Silesia in Love 2013 - relacja z imprezy

Gulcza$ · 16-07-2013, 18:51

Za nami największa impreza w historii Polski… Spytasz – „jak to? Zwariowałeś?” Rzeczywiście takie stwierdzenie jest być może zbyt dosadne ale organizatorzy na pewno mogliby obronić tę tezę w bardzo prosty sposób. Liczby. 25 scen, 150 artystów, kilka hektarów powierzchni do zabawy, kilometry kabli, 18 godzin najlepszej muzyki bez przerwy. A to wszystko w ciągu dnia! Zapraszam do obszernej relacji z 3 edycji Silesia in Love.

Chorzów, miasto pełne rozrywki, to tutaj znajduje się jeden z największych parków miejskich w Europie!! Powierzchnia 620 ha! To tutaj znajduje się największy w Polsce Park Rozrywki posiadający jedyny w Polsce na stało zamontowany rollercoaster. Wokół jedno z największych w Polsce ZOO. I również tutaj od 3 lat odbywa się Silesia in Love. Dobra, dość tego krajoznawstwa.

06.07. 2013 – 3 edycja Silesia in Love ale to chyba ta najważniejsza. Agencja MPT wprowadziła swój nowy projekt i z powodzeniem go zrealizowała. Ale po kolei…

Moc!! Już 2 km przed główną bramą SiL dało się słyszeć moc dźwięku. To wszystko sprawiało że serce zaczynało nieco szybciej bić, a rozmowa o pogodzie przypadkowych przechodniów zamieniała się w próbę wyjaśnienia sobie „co tam się dzieje?” Tak właśnie zachowywali się starsi ludzie patrząc na siebie ze zdziwieniem. Przechodząc bezproblemowo przez bramki zaczynamy zwiedzanie. Rzeczywiście było 25 scen, dlatego zwiedzanie terenu imprezy znacząco ułatwiła mapka wręczana zaraz po wejściu. Wchodząc na teren imprezy można było się poczuć jak w jakimś ulu, z każdej strony inny dźwięk, inne tempo muzyki. Dlatego też szybko popędziłem na główną scenę. Ku mojemu zaskoczeniu frekwencja była nadspodziewanie duża, już wtedy wiedziałem że nowy projekt MPT to strzał w dziesiątkę. Ludzie są spragnieni dobrej, ambitnej muzyki, to widać gołym okiem.

Po początkowym okiełznaniu terenu imprezy czas bardziej szczegółowo przyjrzeć się poszczególnym scenom. Nie ma sensu rozpisywać się o każdej z osobna. Należy wyróżnić kilka scen – We Fight for Techno, Essential Vibes Stage, Soundtrade Limited, Hardforum - From Hard To The Core, Terrorcore.pl oraz niemiecka Kotn.Me&GSH Events. Te sceny na pewno były wiodącymi i obok Mainstage przyciągały najwięcej osób.

Na wszystkich scenach można było spotkać praktycznie wszystkich najlepszych polskich producentów i dj’ów. Trochę szkoda mi tych scen na których bawiło się po kilka osób, czasami świeciły wręcz pustkami a dj’e grali chyba sami dla siebie.
Będąc już przy ocenianiu scen nie można nie wspomnieć o dźwięku. Niestety, nie każda scena zadbała o nagłośnienie 4 punktowe, wiele scen miała po 2 kolumny estradowe przed konsoletą co jak wiadomo znacząco pogarszało jakość dźwięku i wpływało na nakładanie się dźwięku z kilku aren. Sceny były za blisko siebie, niektóre dzieliło dosłownie kilka kroków !! Tu na pewno MPT będzie miała co poprawiać, bo chyba lepszym rozwiązaniem będzie zmniejszenie ilości scen bądź powiększenie terenu imprezy. Zwiedzając teren imprezy dało się wyczuć trafne hasło tegoroczonej imprezy- „We are family”. Ludzie odpoczywali na kocykach pod drzewami, z piwkiem w ręku, pełen relaks i istna sielanka !!

