PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia!


Kameleon
17-07-2013, 18:43
Ostatni weekend lipca, a co za tym idzie Sunrise Festival 2013 zbliża się wielkimi krokami. Zainteresowanie tegoroczną edycją kultowego kołobrzeskiego wydarzenia jest ogromne, o czym może świadczyć chociażby fakt ponad 150.000 wyświetleń tematu związanego z imprezą (http://www.4clubbers.com.pl/incoming-events/896790-sunrise-festival-2013-kolobrzeg.html) na naszym forum. Tegoroczna edycja to swego rodzaju przełom (patrz line-up). Tradycyjnie objęliśmy patronat nad Sunrise Festival i w związku z tym będziemy mieć dla Was 8 biletów na piątek (26 lipca)!

Tradycyjnie również w tego typu kwestiach stawiamy na pomysłowość, a więc będzie trzeba się nieco wykazać.
Więc co trzeba zrobić? Jako, że mamy wakacje opiszcie swą najciekawszą, najbardziej przebojową, humorystyczną lub też zatrważającą przygodę/historię jaka Was w życiu spotkala. Dosłownie macie wolną rękę. Ja osobiście również jestem dobrym świrem (cóż, Michały tak mają), więc czytając Wasze posty zdecydowanie musi być "moc".

Swą historię opisujecie w poście poniżej, a ja wybiorę osiem najlepszych oraz najciekawszych moim zdaniem i nagrodzę biletem.

Czas do wtorku, 23 lipca dokładnie do godziny 18:00.

Wyniki będą ogłoszone na naszym profilu FB (www.facebook.com/4Clubberspl), w wiadomości prywatnej do danego użytkownika (odwiedzajcie na bieżąco forum) oraz tym temacie.

Regulamin:

- Udział w konkursie mogą brać tylko osoby zarejestrowane na portalu 4Clubbers.pl;
- Konkurs jedynie dla osób pełnoletnich;
- Wyniki zostaną podane 24.07.2013 r.;
- Zwycięzcy zostaną powiadomieni poprzez prywatną wiadomość;
- Osoba, która wygrała bilet ma 12 godzin na odpowiedź. Jeśli tego nie dokona bilet przejdzie na kolejną osobę, która zostanie wybrana.
- Administracja forum zastrzega sobie prawo do zmian w regulaminie.

Więcej informacji o imprezie pod tym linkiem: Sunrise Festival 2013 (Kołobrzeg) (http://www.4clubbers.com.pl/incoming-events/896790-sunrise-festival-2013-kolobrzeg.html)

A026ISmckZY

Bercik321
17-07-2013, 19:14
- Stary…
- No?
- Żyjesz?
- Właściwie to umieram…
- Kac?
- Delikatnie powiedziane… Tak mnie głowa boli, że własnych myśli nie słyszę.. i chyba będzie dzisiaj niestrawność żołądka… Poza tym coś mnie plecy naparzają, jakbym miał skórę zdartą czy coś... A Ty jak tam? I w ogóle jak wygląda działka? Bo słyszałem, że ponoć trochę narozrabiałeś
- Gościu, poszedłem dzisiaj tam rano i takiego syfu to nie było nigdy… Wszystko porozwalane w piz*u, potłuczone szklanki, wielka plama na ścianie, ktoś zostawił wieczorną kolację pod drzewkiem a jakby tego było mało…
- Ej stary, później pogadamy, ok? Bo ja idę się jeszcze chwilę przekimać, powiedz mi tylko czy robimy coś dzisiaj wieczorem?
- Pierd*lę, ja już nic więcej nie organizuję.
- Czemu? :D
- Już pomijając fakt, że ogromne koszta, to jak matka to zobaczy to mnie chyba z domu wypie**oli…
- Oj tam, damy radę, trzymaj się.
- No, na razie.

Odkładam słuchawkę, biorę kilka łyków wody i próbuję spać dalej. Po kilku chwilach walki z bólem z przykrością uświadamiam sobie, że dzisiaj wtorek. W sumie, to ktoś mi to uświadomił, konkretniej to ogrodnicy. Bo trzeba trawę skosić. Ze 100 metrów pasa, może trochę więcej. Koniecznie traktorem. Z rana, bo o tej porze ludzie w pracy. A, no i koniecznie trzeba zmieść tą trawę, tą dmuchawą na silnik. Niczym innym. Bo szybciej i wygodniej. W głowie przemknęła mi scena z Dnia Świra: „czy panowie muszą tak napierd*lać? Od bladego świtu?” Wstaję. Nie wiem czemu spałem w ubraniach, jednak chyba czas pod prysznic. Z wielkim trudem ściągam koszulkę i doznaję szoku. Pół t-shirta na plecach jest od krwi. „Co jest grane? Biłem się z kimś, czy co?” Idę pod lustro i faktycznie – mam zdartą skórę. Biorę telefon i dzwonię:

- Tej, powiedz mi… czy ja się nie zje*ałem z tych schodów tam u Ciebie?
- Haha, nie pamiętam, co jest? :D
- Bo gościu, ja faktycznie mam zdartą skórę na plecach… Wygląda to strasznie, pół t-shirta zakrwawione i się zastanawiam czy nie iść z tym na Izbę Przyjęć, bo nie wygląda kolorowo… Więc nie wiem, rozjaśnij mi coś…
- Nie mam pojęcia, serio. To pijemy dzisiaj?
- U Ciebie? Zresztą… nie wiem, idę do lekarza, będziemy w kontakcie.
Szybki prysznic, coś na śniadanie, ubieram się w jakąś luźną koszulkę i idę. Zapisuję się, siadam i czekam w poczekalni. No w końcu, moja kolej. Nie będę tutaj opisywał konkretnie co się działo, ale dodam, że facet był nie mniej ciekawy co mi się stało niż ja sam Dzwonię do kumpla po raz kolejny:
- Gościu, wyszedłem z tej poradni i powiem Ci, że źle nie jest, ale dobrze też nie.
- Czemu?
- W czwartek mam się wstawić do Poradni Chirurgicznej.
- Lol, po co?
- Zmiana opatrunku, czy coś.. Mniejsza z tym. Zaraz będę u Ciebie i pójdziemy na działkę posprzątać tam i zobaczyć jak to ogólnie tam wygląda.

Spotkaliśmy się, po drodze wbijamy do sklepu po mały zapas, idziemy wymieniając się po drodze częścią wspomnień, które się zachowały i ustalić „serię niefortunnych zdarzeń” Wchodzimy na miejsce wczorajszego pobytu i fakt, widok był trochę dziwny, gdyż z czasem odkrywaliśmy coraz więcej kwiatków (dosłownie i w przenośni). Urwana rynna (powód zniszczenia: nieznany), zarwana kanapa (nie wytrzymała obciążenia 6 osób, podobno), dwukolorowa ściana (wiedzieliście, że wino może robić za farbę?), zbite szklanki (przypadkiem), ozdobione drzewka (cóż, kolacja się nie przyjęła), przewrócony płot z winogronem (czy jak to się tam nazywa, tak czy siak – ktoś musiał się mocno oprzeć), i to chyba na tyle. A, i jeszcze rozbite płytki podłogowe – od siekiery (za mało drewna do kominka było, chociaż kominek latem? Serio?). Posprzątaliśmy, podzwoniliśmy do znajomych w celu „odświeżenia pamięci” i tak minął kolejny wieczór, tym razem już na spokojniej.

Pomimo wielu świadków, część wydarzeń nadal pozostaje nieznana. Nie wiem, czy nazwałbym to moją najlepszą wakacyjną przygodą, na pewno jedną z najbardziej (o ironio!) pamiętliwych. Jednak najważniejsze są wspomnienia, które pozostały. No, i mój ślad na plecach, który do dziś czasem daje o osobie znać, lecz tylko w formie wizualnej. Pochodzenie również nieznane ;)

1q1q1q
17-07-2013, 19:21
Jakis czas temu koszystajac z wolnej chaty postanowilem zrobic ,,mała ,, posiadowe dla znajomych , szybko sie okazalo ze wiadomosc sie rozeszła i zamiast 8 osob bylo 19 :P :/ a ze chata nie wielka to juz naprawde tloczno bylo! Starzy w tym czasie byli 150km dalej u ciotki , twierdzili ze wróca za 2 dni ale znam ich na tyle ze wiem iz lubia robic niespodzianki i wracac niezapowiedzianie szybciej ! A wiec trzeba bylo sie zabezpieczyc na szczescie mam kuzyna na ktorego wiedzialem ze moge liczyc jak by sie starzy chcieli szybciej pojawic! Dla pewnosci napisałem mu smsa o tresci ,, Siema stary zrobił mi sie mega melanz na chacie ludzie przyszlo prawie 3razy wiecej niz powinno:P szkoda tylko ze Ciebie nie ma , pamietaj zeby dac znac jak by sie matce zachcialo wracac szybciej pozdro ,, po czym wziałem wyslij , mama i poszło :/ od*****em kwas tygodnia niesamowity:P Na szczescie rodzice juz byli po kilku piwach wiec wrócic nie mogli:) taka sytuacja ;)

ksywa812
17-07-2013, 19:23
Jak wiadomo wakacje to czas relaksu , imprez, wyjazdu na festiwale itp. No ale owszem trzeba miec na takie wydatki pieniądze... Wakacje to przede wszystkim okazja do pierwszych zarobków a moje mianowicie wyglądały tak:
haha ja moje pierwsze 4 zł zarobiłem właśnie na truskawkach, pojechałem na plantacje, pozbierałem około 4 godzin .. po cięzkiej pracy zbierania truskawek wielkości grochu stwierdziłem, ze trzeba wracac do domu. Pobioegłem na przystanek... no ale autobus niestety mi uciekł a następny miałem za 3 gosdziny... godzina 13-sta upał w diabli a ja ide w strone oswiecimia (zostalo mi jakies 20 km)... cudem zobaczyłem busa pomyslalem, ze musze do niego wsiasc za wszelka cene, za przejazd zaplacilem 3 zł... wysiałem, kupiłem paczke laysów i dumny wszedłem do domu, po czym Mama pogratulowała mi , mojej ciężko zarobionej paczki czipsów. :D

Wenti
17-07-2013, 19:32
Wpadłem z kolegą do kumpla Adama który zdawał mature aby go wesprzeć duchowo kolega Kamil zabrał kluczyki od auta zszedł wsiadł do jego auta a ja zostałem z tym kumplem i mowie mu ze chyba jego auto kradną on patrzy i faktycznie wtedy kumpel odjezdza On cały zespiany za 30 min matura a tu jeszcze nie ma czym dojechać juz tak mysli co robić co robić trwalo to z 10 minut a ja Poker Face przez caly czas w końcu mowi
Dzwonie po policje a matura to tam...
a ja wtedy zaczołem sie smiac dzwonie do kolegi ''złodzieja'' aby wrocił Adaś zdązył na swoją mature dosłownie 5 minut przed czasem i zdał jeszcze potem nam dziękował że ostresowaliśmy go w ten dość oryginalny sposób

Mr.Greeen
17-07-2013, 19:51
Słuchałem Justina Biebera.


