|
Szczegóły wątku: Autorem wątku jest: Lamborghini17 Temat ma 0 komentarzy i 829 odwiedzin. Ostatni komentarz napisano 01-08-2014 (20:51). |
Tags: craft, hardtripy, lose your mind |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
01-08-2014, 20:51 | #1 |
..:: true Member ::..
Dołączył/a: 11 Sep 2009
Miasto: .
Postów: 403
Tematów: 103 Podziękowań: 60
THX'ów: 229
Wzmianek w postach: 0
Oznaczeń w tematach: 21
Plusów: 8 (+)
|
0
C.R.A.F.T. 2014 - relacja
C.R.A.F.T. to nowy festiwal stworzony przez agencję Lose Your Mind. Dotychczas zajmowała się ona mniejszymi imprezami skupionymi na jednej scenie. Był to głównie cykl eventów pod nazwą Penoze i Tijdmachine, ale też parę pojedynczych projektów. Pod nazwą C.R.A.F.T. wszystkie sceny zostały połączone i utworzyły jeden festiwal. Odbywa się on na terenie stoczni NDSM Werf w Amsterdamie. Miejscówka ta jest często wykorzystywana przy okazji różnych wydarzeń, ale chyba do żadnego innego rodzaju muzyki, tak jak do cięższych brzmień, nie pasuje jej undergroundowy klimat stworzony przez wszędobylską stal i beton. Symbolem festiwalu jest stoczniowy żuraw wznoszący się nad terenem imprezy, pod którym została wyznaczona ścieżka między scenami. Sam obszar festiwalu nie był taki duży, ale starczyło miejsca na ustawienie na nim siedmiu scen. Każda miała przypisany sobie podgatunek i ciężko stwierdzić, która z nich pełniła funkcję „Maina”. Największa pod względem rozmiarów była Tijdmachine (Wehikuł czasu) oraz Penoze. Na pierwszej z nich królował reverse bass i produkcje stworzone do 2010 roku, a druga była mieszanką różnych interpretacji hardstyle’u, począwszy od Atmozfears’a, a skończywszy na Radicalu. Trochę mniejsze były sceny World of Hardcore, Crystal, Reckless i Fundamental. Tylko Crystal wśród tych czterech miejscówek nie była zadaszona, co zmusiło fanów Nu style’u do tańczenia w kałużach. O tym co dominowało na World of Hardcore nie trzeba wspominać, za to Reckless charakteryzowała się najmocniejszymi rawami - od początku do samego końca. Scena Fundamental została umiejscowiona w hangarze i właściwe trudno przyporządkować jej konkretny gatunek muzyczny. Line up mówił sam za siebie, ale też ciężko było przewidzieć co akurat zechcą zagrać artyści na niej występujący, ponieważ wielu z nich ma za sobą przygody z różnymi podgatunkami. Ostatnią ze scen była The Future, na której dano szansę zaprezentować się początkującym producentom. Mimo to, wcale nie świeciła ona pustkami, a wielu uczestników festiwalu twierdzi, że grano tam jedne z lepszych setów. Pod względem estetycznym, wszystkie miejscówki prezentowały się przyzwoicie. Mając na uwadze cenę biletów i charakter imprezy nikt nie spodziewał się zapierających dech w piersiach efektów, ale wieczorem, gdy zostały uruchomione lasery i pirotechnika, scena Penoze wyglądała całkiem widowiskowo. Podróż na miejsce festiwalu minęła szybko i bezproblemowo, a klimat w busie był chyba najlepszy ze wszystkich dotychczasowych wyjazdów. Wejście na teren imprezy również przebiegło sprawnie, ponieważ na początku było bardzo mało ludzi. Jako że C.R.A.F.T. skierowano głównie do Holendrów, nie czuli oni potrzeby bycia na festiwalu od samego początku, tak jak przyjezdni z daleka. Warto też dodać, że gdy pojawiły się pierwsze informacje o imprezie, planowano jej rozpoczęcie na 11, a potem z niewiadomych przyczyn zmieniono godzinę