Jak wiadomo MPT bardzo dobrze „opiekuje się” fanami muzyki techno. Dlatego też i w tym roku nie zabrakło artystów z wysokiej półki jak na tak niską cenę biletu (przypominam – tylko 38 zł). Imprezę na Mainstage rozkręcał Deas, po którym wszedł za konsoletę Falko Niestolik. Jednak chyba wszyscy nie mogli się doczekać seta Kai’a Tracid'a, który ostatnio lubi odwiedzać Polskę i widać że całkiem dobrze tu się czuje. Zaczął dość spokojnie, powoli stopniował napięcie aby po 45 minutach odpalić swoje największe petardy i ponieść cały krąg taneczny. Hit za hitem, same klasyki acid trance sprzed kilku lat a nawet sprzed dekady. Betonowym parkietem zaczęły trząść klasyki:
Reeloop - Fucking Society (Chromdioxide II Remix), Push - Universal Nation, co chwile przeplatały się z jego własnymi produkcjami Kai Tracid - Too Many Times (Energy Mix), Kai Tracid - Liquid Skies, Kai Tracid - Life Is Too Short (Energy Mix), Kai Tracid - 4 Just 1 Day (Energy Mix). Ostatnich słabo ruszających się imprezowiczów Kai rozgrzał klasykami hard trancu Hennes & Cold - The Second Trip (DJ Scot Project Mix) i A*S*Y*S - No More Fucking Rock`n`Roll. Kai zastał pożegnany owacjami i skandowaniem jego pseudonimu artystycznego. Wszyscy Ci którzy czekali na występ tego dj'a na pewno się nie zawiedli.

Po nim zrobiło się trochę luźniej na kręgu tanecznym, a za konsoletę weszli DBN, czyli mieszanka electro i house'u. Było mocno, energicznie ale też bardziej komercyjnie. Za to od godz. 18 zaczęła się prawdziwa uczta dla technomaniaków. Najpierw występ live miał Brian Sanhaji, który często gości w CLR Broadcast i który nie zawiódł, ale prawdziwą klasę pokazał dopiero na after party. Techno w najczystszej postaci, już wiadomo dlaczego Chris Liebing tak go docenia. Po nim za decki wszedł dobrze znany Torsten Kanzler. Tutaj akurat spodziewałem się nieco lepszego seta, szczególnie po tym co usłyszałem rok temu na Soundropolis.

A frekwencja wciąż rosła i swoje maximum osiągnęła około godz 20.30 kiedy to za konsoletą pojawiła się gwiazda wieczoru Klaudia Gawlas. Można ją już śmiało nazwać ambasadorką Silesia in Love ponieważ grała na wszystkich dotychczasowych edycjach, ma świetny kontakt z publicznością i uwielbia grać w naszym kraju (wszak ma też polskie korzenie i umie mówić po polsku). Silna linia basowa w połączeniu z jej charyzmą daje odzwierciedlenie w jej elektronicznych setach. Zakończyła swojego seta hitem Editors – Papillon w swoim autorskim remixie, przy którym wyszła na konsoletę i zaczęła tańczyć razem z rozgrzanymi do czerwoności imprezowiczami. Po ostatnich dźwiękach ludzie długo nie dali jej odejść ze sceny skandując przez kilka minut jej imię.

Po 22 impreza przeniosła się do oddalonego o 3 km od Parku Śląskiego katowickiego klubu Mega Club. Moim zdaniem było to idealne miejsce na taką muzykę. Bardzo surowy wystrój, betonowy parkiet, słabe oświetlenie, ciemno i mroczno. Muzyka grana ponownie przez Klaudie Gawlas, Brian Sanhaji, Torsten’a Kanzler i innych idealnie wkomponowała się w charakter tego klubu.