_______________________________________________
Post edytowany przez Moderatora Forum
Powód moderacji:


Oszczędź sobie debilnych postów.


_______________________________________________

_Koras

_Koras
17-07-2013, 20:22
Parę lat temu, kiedy jeszcze za łebka próbowało się wszystkiego, a nie zawsze była okazja na wypad gdzieś nad morze bądź w góry, z kumplami zorganizowaliśmy sobie małą imprezkę. Wszystko sprzyjało, bo i pogoda była zajebista, rodzice kumpla wyjechali już nawet sam nie pamiętam gdzie, i znajomi z okolic się zjechali... Wszystko zapowiadało się na kulturalną imprezę w gronie kumpli i znajomych. A że dziecięcę wybryki nie znały wtedy granic, flaszka i piwko do kiełbasek to byłą dla wszystkich oczywistość. Z biegiem czasu skończyła się przepita, więc zaczęliśmy popijać piwem, a jak każdemu wiadomo, takie mieszanie to samobójstwo – ale kto o tym wtedy myślał. Kiełbaski mega pyszne, wszyscy lekko chwyceni. Nie wiem jak się to stało, ale rodzice zostawili wtedy kluczyki od malucha, który stał w stodole. Łebki same w domu, więc bez najmniejszej chwili zastanowienia hyc za kluczyki i rura do malucha. Ekipa była dość duża, ale upchaliśmy tylko 8 osób i pojechaliśmy na wieś. Jeden minus był taki, że była zepsuta blokada kierownicy i musieliśmy ostro się naszarpać, żeby w ogóle gdzieś skręcić. Nie ukrywam, że była to zwyczajna głupota, ale ta adrenalina, alkohol we krwii i frajda odsuwała na bok myśl o konsekwencjach, które mogłyby wyniknąć z naszego zachowania. Kierowca, 2 osoby na miejscu pasażera i cała piątka na tylnej kanapie... Wszystko było pięknie ładnie, aż nie natrafiliśmy na ostry zakręt, a za nim rów, w który wpadliśmy. Auto praktycznie zatrzymało się na dachu. Nikomu nic się nie stało, a co najlepsze – każdy sikał ze śmiechu... Może i głupota, ale jednak za łebka miało się różne pomysły. Finał był taki, że pchaliśmy malucha do domu całą ekipą, bo już nie chciał odpalić. Resztę nocy czyściliśmy auto z błota, by jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Na wsi jak to na wsi – każdy zna każdego, a więc nie obyło się bez afery. Na następny dzień mega jazda, każdy z nas nie dość, że na kacu, to jeszcze musieliśmy odrabiać za darmo przez całe wakacje to, co narobiliśmy podczas jednej imprezy. Pamiętam to do dzisiaj i zawsze, kiedy spotykamy się naszą paczką, wspominamy te czasy. Może i czasami debilne pomysły, ale zawsze ubaw po pachy był nie unikniony.

naughty86
17-07-2013, 20:41
Skoro Bilet na Sunrise Festival to moze opowiem śmieszna i zwariowaną sytuację z Sunrise Festival 2011 :) Gdy na parkingu bawiliśmy się z bratem pod sceną brat wpadł na świetny pomysł, żebym podczas seta Jochena Millera wbiegł na scene :P wiedział dobrze ze jestem strasznym świrem i tak też zrobiłem wbiegłem za konsoletę objąłem na chwile Jochena i niestety ale ochrona mnie ściągała i wyprowadziła tyłem i musiałem opuścić festival:P Plusem jest to ze jako jeden z nielicznych widziałem scene od backstage'u :P i fajnie ze ktoś to uwiecznił takze zapraszam do oglądania :) od 30 sekundy :) Sunrise Festival 2011 ------Jochen Miller----- chłopak z tłumu wbiega na scene HD - YouTube !!! Przynajmniej jest co wspominać :) Poznije jak tak stałem zahaczyła mnie pewna para około 30stki i zaprosiła na after party do nich do jakiegoś domu wiec ochoczo pojechałem taryfą z nimi :) Willa odwalona 2 bmw pod domem kryty basen no i alkohol :) zaczęliśmy pic ( było juz jasno) po czym dziwnie zaczął przygadywac ten koles do mnie jaki to ładny jestem i w ogóle hahaha wiec odrazu wyczaiłem za prawdopodobnie jest BI wiec zadzwonilem po wstawionego brata który tez dojechał taryfą hehe na dodatek z góry zeszedł jakis kark i juz wogole pomyślałem zeby mnie czasem ine związali wiec po cichaczu wyszedłem na zewnatrz z drinkiem i uciekłem schowalem sie w krzakach i zadzwonilem do brata niech tez ucieka bo tam jest "groźnie" :D i ze mogą mu coś jeszcze zrobić. No ale wszystko dobrze się skonczyło koło godz 9 rano datarlismy do centrum na mieszkanie i poszlismy sapc hehe

elisiaa
18-07-2013, 07:39
Gdy miałam około 5 lat mieszkałam jeszcze w innym mieście w bloku. Mieliśmy bardzo dziwnego sąsiada. Rzadko z kimkolwiek rozmawiał, mało się pokazywał, ale za to bardzo częto chodził do piwnicy i długo tam przesiadywał. Wszystkie dzieciaki były ciekawe co on tam robi. Pewnego dnia zauważyliśmy, że wychodzi z domu do piwnicy. Poczekaliśmy chwilę i zaczęliśmy szukać okna od jego piwnicy. Udało nam się, ale to co zobaczyliśmy... Okazało się, że facetowi brakuje kobiety i miał tam gumową panią!! W momencie gdy tam zajrzałam akurat miał majtki w dole!! To było obleśne, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi i co mają mężczyźni! Wszyscy się śmiali, a ja pobiegłam do mamy i powiedziałam jej, że ten rudy brzydki pan miał coś między nogami. Wiem, że jakoś śmiesznie to nazwałam, ale niestety już nie pamiętam jak :) Tą historię często wspominaliśmy, szkoda, że już nie pamiętam mojego tekstu ;)

Elvas
18-07-2013, 10:26
24 Lipiec 2009 Koło godz 11:00 . Skacowany po mojej 18 z kolegami siedzę na tronie . Rozmyślałem co może się dziś dziać w Kołobrzeskim amfiteatrze. I wtedy wpadłem na genialny pomysł "Jak to na Kacu" że sam pojadę 500 kilometrów PKP do Kołobrzegu na Sunrise Feistival. Jedyne co zrobiłem to ubrałem się zabrałem portfel i telefon. Czas do pociągu 20 minut i 3 kilometry biegu na dworzec oczywiście zdążyłem <winner>. Po 7 godzinnej podróży w ciasnej jednostce dojechałem do upragnionej miejscowości. Na dworcu kupiłem bilet wstępu a bardzo młoda i miła para odprowadziła mnie pod wejście. Pamiętam jak wszedłem to seta zaczynali grać W&W. Później Rank1 i ich live act w strugach deszczu + Lasery... ATB .. Sebastian Leger .. @lex .. Tak minął mój pierwszy Sunrise i o 5:40 powrót do domu na rodzinnego grilla z powodu moich 18 urodzin :P

Angelo
18-07-2013, 10:34
Działo sie w wakacje. Czas kiedy jest okazja i czas poodwiedzać stare znajomości, czyli moją babcie i dziadka. Starsi ludzie o wciąż nieskażonym obrazem tego świata po mimo swojego wieku.

W każdym razie. Przyjeżdżam na miejsce wyposażony w Telefon i stertę ubrań na te parę dni. W drzwiach widzę dwie uśmiechnięte twarze. Znając ich mogę podejrzewać, że stoją już tak parę godzin... Witam się grzecznie, oni witają mnie, jest fajnie.

Po całym tym przyjęciu zbieram się w sobie i mowie coś o co chciałem zapytać dużo wcześniej
-Babciu, czy jest tu gdzieś kafejka internetowa? - spytałem.
Swoja drogą nie wiem na co liczyłem, wieś ma jedną drogę głównie otoczoną lasami.
-Synku, nie będziesz błądził po wsi. W pokoju jest router, pewnie znasz się na tym, to sobie te internety pościągasz.
Super! Nie będę całkowicie odcięty od świata.

-Wybieramy się do kościoła do spowiedzi. Wybierasz się z nami. Kiedy ostatni raz byłeś? -pyta dziadek.
Przejrzałem w myślach kiedy ostatni raz byłem u spowiedzi. Nigdy.
-Byłem w zeszłym tygodniu - trochę zawyżyłem, wiem.
-To zostań w domu, my wrócimy za parę minut.

