Barti
17-10-2013, 19:11
Sukces Frontu Narodowego
Wyniki ubiegłotygodniowych wyborów kantonalnych w miasteczku Brignoles były zaskakujące. Oto kandydat ultraprawicowego Frontu Narodowego Laurent Lopez otrzymał 54 proc. głosów, pokonując kandydatkę centroprawicowej UMP (Unia na Rzecz Ruchu Ludowego). Reprezentant rządzących socjalistów poniósł klęskę, nie przechodząc nawet do drugiej tury.
Eksperci są zgodni: choć wybory nie mają żadnego politycznego znaczenia w skali kraju, to świadczą o rosnącej popularności Frontu Narodowego. Francuska agencja AFP napisała, że zwycięstwo FN wiele mówi o stanie ducha Francuzów, którzy są sfrustrowani stagnacją gospodarczą i wysokim bezrobociem.
Tymczasem charyzmatyczna liderka Frontu Narodowego, 45-letnia Marine Le Pen, już ogłosiła swoją partię "główną siłą polityczną Francji" a w mediach nie milknie debata o rosnącej popularności tej formacji, która – grożąc pozwami – nie zgadza się już na określanie mianem "skrajnej prawicy".
"Deportować Romów"
Francuskie media, odnotowując wzrost poparcia dla prawicy, wskazują także na palącą kwestię integracji Romów. We Francji mieszka ich ok. 20 tys. W 2010 roku, za rządów centroprawicowej UMP, rozpoczęto akcję likwidowania nielegalnych obozowisk Romów, a politykę tę – wbrew obietnicom wyborczym – kontynuuje socjalistyczny prezydent Francois Hollande.
Choć Komisja Europejska wzywa do walki z dyskryminacją tej społeczności, rządzący socjaliści – nie mówiąc już o partiach prawicowych – coraz częściej i otwarcie mówią o potrzebie ich wydalenia z Francji. Pod koniec września kilkakrotnie opowiedział się za tym popularny szef MSW Manuel Valls.
- Większość Romów powinna być deportowana za granicę – oświadczył. - Nie mamy obowiązku przyjmowania tej społeczności - dodał.
Valls otrzymał pośrednie poparcie socjalistycznego burmistrza Paryża Bertranda Delanoe, który od początku roku zlikwidował już 18 nielegalnych romskich obozowisk w stolicy. - Nie zgadzam się na bałagan na ulicach. Dlatego usuwamy ludzi z siedlisk - powiedział w telewizji LCI.
Lewica oskarża Vallsa o to, że jego wypowiedzi o Romach podkręcają antyimigranckie nastroje, wzmacniając tym samym przesłanie Frontu Narodowego. Inni nazywają jednak Vallsa "bronią socjalistów przeciw Frontowi" - pisze "Le Point".
Rząd ma nadzieję, że jego twarda "republikańska" retoryka może odebrać Frontowi głosy wyborców, których głównym zmartwieniem jest przestępczość i brak poczucia bezpieczeństwa. Sam Valls powiedział o sobie w wywiadzie dla "Le Parisien", że jest "zaporą przeciw członkom Frontu".
"Getto" w Paryżu?
Pojawiają się również inne pomysły dot. Romów. Zrzeszający lewicowe i skrajnie lewicowe ugrupowania Front Lewicy zaproponował, aby w 16. dzielnicy Paryża stworzyć dla tej mniejszości specjalne osiedle. Media piszą o nowym getcie. Socjalistyczny premier Francji Jean-Marc Ayrault odpowiada: "dlaczego nie?"
Socjaliści u władzy, centroprawica i ugrupowania lewicowe szykują się do walki z Frontem Narodowym w najbliższych wyborach samorządowych (odbędą się wiosną przyszłego roku), już teraz oskarżając się wzajemnie o tworzenie idealnych warunków do rozkwitu partii Marie Le Pen. Właściwie walka już trwa. Christian Jacob z UMP nazywa wypowiedzi członków FN "idiotyzmami". Rzecznik socjalistycznych deputowanych Thierry Mandon powiedział, że FR "jest nie tylko skrajną prawicą", ale też "partią narodowo-faszystowską".