Zdaje się, że to dopiero początek fali sukcesów i drogi, jaką ma przed sobą Silesia in Love. Dzięki szerokiej palecie gatunków muzycznych, liczba uczestników tegorocznej edycji była imponująca. Co najważniejsze po imprezie było słychać same pozytywne opinie. Wzrastające zainteresowanie tym wydarzeniem, może spowodować, iż kolejna edycja pokona wszelkie rekordy, jakie odnotował Park Śląski w Chorzowie. Już dzisiaj możemy być ciekawi tego, jakie nazwiska i niespodzianki szykują dla nas organizatorzy. Silesia in Love ma ogromny potencjał i pokazała że w najbliższych latach może stać się jedną z najlepszych imprez w Polsce

MaroBLN · 16-07-2013, 21:27

Dzięki za relację, po przeczytaniu po raz kolejny żałuję że nie udało mi się tam pojawić, szkoda bo chętnie bym zachwalił ideę Silesia in Love lecz jako nieobecny nie mam co się wypowiadać. Potencjał spory, podczas rozmowy z tymi co tam byli jedyną rzeczą jaka by była do poprawy to właśnie ograniczenie ilości scen lub powiększenie obszaru imprezy bo gdzie nie gdzie tworzył się "ul"

Życzę organizatorom by z roku na rok coraz lepiej im to wychodziło, szczególnie że muszę się tam pojawić:D

sufferwell90 · 17-07-2013, 11:40

Również ilość osób, która przybyła pozytywnie mnie zaskoczyła

. Cały czas siedziałem na głównej scenie, bo pozostałe sceny skutecznie się wzajemnie zagłuszały co uważam było dużym minusem. Ale klimat, nastawienie ludzi + kawał dobrej technicznej muzy z głównej (późniejsze godziny) sprawiły, że napewno pojawię się w Chorzowie za rok