Po godzinie wciąż byłem sam w domu. Przejrzałem wszystkie strony internetu (if you know what i mean). Zwiedziłem każdy kąt domu, dokładnie go badając. Nie wiedziałem co dalej robić. Umierałem z nudów.
-Wyjdę, pozwiedzam wieś. Nie ma szans żebym się tu zgubił. - pomyślałem i wyszedłem.

Zgubiłem się po 15 minutach. W dodatku we wsi, która ma jedną drogę i sam las! Co mnie podkusiło, żeby zwiedzać las? Nie wiem...

Starałem sie uspokoić. Oglądałem szkołę przetrwania, wiem co jeść i co pić. Problem jest skąd ja wezmę teraz mocz antylopy? Wiem co ja pije, dlatego mój własny nie wchodzi w gre. W lesie pewnie są jakieś owoce. Może grzybki znajdę. Nie znam się na grzybach...

Nie ma co czekać. Stojąc w miejscu nic nie zdziałam. Poszedłem na północ. Tak na prawdę nie wiem gdzie była północ, miałem nadzieje, że to północ. Nawet jeśli by nią była, nie wiem czy by mnie to ratowało... W każdym razie poszedłem w jakimś kierunku.

Doszedłem do biedronki. Nie owada, tej większej. Podbiegłem do pierwszego lepszego klienta i spytałem o moje położenie. Jak się okazało wciąż jestem na wsi moich dziadków. Ale skąd tu u licha ten sklep? Skurczybyki szybko się rozprzestrzeniają.

Spytałem o drogę powrotną.
- Może pan pojechać linią nr 3 lub 7.

Kto tu burmistrzem jest pytam się! Jakim cudem to się tak rozwija. To te dotacje unijne? Nie wiem. W każdym razie wyrazy szacunku.

Poszedłem na wskazany przystanek. Nie miałem przy sobie nic. Zwłaszcza nie miałem pieniędzy na bilet. Walnąłem na gapę. W drodze parokrotnie pytano mnie czy wszystko wporządku, bo jestem "jakis niemrawy i się cały trzęsę". Pewnie, że się trzęsę... Miałem tu wypoczywać, a puki co walczyłem o życie! Dojechałem na miejsce wbrew moim oczekiwaniom bez mandatu. Zawsze to jakiś pozytyw. Do domku doszedłem pieszo, starając się zapamiętać charakterystyczne elementy drogi. Tak na wszelki wypadek.

Wszedłem do domu. Wciąż pusty. Po paru chwilach wrócili dziadkowie z paroma reklamówkami.

-Byliśmy w sklepie (podejrzewam jakim). Kupiliśmy na kolacje parę rzeczy, żebyś nam tu z głodu nie umarł.

Babciu! Nie w takich warunkach przeżyłem! Po kolacji chwile posiedziałem z dziadkami i poszedłem spać. Zostałem jeszcze parę dni.
Jak się okazało, ta wieś to nie wieś, a całkiem spora miejscowość.

kosmus4
18-07-2013, 12:41
Sylwester 2009/2010 roku...
Wiadomo zrobiliśmy sobie libacje już od 16 u kumpla w domu bo jego rodzice pojechali na jakąś potańcówkę, każdy przyniósł coś do jedzenia no i wiadomo do picia :) Kumpel grał z dobrze znanego programu Virtual DJ :P i w pewnym momencie dobrze już wstawiony Łukasz potracił nogą kable od komputera i wyrwał gniazdko w pokoju Bartka, ten wkurzony myślał że nie będzie już muzyki bo nie ma innego gniazka w pokoju. Załamany Bartek poszedł do sąsiadki (HOT 30 ;p) pytając się czy pożyczy nam przedłużacz, ona śmiało się zgodziła ale pod warunkiem że będzie mogła wpaść na imprezę. Śmiało ją wpuściliśmy i impreza szła dalej. O godzinie 23:50 poszliśmy na nasz wspaniały Rynek w Wyrzysku i bawiliśmy się przy muzyce lokalnego "DJ", o 1:00 poszliśmy do domu Bartka i dalej się alkoholizowaliśmy, razem z sąsiadką :P Tak może do 4 się bawiliśmy. Wiecie jak się skończyła impreza? Wylądowałem u sąsiadki i obudziłem się w jej łóżku. Otwierając oczy miałem już ładnie śniadanie i piwo na kaca :) EPIC Nowy Rok :)

uzik92
18-07-2013, 15:05
Ze 3 lata temu wybierałem się na wielkie połowinki trójmiasta do clubu hollywood sopot (obecnie już nie istnieje). Nastawiałem się na niego od przedsprzedaży pierwszych biletów. Miał być to epicki melanż z ogromną ekipą ze szkoły i nie tylko. Był to listopad a mróz -10 jednak temu melanżowi nie mogło nic przeszkodzić! Przyszła godzina 0 zebraliśmy się ekipą u kumpla w domu aby rozpocząć beforeparty. Wypiliśmy sobie skromnie po piwku i ruszyliśmy na peron. Gdy przyjechał pociąg pewnym krokiem wsiedliśmy i zajęliśmy miejsca. Wiadomo w pociągu mnóstwo osob ze szkoły to się chciało popisać ile to można wypić. Przelechaliśmy kilka stacji ja konczyłem 3 browara a koledzy obok rozpoczynali połówkę, mówią do mnie przyhamuj! Ja na to odreagowałem śmiechem i wykrzyknąłem "JA MAM TYTANOWE GARDŁO!!" zabrałem im tą połówkę i lałem sobie w kieliszek za kieliszkiem bez popity. Super! Wszyscy się śmieją tak ma być sobie myślę. Do tej pory wszystko było w jak najlepszym porządku, jednak nagle zaczeło chcieć mi się siku a bylismy w 1/2 drogi. Po chwili nie mogłem już wytrzymać chodziłem po pociągu - wszystkie toalety zamknięte, trzymając sie krocza wiedziałem, że jak się zaraz nie wysikam to zrobie to w pociągu. Wpadłem na super pomysł! przynajmniej tak mi się wydawało.. poszedłem do konduktora (w sumie było ich dwóch) aby zatrzymał pociąg, akurat mieli otwarte drzwi do kabiny i mówię, "Panie koduktorze, czy mógłby Pan zatrzymać pociąg ponieważ chce mi się siku.." jeden z nich wyciągnął gumową pałkę i wyskoczył na mnie, przeklinajac wyrzucił mnie z ich kabiny - ze strachu zapomniałem o tym, że chce mi się siku.. nic nie zrobie, pomyslalem i poszedłem do swojego przedziału. Zanim doszedłem - STACJA SOPOT uradowany wyskoczyłem z pociągu - załatwiłem się i dumny krocze do clubu. I tutaj dopiero teraz zaczyna się moja przygoda. Odezwała się we mnie ta wódka którą wypiłem w pociągu. Pod drzwi klubu doszedłem bez większych problemów - jednak stojąc w kolejce i przytulając się do każdego wiedziałem, że dłużej nie ustoję, i przyszła mi do głowy taka myśl "usiądę sobie chwile na ławeczce na monciaku przejdzie mi i będzie git" Tak jak usiadłem na tą ławeczkę tak już z niej nie mogłem wstać (pamiętajcie że na dworze mróz). Siedziałem jeszcze przytomny chyba z 30 minut słysząć zza pleców jak szukają mnie koledzy. Jednak nie miałem siły odpowiedzieć im "tutaj". Po chwili położyłem się na tą ławkę było to trochę przed północą.. tak jak się położyłem tak momentalnie urwał mi się film.. ze 2 godziny nie miałem pojęcia co się ze mną działo - budzę się patrze a leżą na mnie jakieś dwie ochydne równie pijane dziewczyny obrzygany powiedziałem, żeby spadały i jacyś fececi je zabrali. Pozbierałem swoje fanty z ziemi które wypadły mi z kieszeni. Wstałem dałem krok w przód ale tego kroku w tył nie pamiętam.. znalazłem się znowu na ławce. Podchodzi do mnie jakiś maskotka która tam sobie chodziła po monciaku, złapała mnie i zaprowadziała do krzywego domku aby nie było mi zimnio (jednak jeszcze są dobrzy ludzie w tym kraju). Usiadłem sobie w korytarzyku i nagle czuję że zaraz puszcze pawia - nie szło tego zatrzymać.. zerzygałem się sowicie! Podbiega do mnie ochrona obiektu i mówi, że dzowni na policję - ja mówię, że to posprzątam - wyciągam nowiusieńkie rękawiczki i zaczynam szorować podłogę.. ochroniarz widząc moją bezradność wyniósł mnie i mówił żebym tu więcej nie wracał. Szczęśliwe trafiłem znowu na uczynną maskotkę z, którą to teraz szukaliśmy kolejnej miescówy w której mógłbym się ugrzać. Przeszedłem z futrzakiem połowe monciaka i zatrzymalismy się w restauracji - maskotka zapytała się szefa kuchni czy moge tam zostać chwile. Ok nie ma problemu. Podziękowałem koledze i zostałem znowu sam. Leże na tym stoliku w rogu dłuższą chwile po czym przychodzi do mnie szef kuchni i mówi "prosze opuścić lokal bo strasznie pan śmierdzi i odstrasza mi klientów" podniosłem głowe razem spojrzeliśmy na obśliniony stolik po czym kulturalnie przeprosiłem, podziękowałem i wyszedłem. Myślę idę na peron kupie sobie cole z automatu bedzie mi lepiej. O własnych siłach wstałem i poszedłem, ledwo bo ledwo ale idę.. w drodze na peron było kilka przystanków aby opróżnić teść żołądka.. a właściwie już z woreczka żółciowego. Gdy doszedłem do upragnionego automatu kupuje cole otwieram biore łapczywie łyk a tu fontanna z nosa zakręciło mi się w głowe i wpadłem za automat.. nie było nikogo kto by mógł mi pomoc wstać oprócz kolegów, którzy trzymali się za brzuchy ze śmiechu.. złapali mnie za moje żółte ręce i już razem bez większych przygód wracaliśmy do domu. Nie powiem było to ogrmone przeżycie i niezapomniana przygoda taka jak miała być. Ciekawy jestem co działoby się gdybym jednak znalazł się w klubie. Do dnia dzisiejszego posiadam wejściówkę z Wydrukowanym napisem MEGA IMPREZA i moje dopisane "jak ch*j!" :bd: pozdrawiam

