Barti
26-07-2013, 16:41
Polski rząd chce iść śladem Wielkiej Brytanii. Jak informuje Gazeta Wyborcza, polskie ministerstwo sprawiedliwości chce zablokować dostęp do pornografii w Internecie. Obrońcy wolnego internetu protestują, a minister cyfryzacji podkreśla, że państwo nie może zastępować rodziców.
Jakiś czas temu światowe media informowały, że brytyjski rząd porozumiał się z największymi dostawcami internetu, którzy do końca roku wszystkim użytkownikom założą tzw. filtry rodzinne. To oznacza, że osoby, które będą chciały mieć dostęp do stron pornograficznych będą musiały wystąpić do dostawcy o zdjęcie blokady.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, podobny pomysł chce wprowadzić polski rząd. Polski minister sprawiedliwości powiedział Gazecie, że "będzie się przyglądać brytyjskim rozwiązaniom i przeanalizuje, czy można je wprowadzić w Polsce". jak dodaje minister "wprowadzenie filtrów ograniczyłoby plagę pornografii, która sieje spustoszenie w głowach młodych".
Wszelkim blokadom przeciwni są organizacje walczące o wolność w sieci. Dzisiaj blokujemy pornografię, jutro terrorystów, a pojutrze Snowdena albo Pussy Riot. Gdy raz założymy luźny kaganiec, on będzie się dalej zaciskać" - mówi Gazecie Wyborczej Marcin Cieślak, prezes polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Internet Society.
Co na to minister cyfryzacji?
Podczas piątkowej konferencji dziennikarze pytali ministra cyfryzacji o stanowisko w sprawie pomysłu ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, by na wzór Wielkiej Brytanii zająć się sprawą dostępu dzieci do pornografii w sieci.
"Minister Biernacki mówi o ważnym i groźnym problemie. Chodzi nam wszystkim o to, by rozwiązywać go skutecznie. Rozmawialiśmy o tym dziś rano - powiedział minister Michał Boni"
Podkreślił, że trzeba pamiętać, że blokowanie treści nie kasuje ich i pozwala na przenoszenie na inne serwery. Filtrowanie zaś tworzy podstawy do przeglądania treści - co może rodzić obawy o ograniczenie wolności w internecie czy śledzenie zachowania w sieci.
"Nie chodzi o filtry, ale o skuteczne przeciwdziałanie problemowi. W Polsce mamy już mechanizmy przeciwdziałania: do Dyżurnet.pl, zespołu NASK (Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej) można zgłaszać przypadki łamania prawa - mówię tu o pornografii. W zeszłym roku Dyżurnet.pl reagował 690 razy. To dotyczyło oczywiście tylko polskich serwerów - zwalczanie takich treści na obcych serwerach wymaga poprawiania współpracy międzynarodowej, co też trzeba robić. Wielką rolę w ograniczeniu dostępu dzieci do treści szkodliwych mają rodzice i państwo nie może ich tu zastąpić"
źródło:media2.pl
Jakiś czas temu światowe media informowały, że brytyjski rząd porozumiał się z największymi dostawcami internetu, którzy do końca roku wszystkim użytkownikom założą tzw. filtry rodzinne. To oznacza, że osoby, które będą chciały mieć dostęp do stron pornograficznych będą musiały wystąpić do dostawcy o zdjęcie blokady.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, podobny pomysł chce wprowadzić polski rząd. Polski minister sprawiedliwości powiedział Gazecie, że "będzie się przyglądać brytyjskim rozwiązaniom i przeanalizuje, czy można je wprowadzić w Polsce". jak dodaje minister "wprowadzenie filtrów ograniczyłoby plagę pornografii, która sieje spustoszenie w głowach młodych".
Wszelkim blokadom przeciwni są organizacje walczące o wolność w sieci. Dzisiaj blokujemy pornografię, jutro terrorystów, a pojutrze Snowdena albo Pussy Riot. Gdy raz założymy luźny kaganiec, on będzie się dalej zaciskać" - mówi Gazecie Wyborczej Marcin Cieślak, prezes polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Internet Society.
Co na to minister cyfryzacji?
Podczas piątkowej konferencji dziennikarze pytali ministra cyfryzacji o stanowisko w sprawie pomysłu ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, by na wzór Wielkiej Brytanii zająć się sprawą dostępu dzieci do pornografii w sieci.
"Minister Biernacki mówi o ważnym i groźnym problemie. Chodzi nam wszystkim o to, by rozwiązywać go skutecznie. Rozmawialiśmy o tym dziś rano - powiedział minister Michał Boni"
Podkreślił, że trzeba pamiętać, że blokowanie treści nie kasuje ich i pozwala na przenoszenie na inne serwery. Filtrowanie zaś tworzy podstawy do przeglądania treści - co może rodzić obawy o ograniczenie wolności w internecie czy śledzenie zachowania w sieci.
"Nie chodzi o filtry, ale o skuteczne przeciwdziałanie problemowi. W Polsce mamy już mechanizmy przeciwdziałania: do Dyżurnet.pl, zespołu NASK (Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej) można zgłaszać przypadki łamania prawa - mówię tu o pornografii. W zeszłym roku Dyżurnet.pl reagował 690 razy. To dotyczyło oczywiście tylko polskich serwerów - zwalczanie takich treści na obcych serwerach wymaga poprawiania współpracy międzynarodowej, co też trzeba robić. Wielką rolę w ograniczeniu dostępu dzieci do treści szkodliwych mają rodzice i państwo nie może ich tu zastąpić"
źródło:media2.pl