źródło:onet.pl
Wyniki ubiegłotygodniowych wyborów kantonalnych w miasteczku Brignoles były zaskakujące. Oto kandydat ultraprawicowego Frontu Narodowego Laurent Lopez otrzymał 54 proc. głosów, pokonując kandydatkę centroprawicowej UMP (Unia na Rzecz Ruchu Ludowego). Reprezentant rządzących socjalistów poniósł klęskę, nie przechodząc nawet do drugiej tury.
Eksperci są zgodni: choć wybory nie mają żadnego politycznego znaczenia w skali kraju, to świadczą o rosnącej popularności Frontu Narodowego. Francuska agencja AFP napisała, że zwycięstwo FN wiele mówi o stanie ducha Francuzów, którzy są sfrustrowani stagnacją gospodarczą i wysokim bezrobociem.
Tymczasem charyzmatyczna liderka Frontu Narodowego, 45-letnia Marine Le Pen, już ogłosiła swoją partię "główną siłą polityczną Francji" a w mediach nie milknie debata o rosnącej popularności tej formacji, która – grożąc pozwami – nie zgadza się już na określanie mianem "skrajnej prawicy".
"Deportować Romów"
Francuskie media, odnotowując wzrost poparcia dla prawicy, wskazują także na palącą kwestię integracji Romów. We Francji mieszka ich ok. 20 tys. W 2010 roku, za rządów centroprawicowej UMP, rozpoczęto akcję likwidowania nielegalnych obozowisk Romów, a politykę tę – wbrew obietnicom wyborczym – kontynuuje socjalistyczny prezydent Francois Hollande.
Choć Komisja Europejska wzywa do walki z dyskryminacją tej społeczności, rządzący socjaliści – nie mówiąc już o partiach prawicowych – coraz częściej i otwarcie mówią o potrzebie ich wydalenia z Francji. Pod koniec września kilkakrotnie opowiedział się za tym popularny szef MSW Manuel Valls.
- Większość Romów powinna być deportowana za granicę – oświadczył. - Nie mamy obowiązku przyjmowania tej społeczności - dodał.
Valls otrzymał pośrednie poparcie socjalistycznego burmistrza Paryża Bertranda Delanoe, który od początku roku zlikwidował już 18 nielegalnych romskich obozowisk w stolicy. - Nie zgadzam się na bałagan na ulicach. Dlatego usuwamy ludzi z siedlisk - powiedział w telewizji LCI.
Lewica oskarża Vallsa o to, że jego wypowiedzi o Romach podkręcają antyimigranckie nastroje, wzmacniając tym samym przesłanie Frontu Narodowego. Inni nazywają jednak Vallsa "bronią socjalistów przeciw Frontowi" - pisze "Le Point".
Rząd ma nadzieję, że jego twarda "republikańska" retoryka może odebrać Frontowi głosy wyborców, których głównym zmartwieniem jest przestępczość i brak poczucia bezpieczeństwa. Sam Valls powiedział o sobie w wywiadzie dla "Le Parisien", że jest "zaporą przeciw członkom Frontu".
"Getto" w Paryżu?
Pojawiają się również inne pomysły dot. Romów. Zrzeszający lewicowe i skrajnie lewicowe ugrupowania Front Lewicy zaproponował, aby w 16. dzielnicy Paryża stworzyć dla tej mniejszości specjalne osiedle. Media piszą o nowym getcie. Socjalistyczny premier Francji Jean-Marc Ayrault odpowiada: "dlaczego nie?"
Socjaliści u władzy, centroprawica i ugrupowania lewicowe szykują się do walki z Frontem Narodowym w najbliższych wyborach samorządowych (odbędą się wiosną przyszłego roku), już teraz oskarżając się wzajemnie o tworzenie idealnych warunków do rozkwitu partii Marie Le Pen. Właściwie walka już trwa. Christian Jacob z UMP nazywa wypowiedzi członków FN "idiotyzmami". Rzecznik socjalistycznych deputowanych Thierry Mandon powiedział, że FR "jest nie tylko skrajną prawicą", ale też "partią narodowo-faszystowską".
źródło:onet.pl