BINIOL007
18-07-2013, 15:52
Pewnego razu byłem na imprezie w klubie Paka (teraz EX Club) na imprezie piana party.Gdy tylko zaczęła lecieć piana skoczyłem w nią. Piękna zabawa, mokre włosy, dziewczyny... dosłownie mokro wszędzie. Po pianie do końca imprezy zostały jakieś 2 godziny. na końcu imprezy byłem prawie suchy. W samochodzie oczywiście wylało się jeszcze ze mnie sporo wody, samochód cały zalany. Po imprezie stwierdziliśmy że jesteśmy głodni, a więc pojechaliśmy do MC Donalda (cali mokrzy). Ludzie w MC Donaldzie trochę dziwnie na nas patrzyli ;)
Po powrocie do domu rozbieram się wyciągam z kieszeni moje 2 wypasione na tamten czas telefony (SE k800i i nowy k850i) i tu niespodzianka... żaden z nich nie działał ;)
Tak się skończyła moja pierwsza przygoda z pianą na imprezie ;)

Jak Pan Bóg powiedział z nieba,
Na Sunrise jechać trzeba!

KasiaBiles
18-07-2013, 18:58
Piękny jest świat, jego barwy i kolory, gdy zachodzi słońce jest jeszcze ciepło i przyjemnie poczuć można to na twarzy.
Jednak nie każdy może zobaczyć, bo nie każdy widzi, dlatego muzyka i różne dzwięki pomagają bardziej odczuć to co się widzi.

rafcio_1988
19-07-2013, 20:07
Pewnego razu nad ranem wracałem po całonocnym piciu do domu. Idę sobie chodnikiem, pełna kulturka. Latarnie sobie świecą, wieje chłodny wiaterek, aż tu nagle na mojej drodze stanęło coś białego i mówi "cześć, nazywam się Zenek, daj na piwo". Zaniemówiłem.

Historia prawdziwa. :)

Krishak
19-07-2013, 23:13
Miejsce: Korowód Juwenaliany Lublin
Misja: Przeżyć

Juwenalia w "Mieście Studentów", motyw przewodni korowodu postaci z bajek. Jako że były to nasze pierwsza impreza tego typu chcieliśmy się dobrze bawić oraz wywołać uśmiech na kilku twarzyczkach. Razem z 2 kumplami z roku postanowiliśmy przebrać się za Gwiezdną Flotę, tak tak Kapitan Bomba, Sram i Bąk. Jak powszechnie wiadomo budżet większości studentów nie jest imponujący, zarywając zajęcia (wiem że to niepojęte ale Elita naszego Uniwersytetu z Rektorem na czele nie dała nam dnia wolnego na tak ważne studenckie święto, choć oficjalnie poparła inicjatywę korowodu) ruszyliśmy do "second hand shopu" po wierzchnią garderobę... Udało się! dorwaliśmy piękne marynarki po 2 zł za sztukę ;) Teraz wycieczka do papierniczego (skrót):
-(my) poprosimy trochę tego, tego i jeszcze tego to jeszcze marker, klej i będzie git
- (sprzedawczyni) 20 zł
Wróciliśmy do mieszkania, szybki obiadek, piwko i do roboty dzięki talentowi Miśka (i kosmetykom jego dziewczyny) osiągneliśmy taki oto efekt
http://s4.ifotos.pl/mini/dla-4-clu_nnsahre.png (http://ifotos.pl/zobacz/dla-4-clu_nnsahre.png/)
http://http://s6.ifotos.pl/img/dla-4-clu_nnsssex.png (http://ifotos.pl/zobacz/panoramix_nnsahhr.jpg/)Mając w kieszeni ostatnie zaskórniaki ok. 10 zł na łeb oraz flaszkę siówaksa [nazwa własna](lokalny przysmak wysokoprocentowy, ech kogo ja oszukuje ruski spiryt o wybranym kolorze i zapachu ale tylko 8zł/0,5l) ruszyliśmy na spotkanie ze studencko-bajecznymi braćmi ;D
Pierwsze wrażenia: jeśli nie widzieliście- macie czego żałować setki (a być może tysiące) żaków z czego ok. połowa poprzebierana. Za co? Za wszystko! Zaczynając od kolorowych kredek, przez smerfy, księżniczki, myszki miki, pokemony, perłę 102, flinstonów, bajkowe zwierzaki, superbohaterów do kartonu, tak tego kartonu który zabił Hankę. Po pierwszych metrach naszej podróży i zapoznaniu nowych ludzików siówaks został opróżniony. Pierwszy postój pod monopolowym- czas zatankować.
Co wybierzemy (siówaks jest nieosiągalny)??
a) Piwo b) Wino c) Wódkę

Jeśli wybraliście odpowiedź a), b), lub c) to prawdopodobnie jesteście TĘPYMI C***AMI lub co gorsza abstynentami.
Mając skromne fundusze gwiezdna flota zawsze ale to zawsze wybiera paliwo do Orzeła czyli ruskie szmpany, po 1 na łeb, oczywiście po drodze dzililiśmy się nimi z lokalną sołecznością.
Na twarzach pojawiły się pierwsze rumieńce, nie wiemy czy to zasługa pięknych słonecznych promieni, czy może długoletniej fermentacji wspaniałego napoju alkoholowego o jak wdzięcznej nazwie Coвeтcкoe Игpиcтoe. Atmosfera jest radosna i przyjazna, wszędzie uśmiechy uroczych dziewcząt oraz nieco wstawionych chłopaków. Pierwsze piosenki, zdjęcia i teksty (nasze oczywiście z bajki, widząc uzbrojonych przebierańców, kitowców lub stróży prawa wlepiających mandaty nieostrożnym studentom):
- Panie Kapitanie sk*rwinoksy na 9 co robimy?
- Jak to co? NAPIERDALAĆ!!
- JEB, JEB, JEB!
- JEB, JEB!
.................................................. .................................................. ..
Nagle, z naszej lewej strony dobiegł nas pełen pogardy ton jakby nieco żałobnej pieśni, a tekst jej był dokładnie taki:
## 1. Jeba*, Jeb*ć UMCS, UMCS, UMCS
J*bać, *ebać UMCS, UMCS, UMCS
ref: Jeba*, Jeb*ć UMCS, UMCS, UMCS
J*bać, *ebać UMCS, UMCS, UMCS##

Dopiero pochwili zorientowałem się, że przechodzimy obok uczelni UMCS.
(UMCS- Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej Samorząd tej placówki oświaty nie poparł inicjatywy korowodu)

Po czym melodia stała się radosna a ton głosu śpiewających wywoływał euforię i beztroskość, ale nie taką beztroskość kiedy mamy wolny czas i możemy wybrać obejrzeć film czy pograć na komputerze, taką beztroskość porównałbym do beztroskości chmury, jej nie obchodzi kompletnie nic, po prostu istnieje i płynie, a jeśli macie lepszy przykład to zamieńcie go z tą chmurą. Treści tej pieśni nie zapomnę przez lata, dziesiątki basowych głosów wysiliło się do swoich granic, a ja z radością i zazdrością słuchałem czerpiąc przyjemność z każdego słowa, a leciało to tak:
## POLITECHNIKA, DZISIAJ BALUJE
I TAŃCZY I ŚPIEWA I WÓDKĘ POLEWA
I NICZYM SIĘ NIE PRZEJMUJE
ref: AJAJAJ BO ŻYCIE TO NIE JEST BAJKA
DO ŻYCIA POTRZEBA I WÓDKI I CHLEBA
A MY MAMY PO DWA JAJKA!!##
.................................................. .................................................. ..
Po drodze mieliśmy jeszcze kilka atrakcji, ale nie były aż tak interesujące jak historia na placu pod zamkiem.

A więc tak... mając w kieszeni trochę klepaków i nadzieję na udaną imprezę ruszyliśmy do sklepu. Szczęście się do nas uśmiechnęło spotkaliśmy samego PANORAMIXA!! Po krótkich negocjacjach kapitana udało się, w zamian za kilka browarów i obstawę mieliśmy skosztować napoju. Dokładnie tak, prawdziwego kociołka panoramiksa który daje niezykłą moc! Zniecierpliwieni, pomogliśmy go zrobić już w sklepie, choć ochrona miała sapy ;S
http://s4.ifotos.pl/mini/panoramix_nnsahhr.jpg (http://ifotos.pl/zobacz/panoramix_nnsahhr.jpg/)
Skosztowaliśmy go. Pierwszy, mały łyczek by sprawdzić podatność organizmu (przecież nie jesteśmy wiedźminami). Jego smak był zadziwiający, intensywny i niepozorny. Teraz drugi łyk, napełniona po brzegi galskim napojem hohla znikała w oka mgnieniu. Wiedzieliśmy jedno teraz jesteśmy niepokonani.
.................................................. .................................................. ..
Pamiętam niewiele... Roześmine twarze biedronek, pszczółek, walaki magów z postaciami Dragon Ball'a, Komandosów i rycerzy machających swym orężem, Supermana Batmana i Spidermana popijających piwko, piękne księżniczki, czerwone kapturki, urocze piegowate PippiLangstrumpf, Foki, Jeże, Kolosy...
...I nagle mrok... Kur*a co zrobić, w pobliżu nie widzę żadnej znajomej twarzy, w sumie nie widzę prawie nic prócz oświetlonej sceny. Nie wiem jak wrócić do akademika. Panika, zaczepiam nieznajomych, jednak bariera językowa nie pozwala nam się dogadać, każdy napotkany człowiek lub nieczłowiek nie potrafi się ze mną porozumieć, tracę nadzieję....
...Zordon! Tak, to musiał być on! Budzę się w akademiku, żywy! Kac to nie problem mam ogórki kwaszone, dam sobie radę- pomyślałem.