16-07-2013, 18:51	#1
Gulcza$ ..:: Mlody Klubowicz ::.. Dołączył/a: 14 Apr 2007 Miasto: Everywhere Postów: 669 Tematów: 51 Podziękowań: 574 THX'ów: 1 286 Tematy Tygodnia: 0 Nominacje T.T. : 2 Wzmianek w postach: 0 Oznaczeń w tematach: 0 Plusów: 11 (+)	3 Silesia in Love 2013 - relacja z imprezy Za nami największa impreza w historii Polski… Spytasz – „jak to? Zwariowałeś?” Rzeczywiście takie stwierdzenie jest być może zbyt dosadne ale organizatorzy na pewno mogliby obronić tę tezę w bardzo prosty sposób. Liczby. 25 scen, 150 artystów, kilka hektarów powierzchni do zabawy, kilometry kabli, 18 godzin najlepszej muzyki bez przerwy. A to wszystko w ciągu dnia! Zapraszam do obszernej relacji z 3 edycji Silesia in Love. Chorzów, miasto pełne rozrywki, to tutaj znajduje się jeden z największych parków miejskich w Europie!! Powierzchnia 620 ha! To tutaj znajduje się największy w Polsce Park Rozrywki posiadający jedyny w Polsce na stało zamontowany rollercoaster. Wokół jedno z największych w Polsce ZOO. I również tutaj od 3 lat odbywa się Silesia in Love. Dobra, dość tego krajoznawstwa. 06.07. 2013 – 3 edycja Silesia in Love ale to chyba ta najważniejsza. Agencja MPT wprowadziła swój nowy projekt i z powodzeniem go zrealizowała. Ale po kolei… Moc!! Już 2 km przed główną bramą SiL dało się słyszeć moc dźwięku. To wszystko sprawiało że serce zaczynało nieco szybciej bić, a rozmowa o pogodzie przypadkowych przechodniów zamieniała się w próbę wyjaśnienia sobie „co tam się dzieje?” Tak właśnie zachowywali się starsi ludzie patrząc na siebie ze zdziwieniem. Przechodząc bezproblemowo przez bramki zaczynamy zwiedzanie. Rzeczywiście było 25 scen, dlatego zwiedzanie terenu imprezy znacząco ułatwiła mapka wręczana zaraz po wejściu. Wchodząc na teren imprezy można było się poczuć jak w jakimś ulu, z każdej strony inny dźwięk, inne tempo muzyki. Dlatego też szybko popędziłem na główną scenę. Ku mojemu zaskoczeniu frekwencja była nadspodziewanie duża, już wtedy wiedziałem że nowy projekt MPT to strzał w dziesiątkę. Ludzie są spragnieni dobrej, ambitnej muzyki, to widać gołym okiem. Po początkowym okiełznaniu terenu imprezy czas bardziej szczegółowo przyjrzeć się poszczególnym scenom. Nie ma sensu rozpisywać się o każdej z osobna. Należy wyróżnić kilka scen – We Fight for Techno, Essential Vibes Stage, Soundtrade Limited, Hardforum - From Hard To The Core, Terrorcore.pl oraz niemiecka Kotn.Me&GSH Events. Te sceny na pewno były wiodącymi i obok Mainstage przyciągały najwięcej osób. Na wszystkich scenach można było spotkać praktycznie wszystkich najlepszych polskich producentów i dj’ów. Trochę szkoda mi tych scen na których bawiło się po kilka osób, czasami świeciły wręcz pustkami a dj’e grali chyba sami dla siebie. Będąc już przy ocenianiu scen nie można nie wspomnieć o dźwięku. Niestety, nie każda scena zadbała o nagłośnienie 4 punktowe, wiele scen miała po 2 kolumny estradowe przed konsoletą co jak wiadomo znacząco pogarszało jakość dźwięku i wpływało na nakładanie się dźwięku z kilku aren. Sceny były za blisko siebie, niektóre dzieliło dosłownie kilka kroków !! Tu na pewno MPT będzie miała co poprawiać, bo chyba lepszym rozwiązaniem będzie zmniejszenie ilości scen bądź powiększenie terenu imprezy. Zwiedzając teren imprezy dało się wyczuć trafne hasło tegoroczonej imprezy- „We are family”. Ludzie odpoczywali na kocykach pod drzewami, z piwkiem w ręku, pełen relaks i istna sielanka !! Jak wiadomo MPT bardzo dobrze „opiekuje się” fanami muzyki techno. Dlatego też i w tym roku nie zabrakło artystów z wysokiej półki jak na tak niską cenę biletu (przypominam – tylko 38 zł). Imprezę na Mainstage rozkręcał Deas, po którym wszedł za konsoletę Falko Niestolik. Jednak chyba wszyscy nie mogli się doczekać seta Kai’a Tracid'a, który ostatnio lubi odwiedzać Polskę i widać że całkiem dobrze tu się czuje. Zaczął dość spokojnie, powoli stopniował napięcie aby po 45 minutach odpalić swoje największe petardy i ponieść cały krąg taneczny. Hit za hitem, same klasyki acid trance sprzed kilku lat a nawet sprzed dekady. Betonowym parkietem zaczęły trząść klasyki: Reeloop - Fucking Society (Chromdioxide II Remix), Push - Universal Nation, co chwile przeplatały się z jego własnymi produkcjami Kai Tracid - Too Many Times (Energy Mix), Kai Tracid - Liquid Skies, Kai Tracid - Life Is Too Short (Energy Mix), Kai Tracid - 4 Just 1 Day (Energy Mix). Ostatnich słabo ruszających się imprezowiczów Kai rozgrzał klasykami hard trancu *Hennes & Cold - The Second Trip (DJ Scot Project Mix) i ASYS - No More Fucking Rock`n`Roll. Kai zastał pożegnany owacjami i skandowaniem jego pseudonimu artystycznego. Wszyscy Ci którzy czekali na występ tego dj'a na pewno się nie zawiedli. Po nim zrobiło się trochę luźniej na kręgu tanecznym, a za konsoletę weszli DBN, czyli mieszanka electro i house'u. Było mocno, energicznie ale też bardziej komercyjnie. Za to od godz. 18 zaczęła się prawdziwa uczta dla technomaniaków. Najpierw występ live miał Brian Sanhaji, który często gości w CLR Broadcast i który nie zawiódł, ale prawdziwą klasę pokazał dopiero na after party. Techno w najczystszej postaci, już wiadomo dlaczego Chris Liebing tak go docenia. Po nim za decki wszedł dobrze znany Torsten Kanzler. Tutaj akurat spodziewałem się nieco lepszego seta, szczególnie po tym co usłyszałem rok temu na Soundropolis. A frekwencja wciąż rosła i swoje maximum osiągnęła około godz 20.30 kiedy to za konsoletą pojawiła się gwiazda wieczoru Klaudia Gawlas. Można ją już śmiało nazwać ambasadorką Silesia in Love ponieważ grała na wszystkich dotychczasowych edycjach, ma świetny kontakt z publicznością i uwielbia grać w naszym kraju (wszak ma też polskie korzenie i umie mówić po polsku). Silna linia basowa w połączeniu z jej charyzmą daje odzwierciedlenie w jej elektronicznych setach. Zakończyła swojego seta hitem Editors – Papillon w swoim autorskim remixie, przy którym wyszła na konsoletę i zaczęła tańczyć razem z rozgrzanymi do czerwoności imprezowiczami. Po ostatnich dźwiękach ludzie długo nie dali jej odejść ze sceny skandując przez kilka minut jej imię. Po 22 impreza przeniosła się do oddalonego o 3 km od Parku Śląskiego katowickiego klubu Mega Club. Moim zdaniem było to idealne miejsce na taką muzykę. Bardzo surowy wystrój, betonowy parkiet, słabe oświetlenie, ciemno i mroczno. Muzyka grana ponownie przez Klaudie Gawlas, Brian Sanhaji, Torsten’a Kanzler i innych idealnie wkomponowała się w charakter tego klubu. Zdaje się, że to dopiero początek fali sukcesów i drogi, jaką ma przed sobą Silesia in Love.** Dzięki szerokiej palecie gatunków muzycznych, liczba uczestników tegorocznej edycji była imponująca. Co najważniejsze po imprezie było słychać same pozytywne opinie. Wzrastające zainteresowanie tym wydarzeniem, może spowodować, iż kolejna edycja pokona wszelkie rekordy, jakie odnotował Park Śląski w Chorzowie. Już dzisiaj możemy być ciekawi tego, jakie nazwiska i niespodzianki szykują dla nas organizatorzy. Silesia in Love ma ogromny potencjał i pokazała że w najbliższych latach może stać się jedną z najlepszych imprez w Polsce __________________