na 12. Mimo że było słonecznie oraz gorąco, około 13 zaczęło padać i lało do 15. W tym czasie większość obecnych skryła się pod zadaszonymi scenami, ale oczywiście nie zabrakło paru osób, którym wszędobylska woda bardzo odpowiadała. Pomimo tego, że cały teren stoczni pokryty jest betonem, w niektórych miejscach utworzyły się spore „jeziorka” lecz nie było to wielkim problemem zwłaszcza, że z biegiem czasu robiły się one coraz mniejsze. W dalszej części dnia, gdy wszyscy postanowili wyjść z samochodów, w których skryli się przed deszczem, teren festiwalu się zaludniał i zaczął on wreszcie wyglądać tak jak powinien. Niestety spowodowało to też duże kolejki przy barach, które nie wiedzieć czemu, obsługiwała zazwyczaj tylko jedna osoba. Ponadto, z niewiadomych przyczyn, dopiero później otworzono dodatkową łazienkę i drogę między scenami, co ostatecznie rozładowało tłok. Ciężko oceniać walory muzyczne, ponieważ to już indywidualna kwestia gustu. Ważne, że wszyscy artyści dostosowali swoje sety do scen, na których występowali. Tam gdzie miały być grane cięższe brzmienia, puszczano rawy, a na euforycznej scenie Crystal królował nu style, więc wszyscy otrzymali dokładnie to czego się spodziewali. Mi osobiście najbardziej spodobał się występ E-Force’a z Digital Punkiem, którzy wyzwolili z tłumu mnóstwo energii. Warto też wspomnieć o dodatkowej atrakcji jaką zaplanowali organizatorzy. Był to krótki labirynt ulokowany na uboczu. W żaden sposób go nie oznakowano, a dziewczyna, która zapraszała do niego uczestników nie tłumaczyła o co dokładnie chodzi. Imprezowicze wchodzili pojedynczo. Na początku spotykali na swojej drodze pielęgniarkę, która malowała na policzkach bojowe barwy (sprytny sposób na oznakowanie kto już wziął udział w atrakcji), a potem z jednej butelki nalewała wprost do buzi wódkę, a z drugiej napój energetyczny. Po przejściu do następnego pomieszczenia witał nas jegomość bez zębów, który bardzo interesował się samopoczuciem uczestników, natomiast kolejna była zakonnica wypytująca o grzechy, które się popełniło na C.R.A.F.T-cie. W ramach pokuty, dawała ona klapsa drewnianą deską. Cała zabawa stanowiła fajne urozmaicenie spędzonego na festiwalu czasu. Jedynymi błędami organizacyjnymi były wspomniane wcześniej kolejki przy barach oraz słaba ochrona na parkingu. Co prawda my nie mieliśmy żadnej niemiłej przygody, ale jednemu z uczestników festiwalu ktoś wybił szybę w samochodzie. Warto dodać, że opłata parkingowa wynosiła 10 euro, co jest mniejszą kwotą niż w porównaniu do innych imprez, ale nie usprawiedliwia zaniedbywania sprawy bezpieczeństwa. Pewne źródła podają, że na C.R.A.F.T przyszło ponad 12 tysięcy osób. Amsterdamska stocznia mogła pomieścić maksymalnie 15 tysięcy uczestników więc jak na pierwszą edycję, sprzedanie 80% biletów jest dobrym wynikiem. Organizatorzy również wydają się być zadowoleni tym rezultatem, ponieważ zaplanowano już kolejną edycję, która ma się odbyć 25.07.2015. Jeżeli teren imprezy nie zostanie powiększony, a ambasadorzy festiwalu wciąż będą tak mocno zaangażowani w jego promocję, śmiało można przypuszczać, że wszystkie wejściówki na przyszłoroczną edycję zostaną wyprzedane. Jedno jest pewne, HardTripów na pewno tam nie zabraknie. |
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Sunrise Festival 2014 - Relacja | _Maciek | Newsy | 27 | 03-09-2014 17:31 |