Do dziś wspominam ten piękny, bajeczny dzień...
Zordonie- jeśli to kiedyś przeczytasz jestem Ci niewymownie wdzięczny za teleportację...

http://http://s6.ifotos.pl/img/dla-4-clu_nnsssex.png

djdobek
20-07-2013, 13:36
Witam
Opowiem swoja przygode z wakacji z zeszłego roku :)
Pewnego dnia dzień jak co dzień spotkałem sie z kumplem i wpadliśmy na pomysł żeby jechać na wakacje do Kołobrzegu mniej wiecej za 2-3 tygodnie od tamtej rozmowy , kumpel miał dziewczynę ja byłem wolny strzelec , jak to w okresie wakacji co weekend impreza dyskoteki itp jak co sobote wybrałem sie ze znajomymi do klubu Magic , bawiliśmy sie świetnie wrociłem około 5 nad rane do domu , poszedłem spać ...
Około 8-9 rano budzi mnie już nie pukanie tylko walenie po drzwiach ... wstałem nieprzytomny otwieram , a tam kumpel ty pakuj sie za godzine mamy pociąg .
- jaki pociag ?
-no do Kołobrzegu
Ok minuty mi zajeło żeby zaskoczyć o co mu chodzi ... Wstałem zacząłem się na szybko pakować , wszystko co krotkie do torby , no i jeszcze kase trzeba ogarnać ,
Załatwiłem kase spakowałem sie na szybko , ale momet ty jedziesz z dziewczyna , a ja mam być sam ?? NIeeee
Zacząłem wydzwaniać po koleżanka , żadna nie chce ,aż tu nagle jedna się zdecydowała , (no wkońcu wakacje za darmo , pełny sponsoring )
OK załadowaliśmy się w auto jedziemy do Żor na pociąg , dobrze że był kiosk to sobie kupiłem wode mineralna , bo kac juz zaczynał toczyć , oczywiście nic nie zjadłem nie przygotowałem sobie na podróż, bo nie było czasu
Po kilku godzina jazdy w pociagu , doszło do mnie ze nie mam domku załatwionego hotelu czy cokolwiek , zacząłem w telefonie szukać , domków , hoteli , pensjonatów cokolwiek żeby nie spać na dworcu :P Coraz bardziej byłem głodny
Dojechaliśmy do stacji we Wrocławiu i konduktor mówi ze mamy postoju 30 min , Pomyślałem że to jest moja szansa zeby coś kupić do jedzenia , wyleciałem z pociagu patrze na którym peronie stoi mój pociag i poszedłem w podziemie , oczywiście nie wziąłem ze soba nic oprócz 50 zł
Znalazłem uradowany szcześliwy HAMBURGERY podleciałem po prosze 2 ale tak expresem ,
Babeczka zrobiła hamburgery wracam na peron , Nie ma pociagu ??!!!?? WTF ?
Spanikowałem , jak to niema 10 min mnie nie było ... Podbiegam na inny peron wchodzę pytam konduktora który jedzie do Kołobrzegu ? a były chyba ze 4 pociagi na stacji .
A konduktor do mnie że wszystkie tam jada ... JAK to wszystkie ? no wszystkie
Zacząłem sie zastanawiać do którego miałem wsiaść nie mam kasy , biletu , dokumentów , kompletnie nic
zaczełem latać jak porąbany i rozglądałem sie po ludziach w pociagu , szukałem znajomych i nic .
Nagle komunikat pociag z peronu Bla bla bla za minute odjezdza , za chwile 2gi komunikat pociaz z peronu bla bla bla odjazdza za 10 mni .. **** gdzie mam wsiąść???
Wsiadłem do pierwszego lepszego gdzieś na ostatni wagon i pociag odjechał , nie wiedziałem czy dobrze jade czy zle ..
zaczełem obchodzić wszystkie przedziały wagony , około godziny później znalazłem swoich ... Odetchnąłem z ulga ... opowiedziałem im sytułacje jak to sie stało , kuplel powiedział że przestawili pociag na inny tor
Gdy siedzieliśmy , wtedy poczołem coś gdziwnego jak by prad przeszedł przez moja głowe i czołem że ta wycieczka , zapowiada sie nieźle i to nie koniec ...
Sama podróż nie była niczym nadzwyczajnym , piliśmy wygłupiali w peronie itd :) było wesoło
W czasie podróży koleżanka która zabrałem ze sobą wyjechała do mnie z tekstem Paweł , ale ty sobie nie myśl że jak ty mnie sponsorujesz , to że coś bedzie ... hahahaha , byście widzieli mine mojego kumpla jak wybuchnął śmiechem no coś pięknego!
Wytłumaczyłem jej że to nie tak że po prostu nie chcem siedzieć sam w pokoju itd . Ona zadowolona
Dojechaliśmy na miejsce ogarnąłem Pensjonat , wszystko jak ma być . ten dzien zakończył się grillem flaszeczka , na ogródku
Kolejnego dnia poszliśmy na miasto , znaleźliśmy kilka ciekawych miejsc , knajpek dyskoteko na świeżym powietrzu , było gdzie sie poruszać ...
Wieczorem bedąc wolnym strzelcem właczył mi sie mały podrywacz :D poderwałem jedna dziewczyne poznałem całkiem sympatyczna , ładna bawiłem sie znia , Ale to nie było to ... Ale w pewnym momecie jak poszedłem po drinki do baru podszedł do mnie kumpel i mówi , ty widziałeś jaka ona jest nabuzowana ? jak cie obseruwje ? ALe kto ?
Koleżanka która wzieleś ze soba ... Rzeczywiście była zazdrosna , ale ja to olewałem , przyjechałem sie bawić dobrze :)
Pod koniec imprezy pożegnałem ta dziewczyne podziękowałem za zabawę i do domu :D
Mineły kolejne 2 dni , Wieczorem wybraliśmy sie na dyskoteke , poderwałem kolejna dziewczyna , Piękna czarne włosy , piękna opalenizna , wszystko na swoim miejscu , ZWAROIWAŁEM !!!
Bawiłem sie zna flirtowałem , kombinowałem jak mogłem , ale nie chciała ze mna wracać :P Bo miała obstawe , Wielki zły i brzydki , wstawiony , WUJEK ...
On mnie nie puści , mowi do mnie dziewczyna boi sie o mnie itd bla bla ... Wpadłem na pomysł przytulimy trochę wujka dziewczyny podeszliśmy przedstawiłem się i siedziałem chwile z nimi ... Jej wujek obcinał mnie , jak by już mnie widział na podłodze z poderżniętym gardłem .. :D:D Ale ja dalej swoje poleciałem po drinki najmocniejsze jakie były .. chciałem upić wujaszka ..
Ale ten ciagle sie trzymał , I niestety nadszedł ten momet że wychodza ... Bardzo nie chciałem tego napisała mi na rece dziewczyna ulica na której jest hotel...
I poszła ... ja oczywiście od pierwszej minuty plan jak ja jeszcze zobaczyć ...
Domyślacie co mi przysło do głowy jak sie włamać do hotelu :P
Nie było to proste , bo hotel był w ustroniu morskim , ale ktoś mi powiedział że plażą bedzie szybciej ...
po około 2 godzinach znalazłem ... przeskoczyłem przez mur , Ona wyszła do okna i na ścianie tego hotelu były takie drewniane obicie i rosło na tym jakieś rośliny
Wspiąłem sie po tym i wszedłem przez okno ... Co sie działo w pokoju domyślacie sie :) koło 6-7 rano musiałem z tamtąd uciekać wiec wyszedłem przez okno i źle postawiłęm noge na tym drewnianym obiciu i spadłem na trawnik , skręciłem klostke , wyleciała recepcjonistka , i zaraz mnie ochrona złapała , przyjechała policja i na dołek , po prostu wspaniale ...
siedziałem tam ze 4-5 godzin i wypuścili mnie bo ta dziewczyna zeznała że byłem u niej ... Całe szczęscie że ta dziewczyna tak sie zachowała bo pewnie bym 2 dni wakacji przesiedział na dołku :) Po kilku dniach wrociliśmy z wakacji i tak sie zakończyły moje przeboje w Kołobrzegu :) Aha PS. koleżanka z która pojechałem do towarzystwa kolejnego dnia nie wytrzymała i zrobiła to co miała zrobić :P
Pozdrawiam