16-07-2013, 21:27	#2
MaroBLN ..:: Mlody Klubowicz ::.. Dołączył/a: 30 Jul 2010 Miasto: ... Postów: 482 Tematów: 24 Podziękowań: 366 THX'ów: 21 Wzmianek w postach: 0 Oznaczeń w tematach: 0 Plusów: 11 (+)	Odp: Silesia in Love 2013 - relacja z imprezy Dzięki za relację, po przeczytaniu po raz kolejny żałuję że nie udało mi się tam pojawić, szkoda bo chętnie bym zachwalił ideę Silesia in Love lecz jako nieobecny nie mam co się wypowiadać. Potencjał spory, podczas rozmowy z tymi co tam byli jedyną rzeczą jaka by była do poprawy to właśnie ograniczenie ilości scen lub powiększenie obszaru imprezy bo gdzie nie gdzie tworzył się "ul" Życzę organizatorom by z roku na rok coraz lepiej im to wychodziło, szczególnie że muszę się tam pojawić:D

17-07-2013, 11:40	#3
sufferwell90 ..:: true Member ::.. Dołączył/a: 15 Jan 2010 Miasto: Śląsk Wiek: 34 Postów: 253 Tematów: 4 Podziękowań: 5 280 THX'ów: 27 Imię: Sebastian Wzmianek w postach: 0 Oznaczeń w tematach: 22 Plusów: 1 (+)	Odp: Silesia in Love 2013 - relacja z imprezy Również ilość osób, która przybyła pozytywnie mnie zaskoczyła . Cały czas siedziałem na głównej scenie, bo pozostałe sceny skutecznie się wzajemnie zagłuszały co uważam było dużym minusem. Ale klimat, nastawienie ludzi + kawał dobrej technicznej muzy z głównej (późniejsze godziny) sprawiły, że napewno pojawię się w Chorzowie za rok

Podobne wątki
Wątek	Autor wątku	Forum	Odpowiedzi	Ostatni Post / Autor
Silesia in Love - Chorzów	Dave al Mine	Archiwum Imprez	10	13-07-2011 15:38