mieć uzasadnione wątpliwości.

Najnowsze wiadomości czyta się dla zapewnienia sobie niezbędnych informacji, toteż dorabianie do tego otoczki opartej na grach nie jest czymś, co poprawia jakość gromadzonej wiedzy. Trzeba to raczej odbierać w kategoriach nieszkodliwego dodatku, wprowadzonego przez Google w ramach eksperymentu mającego zwiększyć motywację do korzystania z ich agregatu treści. W praktyce szanse na to, że ludzie będą korzystać z odznak często i na masową skalę są raczej nieznaczne.