RaHu.
20-07-2013, 17:08
Ferie zimowe to czas kiedy mozna poznac wielu ludzi i przezyc mnóstwo niezapomnianych przygód. Taka wlasnie niezapomnianą przygode przezylem w ubiegłym roku roku. Wraz z przyjaciólmi wyjechalismy w gory. Nasze schronisko znajdowalo sie w małej miejscowości 40 km od Zakopanego. Było tam bardzo malowniczo.
Na poczatku naszego pobytu wszystko bylo spokojnie, dopóki jeden z mieszkanców nie
powiedzial nam, ze w okolicy od kilku lat zdarzaja sie dziwne i niewyjasnione historie. Zapewne z tego powodu bylo tam tak malo turystów, mimo iz okolica była naprawde piekna. Nie potraktowaliśmy poważnie opowiedzianej nam historii i nastepnego dnia wyruszylismy na podbój szlaku górskiego. Od mieszkanców naszej wioski, dowiedzielismy sie, ze jest to góra zwana „Widmo”, poniewaz na jej szczycie niegdys odbywały się obrzędy wywoływania duchów. Pewnej nocy przy pelni ksiezyca mieszkancy wywolali strasznego ducha, który byl sprawca wielu dziwnych zdarzen. Legenda glosi, ze ten duch straszy na szlaku do dzisiaj. Mimo tej przestrogi postanowilismy osiagnac szczyt gory. Od poczatku wyprawy nie omijaly nas nieszczescia. Pierwszym, które nam sie przytrafilo bylo zlamanie reki przez Marcina. Tomek, najlepszy jego kolega odprowadzil go do schroniska, my zas wpinalismy sie dalej. Miejscami spotykalismy tablice i rysunki na skalach których nie rozumielismy. Im wyzej wchodzilismy tym bardziej mialem przeczucie, ze zza skaly wyskoczy duch z legendy. Zaczalem sie naprawde bac kiedy zobaczylem jaskinie, w której byly fragmenty szkieletow. W jednej chwili chcialem stamtad uciec jak najdalej, ale silniejsze ode mnie bylo pragnienie wejscia na szczyt. Szlismy wiec dalej. Pocieszalem sie mysla, ze do szczytu nie bylo juz tak daleko. Gdy w koncu wspielismy sie na góre „Widmo” nagle Monika wpadla w niewielka przepasc. Na poczatku wszyscy wpadlismy w panike, ale oprócz kilku potluczen, na szczescie nic jej sie nie stalo. Wszyscy mielismy juz dosyc wrazen, wiec postanowilismy wracac. Podczas wedrowki nie zauwazylismy nawet, ze przez caly czas zbieraly sie nad nami ciemne chmury.Zaczal kropic drobny deszczyk, ktory po chwili przeksztalcil sie w prawdziwa burze z blyskawicami. Czulem sie jak w prawdziwym horrorze. Nie mielismy wyjscia, musielismy ukryc sie w najblizszej jaskini. Bylo bardzo ciemno i zimno, rozpalilismy wiec ognisko i nagle cala jaskinia zapelnila sie mnóstwem nietoperzy. Zaczelismy wrzeszczec, lecz nagle wszystko ucichlo, gdy ognisko zgaslo pod wplywem silnego wiatru. Musielismy przeczekac burze w tym strasznym miejscu. Siedzac w ciszy otoczeni ciemnoscia, slyszelismy bardzo wyrazne odglosy krokow i wycie. Z pewnoscia nie byl to wiatr. Bylismy naprawde wystraszeni, lecz w koncu zasnelismy ze zmeczenia. Nastepnego dnia obudzilo nas nawolywanie. Na szczescie byl to Tomek, ktory sprowadzil pomoc. Wraz z ratownikami GOPR zeszlismy na dól.Nasza przygoda z góra \"Widmo\" zakonczyla sie. Z perspektywy czasu to byla naprawde smieszna przygoda, choc wtedy wcale nie chcialo nam sie smiac.

Dj Encore
21-07-2013, 15:06
Przygoda sprzed paru dni:
Miejsce: Mielno
Cudowny dzien, piekna pogoda, procz palących mnie pleców... Moja otwartość do ludzi nie zna granic. Juz od początku na plazy rozkręcałem z kolegą imprezę i w koncu tyle osób z nami piło, że spotkala nas niemila niespodzinaka - policja. Na szczęście obyło się bez konsekwencji, a ze wszystkimi ludzmi ustawilismy sie na balet wieczorem do klubu Fresh :D
Oczywiscie w klubie podobnie, nawiazalismy kolejne znajomosci, znowu impreze prowadzilismy z kumplem. Najlepsza i niezapomniana rzecz była po imprezie, kiedy probujac przekrzyczeć muzykę wołałem ludzi na plaze, na szczęscie wielu uslyszalo (a mnie gardło boli do dzisiaj...). No więc poszliśmy na tą plażę, wskoczylem pierwszy do morza a stado ludzi nagle wbiegło za mną, po wyjsciu z morza właśnie Ci ludzie zaczeli mi bić brawo i rzucać dużo komplementów, że ze mną są najlepsze imprezy. Nie zapomnę tego do końca życia :wizard::wizard::wizard::wizard::wizard::wizard:

heiko
21-07-2013, 18:35
To było gdy miałem ok. 8 lat. Siedziałem u babci na wsi przy domu (chyba bawiłem się w piaskownicy). Nie zapomnę tego do końca życia :) nagle do mojego kuzyna przyjechał kolega (bardziej mojej siostry (6 lat starszy) (mój sąsiad, ja od babci mieszkałem jakiś 1km)) na motorynce. Mnie od zawsze się podobały te maleństwa, z resztą który facet nie chciałby się na takim czymś, nawet, przewieźć z tyłu jako pasażer? TAK! właśnie o tym pomyślałem, siedziałem przy tej piaskownicy... kuzyn poszedł do domu i kolega miał właśnie jechać i widząc mnie przyglądającego się jego maszynie zapytał mnie czy nie chce się przewieźć pod szkołę (jakieś 80-100 metrów dalej) JAZDA PO ASFALCIE! HAHHAHAaha to też było coś, pierwsza jazda autem po asfalcie? kto tego nie pamięta? Ta frajda była mniej więcej taka sama co właśnie pierwsza jazda autem.

Ok... kuzyn poszedł do domu, ja wsiadam szybko na motor (bałem się trochę, odmówiłem za pierwszym razem ale w końcu się przełamałem)

- ok tylko szybko żeby mnie nie zobaczyli.

Nawrócił, jedziemy pod drogę, czekamy. OCZYWIŚCIE BEZ KASKÓW.

Kręcimy w lewo, jesteśmy na asfalcie i ciśniemy tą motorynką... gdy byliśmy już prawie przy szkole (na przeciwko jej jest droga w dół innej części wsi) i z tej właśnie drogi wyjechał niebieski polonez z białym pasem wzdłóż przez środek :D POLICJA!!! hahahah ja zobaczyłem jak koleś za kierownicą chciał skręcić w prawo a gdy zobaczył nas to MIGIEM szybki skręt w lewo (do dziś pamiętam jak koła zmeniły swoje położenie) i ZA NAMI!!!


Były dwa boiska za szkołą , każde na innej wysokości (tak akurat musiało być gdyż takie jest tam ukształtowanie terenu, czyli żeby wjechać na pierwsze boisko trzeba było pokonac około 1,5metrową górkę, na następne już (boisko do nogi) skok był mniejszy.

Dobra... wjeżdzamy za ogrodznie szkoły, policja za nami


JA taki zajebiscie przestraszony kurrr trzymam się tego siedzenia, widzę koleś kita tej motorynce, oglądam się do tyłu a oni nagle koguty ŁUUUUUUUUUŁ!

Se myśle ale jaja, ciekawe co teraz, pójde do więzienia!

Ale jedziemy dalej... pierwszy skok, jeb. jedziemy dalej....drugi jeb! jedziemy dalej

Już na boisku trawiastym koleś chciał opuścić teren szkoły, w samym rogu placówki była ogromna dziura (wydawało się) bo nie było tam siatki... i jechaliśmy w tamtym kierunku... na pełnej prędkości w te dziurę.... dalej prowadziła droga polna, on miał nadzieję, najwidoczniej, tamtędy uciec.

Zbliżamy się do końca ogrodzenia a tu nagle JEB JA lece przez kierownice razem z ni i co? okazało się że siatki nie było, ale druty, które ją prowadzą, czy tam przez które się siatkę przeplata, zostały!
Kazał mi uciekać, zacząłem ( uciekać w pole, otwarta przestrzeń, dużo buraków..) więc w te buraki cukrowe po pewnym czasie się schowałem, zacząłem się czolgać miedzy tymi burakami. Z tamtego miejsca widziałem dom mojej babci (no i ciotki) i tam właśnie policja podjechała....
Czekam czekam czekam.... nic się nie dzieje. oni dalej stoją. pomyślałem zatem, żeby zdjąć bluzę (była bardzo charakterystyczna, niebieski, oczojebny kolor) i pójść do domu jak gdyby nigdy nic się nie stało :D TAK TEŻ UCZYNIŁEM.
Jednak oni nie byli tak głupi jak mi się wydawało, gdy tam podszedłem babcia zaczęła na mnie krzyczeć a policjant powiedział że mnie zabierze na komende. Ja ze strachu się rozpłakałem i podbiegłem do spódnicy babci (zielona w czarne paski pionowe) i trzymałem się jej... nie chciałem puścić :) To byli znajomi mojej mamy, więc później dotarło do mnie że to głupi żart. Tak nie powinni robić ale kij im w oko.

