|
Szczegóły wątku: Autorem wątku jest: Deejay Paulo Temat ma 0 komentarzy i 946 odwiedzin. Ostatni komentarz napisano 24-02-2012 (21:42). |
Tags: boruc, dziwi, gdzie, jest, miej, wosi, wszyscy |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
24-02-2012, 21:42 | #1 |
..:: Mlody Klubowicz ::..
|
Gdzie jest Boruc? Dziwią się wszyscy, Włosi się śmieją
Był czas, że włoscy dziennikarze okrzyknęli go trzecim bramkarzem świata. Miał zapytania z Milanu, Arsenalu i kilku innych dużych europejskich klubów. W Szkocji nawet faceci w garniturach podchodzili w restauracji i padali przed nim na kolana. Bohater Euro 2008, fundament, na którym przez kilka lat budowano reprezentację Polski. Ostatecznie skreślony. Artur Boruc.
- Smuda, prostaku, gdzie jest Boruc? – pyta w swoim stylu Jan Tomaszewski. No właśnie: gdzie? Najłatwiej byłoby powiedzieć: nigdzie. Na uboczu, daleko od drzwi reprezentacji. Ale tak naprawdę wciąż ma się dobrze. Nie zniknął, gra, i to gra w jednej z najmocniejszych lig Europy. W tym sezonie Serie A tylko Gianluigi Buffon puścił mniej bramek niż on. Mimo to Franciszek Smuda zdania nie zmienia. - Ten jest już zamknięty. Do powołania nie namówi mnie ani żona, ani mama - powiedział po środowej konferencji prasowej. Pytania w tej chwili są jasne: czy naszą reprezentację stać na pomijanie gracza tej klasy i czy za pół roku nie będziemy tego żałować? Smuda powie, że nie - to jasne. Dziennikarze i eksperci tacy pewni nie są. - Życzyłbym, żeby do takiej sytuacji nie doszło, ale na dzisiaj nie wygląda to dobrze - mówi Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski. - Jak długo można pomijać Boruca i jednocześnie powoływać Fabiańskiego jako rezerwowego? On nie dość, że nie gra w klubie, to jeszcze często łapie kontuzje. Smuda podejmuje duże ryzyko. Dajmy sobie już spokój z Fabianem, bo to powołanie na kredyt. Boruc to bramkarz o tej samej klasie, co Szczęsny, ale ma jedną przewagę: grał na dużych turniejach. Wielkie turnieje… W Niemczech po heroicznym boju z gospodarzami turnieju gratulacje złożył mu prezydent Lech Kaczyński, w Austrii Wojciech Kowalczyk powiedział, że wybronił tyle sytuacji sam na sam, że powinien zostać wytypowany do najlepszej jedenastki turnieju. Włoscy eksperci pytają, czy ten krępy blondyn o dziesięciu rękach podobną formę zaprezentuje na Euro 2012, a gdy słyszą, że nie, bo nie ma go w kadrze, są w szoku. - Jak to możliwe, że nie gra w reprezentacji? - zapytał ostatnio w studio RAI jeden z ekspertów. Na cztery osoby w studio odpowiedź znała tylko jedna. Skończyło się na śmiechu, bo spożywania wina w samolocie po wyprawie za Ocean nikogo we Włoszech nie rusza. Smudę ruszyło. - To już prędzej powołam Janka Tomaszewskiego. A jeśli będzie trzeba, to sam stanę w bramce - mówił kilka miesięcy temu. - U mnie nigdy już nie zagra, choćby mieli mnie poćwiartować... - podtrzymał opinię. Dzisiaj, kiedy znów ktoś poruszy tę kwestię mówi: "To jest NIE-MO-ŻLI-WE" albo po prostu rzuca groźne "Boruc? Proszę o kolejne pytanie". "Pedalska dupka" Z jednej strony ma rację. Pytanie, czy wróci do kadry zaczyna być tak nudne, tak banalne, jak te w stylu "na jakim etapie przygotowań do Euro jest nasza kadra". Z drugiej - pytać trzeba. Choćby o to, żeby prowokować dyskusję, wywierać ciśnienie. Nie przechodzić do porządku dziennego nad tym, że kluczowy zawodnik wylatuje z kadry, bo ktoś z kilku małych lampek wina robi aferę alkoholową, a tych, którzy postanowili się rozerwać (tak naprawdę już po obowiązkach kadrowych) usuwa z kadry. - Smuda boi się zawodników, którzy mają coś do powiedzenia. Toleruje klakierów, resztę po prostu przegania. To facet, którego warsztat nadaje się do pchania karuzeli. Mówienie o winie w samolocie jest zwykłym pretekstem - ocenia Tomaszewski. Opinię tę powtarzają inni byli reprezentacji Polski. Ci, którzy mieli okazję pracować ze Smudą w Widzewie Łódź przy słowie pretekst przypominają sobie grudniowe zakończenie rundy i tzw. ochlaj z wyżerką, gdzie trener zapraszał całą drużynę bez żon i w zamkniętym ośrodku pozwalał małe na poluzowanie. W trakcie sezonu alkohol wzbroniony, ale teraz proszę, bawcie się dobrze. No i bawili się. Trener bacznie ich potem oglądał, a gdy kilka tygodni później w trakcie styczniowych przygotowań ktoś mu podpadł miał w ręku kilka świetnych argumentów. Tak samo jest z Borucem. Przecież już w ich pierwszym spotkaniu w Legii Warszawa dało się wyczuć, że ktoś tu kogoś nie lubi. Smuda od początku wołał na młodego bramkarza "pedalska dupka", co jak można się domyślić, nie było ulubioną ksywką Artura. |
|
Deejay Paulo dostał 4 podziękowań za ten post. |
|
|
|