Do gościa też mieli pojechać, bo był znany już z tej jazdy bez kasku :)

I To koniec historii :D POZDRO

pax222
22-07-2013, 00:45
Miałem ciężki wybór, ale zdecydowałem się opowiedzieć o jednym z wakacyjnych dni kilka lat temu. Zaczęło się od tego, iż wybraliśmy się z kuzynem na narty wodne, pogoda była piękna, więc zaprosiliśmy rodzinę i dziewczyny, co do których mieliśmy niecne plany :D wszystko przebiegało dobrze, ale jak się okazało tylko do czasu... Tak więc początek nieszczęść zaczął się na bodajże piątym okrążeniu, wtedy to na zakręcie (oczywiście musiał być to zakręt tuż przy trybunach pełnych ludzi i wyżej zaproszonych osób -_-), poczułem, że wypięła mi się narta, niestety nic nie mogłem zrobić i chwilę poźniej zacząłęm robić efektowne figury, lądując w wodzie, w międzyczasie słysząc tylko z trybun mrocznie brzmiące - Oooooooooooooooo..... Jakby tego było mało, jadący za mną kuzyn oczywiście zamiast obserwować co się dzieje przed nim,w tym momencie machał do rodziny i dziewczyn na trybunach, w ostatniej chwili spostrzegając, że ja już leże w wodzie. Niestety było już za poźno na jakąkolwiek reakcje i niechcąc we mnie wjechać położył się na wodzie, robiąc efektowne przewroty. Ostatecznie i tak wpadł we mnie i z trybun było słychać po raz drugi głośniejsze i bardziej przerażające - OOOOOOoooooooooooooooo...... Po chwili jednak było słychać głośny śmiech, w pierwszym momencie nie miałem pojęcia, o co chodzi, dopiero po chwili spostrzegłem, że kuzyn wynurzył się z wody bez kąpielówek :D z pewnością nie tak wyobrażaliśmy sobie ten dzień :D Po tak ciężko rozpoczętym dniu jednogłośnie stwierdziliśmy, iż trzeba go lepiej zakończyć! no więc wiadomo, idziemy na imprezkę :D od początku jednak nic się nie układało, problemy ze zgraniem się na odpowiednią godzinę, brak ulubionego piwa i tym podobne. Idąc już do mieszkania kolegi, nagle zderzyliśmy się butelkami i tylko mogłem patrzeć, jak moje piwo wycieka na asfalt.... :( ,, Kur*** zbiłeś moje piwo!'', idę już smutny wyrzucić resztki szkła do kosza, a tu nagle spoglądam pod kapsel i ,, O kur*** wygrałem!'', i tym sposobem w ogólny rozrachunku wyszedłem na zero :D a ile było śmiechu :D następnie imprezowaliśmy u kumpla, w pewnym momencie musiał nas zostawić samych i wyjść na chwilę. Oczywiście rozkręciliśmy imprezę wtedy na maxa! i teraz słowo klucz :D - była moc!!! :D wszystko było fajnie, lecz do czasu...
Musiałem wykonać pilny telefon do tego kolegi, gdyż to mi przekazał w opiece mieszkanie i wszystkie rzeczy jakie się w nim znajdują, rozmowa przebiegała mniej więcej tak -
Ja -, Hej, ja nie chce brać odpowiedzialności, ale to było tak, ja siadłem na krzesło'',
On - ,, No''
J - ,, Kolega siadł na mnie''
O - ,, No''
J - ,, I krzesło też siadło''
O - ,, Co, połamaliście?''
J - ,, Nieeeeeeeeee, wyszło z bolców :D''
Jest to rozmowa pamiętana i wspominana, aż do dnia dzisiejszego i wywołująca u nas pełno śmiechu :D jak to po spożyciu pewnej ilości alkoholu włączył nam się tzw. Jaś wędrowniś :D a że zadzwonił do nas kolega namawiając nas do przyjechania do niego na imprezę do miejscowości położonej około 25 km od nas długo się nie zastanawialiśmy i składając się ostatkiem pieniędzy poprosiliśmy znajomego, żeby nas zawiózł. Na miejscu okazało się, iż nie jest tak jak sobie wyobrażaliśmy... co tu dużo mówić, nie było mocy! :D a nawet jej śladów... impreza skończona, podobnie jak ludzie, którzy na niej byli... nie tego się spodziewaliśmy.... także po wstępnych oględzinach zdecydowaliśmy się wracać, ale niestety kolega, który nas przywiózł, zniknął w nieznanych okolicznościach :) i tak zostaliśmy 25 km od domu bez transportu :) nie mając zbyt dużego wyboru zdecydowaliśmy się wracać na pieszo, po chwili oczywiście, zaczął padać śnieg, tak, żeby się lepiej szło :) próbowaliśmy zatrzymywać samochody jadące z przeciwnej strony licząc, żę może akurat zawrócą i nas zawiozął :D idąc przez las jedyne co można było spotkać to sarny, dziki i inne wilki :D po drodze ginęli koledzy, odnajdywani potem w zaspach śniegu, bo ,, wiało'' :D kiedy przeszliśmy przez kilka godzin około 22 km zatrzymaliśmy taksówkarza, który tak spojrzał na nas całych białych od śniegu i nie mógł uwierzyć, że w taką pogodę przeszliśmy tyle kilometrów, i stwierdził, że podwiezie nas do miasta za darmo, te 3 km :D jak usiedliśmy w tej taksówce to był dla nas prawdziwy raj :D w końcu dotarliśmy do domów ale następnego dnia nikt nie czuł nóg ( nie chodzi o zapach -_-). Z pewnością był to jeden z najbardziej zapamiętanych dniów w życiu :) w gwoli ścisłości, wtedy u kolegi graliśmy w alkochińczyka i stąd to wszystko! :D ale jedno co mogę napewno powiedziedzieć, to to, że wtedy była moc!!! :D

KaDeM
22-07-2013, 19:02
A można rocznikowo mieć 18 ?
bo mi parę dni brakuje ;/
a historii jest wiele xD

Niko M
22-07-2013, 19:05
2012Rok Lipiec kumpel z mielca dzwonie w nocy ty stary mamy wolne miejsce nad Solinę , ja mądry co będę tracił imprezę zabrałem trzy litery podjechałem do Tarnowa chłopaki zgarnelii w bagażniku 2 kraty Leszków to sobie myślę aha cały to ja nie wrócę , po 1000 postojów na lanie na przystankach stanie w korkach DOJECHALI !! Pole namiotowe już czekali jak i znajomi z Myślenic :D przez cały weekend najeb..bani imprezy w Sztygarce !! Po imprezie zrobiliśmy taki after że właściciel pola powiedział ładnie *********a... ć heh w namiocie na 2 osoby spało 8 osób nawet na dachu Opla spał kumpel z Mielca rano spadł z auta wyciągnął młotek i odklepał dach bo troszkę mu się wgieło hehehhe , a my wysłaliśmy 2 osoby najtrzeźwiejsze ''Kobity '' żeby przeprosiły , żeby wytłumaczyły że to nie my tylko ktoś przyjechał do kogoś na polu namiotowym i zrobił rozpier!!! Udało się !! Zostaliśmy ''Ostatnia noc'' myślimy co by tu zrobić , aa idziemy na zaporę na zaporze w rogu koleś bierze laskę od tyłu myślimy no to ładnie heh my we 3 sami , idziemy coś upolować wróciliśmy do centrum nawaleni walić w boxera i imprezować . Więcej szczegółów sobie zostawię bo są nie za bardzo cenzuralne :P Jeśli nie wierzycie ?? Mogę podesłać zdjęcia np kumpla na dachu :P opla który był podpisany markerem przez każdego znajomego na polu namiotowym :P Pozdrawiam Ekipę z Mielca i Myślenic !!! Ja sam z okolic Tarnowa :((((

mazi30
22-07-2013, 20:03
Witam!
Historia trochę zwariowana ale wydarzała się naprawdę! W jednym z miast w zachodniopomorskim wybraliśmy się z ekipą na balety! Oczywiście wcześniej impreza w domu, dużo alkoholu, potem jazda samochodami na dancing, po drodze pauza na stacjach benzynowych w celu uzupełnienia płynów i tu ciekawostka kupel poszedł na Orlenie się załatwić nawalony nie wiem jak to zrobił ale zalał pół Orlena wodą toaletową i dodatkami:))))))))). Następnie udaliśmy się w dalszą podróż i podczas podróży w jednym aucie złapaliśmy kapcia, fajny widok jak grupa 5 chłopa podnosi Audi do góry bez lewarka bo tak będzie szybciej!!:))))))) Następnie udaliśmy się na balety, gdzie był występ striptease, pani rozebrała jednego z kolegów na golasa i tu prawdziwa pompa!!!!! kolesiowi nawet nie drgnął buahahahahahaha do dziś jak się spotkamy to na jego widok kładę się na ziemię ze śmiechu!!!!!!!! Po udanej dyskotece wszyscy rano udaliśmy się do domków. Lecz mi i jednemu z kolegów brakowało wrażeń i udaliśmy się do kościoła na bani kumpel wskoczył do konfesjonału i wyspowiadał babeczkę dając jej za pokutę 50 „zdrowasiek”. Następnie po tej akcji dopadła go Policja i taki był szczęśliwy morał całego weekendu!!!

Khadrim
22-07-2013, 20:33
Mam piersi masywniejsze niż niejedna koleżanka. :girl_cray2::girl_cray2::girl_cray2::girl_cray2:

filizana88
22-07-2013, 20:40
Warto przeczytać bo historia jest niezła :D

W zeszłym roku wybraliśmy się z kumplami na urodzinową imprezę do klubu. Każdy już był nieco na "gazie" i no oczywiście co niektórym zdwało się, że są mega kozakami. Kolega Andrzej jak to Andrzej kiedy się napiję zaczyna tłuc lusterka w samochodach, które mijamy po drodze (zawsze staraliśmy go od tego odciągnąć, jednak nie zawsze się to udawało). Wbiliśmy na impreze już nieźle porobieni, tak że połowa z nas zapomniała zostawić kurtki w szatni. Kumpel gdy balował to zachciało mu się splunąć i zamiast iść do łazienki, swoją śline czy cokolwiek mu się tam nazbierało w ustach, spluwał na plecy wielkich karków, pokazywał to nam i się z tego śmiał.
Gdy wracaliśmy to Andrzej wpadł oczywiście na pomysł by znowu coś zepsuć. Tym razem jego obiektem zainteresowań była wycieraczka samochodowa. Przed samym akademikiem gdzie stał samochód wyłamał wycieraczkę z całym mechanizmem. Jednak trafiła "kosa na kamień", akurat w tym momencie wracali jacyś kolesie z imprezy. Była gdzieś godz/ 4.00. Pech trafił, że Andrzej trafił na właściciela samochodu. Tym właścicielem do tego okazał się trenujący JUDOKA. Myślałem że nas tam pozabija. Poszła ostra wymiana słów. Ale nikomu nic się nie stało, jednak nasz kolega, musiał zapłacić słone odszkodowanie za wycieraczkę - kwota rzędu 500zł. Ręce mu się trzęsły kiedy dawał mu kase :D. Dzięki temu wydarzeniu już nigdy nie wytłukł niczego z żadnego samochodu. Ale to jeszcze nie koniec wieczoru...:D. Wróciliśmy do akademika i ziomkom przeszkadzały puste butelki po browarach..no to co z nimi...Oczywiście do składu. A składem okazało się nasze okno z pokoju w którym mieszkałem, z którego poleciało z 30 butelek po piwach, ketchup, musztarda, jajka kolegi z akademika którego nie lubiliśmy bo się z nami nie trzymał. Jak już zabrakło butelek, to kumpel wpadł na pomysł wyrzucenia telewizora mojego współlokatora. Już trzymał go przy oknie gdy w ostatniej chwili udało mi się zainterweniować i odstawić tv. na swoje miejsce. Zaraz potem wraca nasza reszta paczki. Otwieram im drzwi patrzę a tu przede mną stoi mój ziomek Jędrzej z bukszpanem w rękach. Nie wierzyłem własnym oczom. Powiedział mi, że gdy wracali, wskoczyli przez płot kwiaciarni i wzięli z tamtąd kwiata wartości 150zł. Bukszpan pięknie u nas się zadomowił. Podlewaliśmy go wodą z kuflów do piwa które, zakosiliśmy kiedyś z klubu. Następnego dnia ci którzy wzięli ten bukszpan z bolącego sumienia poszli do pani której wzięli kwiata i pomagali wkopywać drzewka w kwiaciarni, ale oczywiście o bukszpanie nic nie wspomnieli :D.
Tamten wieczór należał do imprezy której nigdy nie zapomne a na całych studiach działy się niemałe "jaja". I ten widok Andrzeja płacącego 500zł gościowi, któremu urwał wycieraczkę w aucie :D

Pozdrawiam :D

reqo
22-07-2013, 20:45
Moją największą i najbardziej odjechaną przygodą jest ta, która wydarzyła się całkiem niedawno - na przełomie czerwca i lipca tego roku. Zaczęło się od tego, że ze znajomymi znaleźliśmy organizowany wyjazd na Ultra Europe do Chorwacji. Bez wahania od razu zaklepaliśmy 4 miejsca. Miał być wyjazd autokarowy, 3dni w Splicie, następnie 4dni na Chorwackiej Ibizie - Zrce i te sprawy. Miał być... Wraz z jednym ze znajomych postanowiliśmy urozmaicić sobie ten wyjazd i wybrać się na ten wyjazd... ROWERAMI! Po dogadaniu się z organizatorami, zaczęliśmy organizować wszystko co potrzebne. Nastał dzień 24 czerwca, kiedy to wyruszyliśmy rowerami w trasę, aby pokonać 1400kilometrów w celu wybawienia się na Ultra Europe. Pierwsze dni nie były zbyt łatwe - ciągły deszcz i chłód dawał się ostro we znaki. Kiedy pogoda się poprawiła pojawił się inny kłopot - góry... Ogółem było ciężko, ale daliśmy radę. Nawet nie zdajecie sobie sprawę ile satysfakcji i radości sprawiło Nam przekroczenie Chorwackiej granicy, następnie dotarcie nad morze Adriatyckie, a na sam koniec dotarcie do upragnionego celu - Splitu. Dotarliśmy na miejsce imprezy w 18dni, z czego jechaliśmy 14dni. To, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy po drodze pozostanie w Naszej pamięci do końca życia. A nagrodą była super zabawa na Ultra. Teraz pora na niemały afterek - Sunrise :D

PS mamy swoją stronę internetową o Naszej wyprawie, ale nie jestem pewien czy nie zostanie to uznane jako reklama, więc dla chętnych linka mogę podać na pw :)

__DaX__
22-07-2013, 21:01
To było jeszcze w Liceum. Pewnego dnia mieliśmy półmetek w lokalu. Wiadomo jak to imprezy tego typu, alkohol itp. Głowę miałem w miarę dobrą, ale wypiłem stanowczo za dużo. Podobno ( nie pamiętam tej historii ze względu na rosyjską wódkę, która potrafi wyczyniać cuda z organizmem :D ) o godzinie 23 podano nam jedno z kolejnych już dań, którym był bigos... Ten nieszczęsny bigos zapisał mnie w historii szkoły. Rano się budzę po imprezie, kolega do mnie się zwraca :
- Nieźle wczoraj odj*bałeś :D ,
- O co ci chodzi? Powiedz mi coś bo nic nie pamiętam .
- Wszyscy usiedliśmy do stołu, czekamy na żarcie, a tu przychodzi kucharka i mówi, że jakiś nasz kolega przebrał się za kucharza, zjadł kilka porcji bigosu jak kucharze mieli przerwę i tłumaczył, że jest bardzo głodny , następnie wymieszał bigos z lasagną i kluskami śląskimi tłumacząc się, że jest zajebistym kucharzem i właśnie wpadł na pomysł, aby zrobić nowe danie " Bigos śląski " ... Zrobiłeś niezły rozpierd*l w kuchni, chcieli dzwonić na policje bo jedzenie, za które zapłacono trzeba było wyrzucić , ale dogadaliśmy się z personelem.
Od tego czasu wołano na mnie Bigos.

Latty
22-07-2013, 21:12
Historia ta wydarzyła się rok temu . Nie dotyczy głównie mnie ale osoba moja odgrywa u kluczową role.
A Mianowicie wracam sobie pociągiem relacji Gdynia- Kraków z nadmorskiego plażowania do Kielc.
Wiadomo podróż nocna i standardowo pociąg opóźniony. (na miejscu planowo miałam być w sobotę kolo 8 :00)
Budzę się rankiem ( miałam to szczęście ze siadałam w stacji początkowej wiec dużo miejsca do spania) chce wyjść na korytarz, drzwi nie bardzo chcą się odsunąć ale daje rade, patrzę a tu 3 gości spi sobie smacznie w przejściu, jeden zaś pali fajkę w oknie.
Ja jak to ja komunikatywna osoba mowie do niego :”co podróż umilacie sobie %” a kolega rzecze : powiedzmy , Wracamy właśnie z kumplami z kawalerskiego o tego tu(pokazuje na typa co śpi)
Mięliśmy wrócić wczoraj (tj piątek) ale Się przeciągnęło. I wracamy dziś. Powiem koleżance tak. Pan młody się rozmyślił, nie chce się żenić, nie wie jak to narzeczonej powiedzieć, o śpi najeb*** ślub ma o 14 mamy 7 pociąg spoźniony w Krakowie bd kolo 11 jak dobrze Pojdzie , Lipa .
Tylko ja co starszym mam być jakoś kontaktuje reszta nic a nic, ta panna młoda dzwoni od wczoraj a to do mnie a to do młodego pyta co się dzieje a ja nie wiem co mam robić, odrzucam połączenia ale w końcu cos trzeba by ogarnąć.
Mowie tak do typa : no Lipe macie nie powiem ze nie, a co ten młody już taki pewny ze ten ślub odwołany, na prawdę się rozmyślił?
Typ: tak twierdz ze ona szczęścia mu nie zagwarantujże się mylił . I nie Chce z nią do końca życia być.
Ja: budź go pan , pogadamy z nim:D
No i tak tez zrobił pogadaliśmy pogadaliśmy i pan młody rzecze tak do mnie. Basiu masz tu telefon dzwoń. Powiedz ze ślubu nie będzie, Ze poznaliśmy się na plaży , że od tej pory mam w oczach tylko Ciebie i ze z Toba chce spędzić resztę swoich dni,,. I ogólnie cos tam dodaj od siebie
Hehe zabawne ale sobie myślę jak chlop jest pewny ze nie chce z nia być, ze jak nie wie nie ma odwagi by to sam zrobić a to mu pomogę. No i zadzwoniłam powiedzialam co powiedziec mialam. Wiadoma sprawa panna młoda bluzg nie szczędziła, ale czy ja się tym przejełam nie.
W sumie bylam nawet zadowolona , ze chłopakowi pomogłam. :D no i jeszcze Jack Daniels którego mlody mi w ramach rekompensaty przeslał kurierem z Krakowa XD
O taka to historia pociagowa, wakacyjna XD

Kameleon
22-07-2013, 21:39
Mam piersi masywniejsze niż niejedna koleżanka. :girl_cray2::girl_cray2::girl_cray2::girl_cray2:

Nie wierzę, musisz pokazać :icon_razz:

FazZi85
22-07-2013, 22:16
Dużo niema co się rozpisywać, jednak przychodzi mi na myśl tylko wspomnienie pewne, kiedy to "Majster" (wiadomo kto) zorganizował, a raczej zmobilizował troszkę wiary (ludzi) na imprezę w pewnym lokalu, co jak co, jadąc trasą ku celowi, degustując delikatnie %% nastał moment kiedy to człowieka łapie potrzeba, zatrzymując się dopiero na przystanku okazało się dopiero jaki potencjał był w ekipie, ponieważ zatrzymało się aż 7 aut. Także masa Wiary. Naprawdę ciekawie to wyglądało, szkoda że nie było jakiejś kamerki by uwiecznić tą chwilę. Jednak wspomnienia pozostają w nas na zawsze. Ahoj ;)

Dj Etnice
22-07-2013, 22:22
No ale pierdoły ;) Kurde ludzię mam ochotę na dobrą przygote tam na Sunrise ;} zabawić się grubo jak zawsze ;) bez ograniczeń to jest dopiero przygoda ;) Festiwal to tylko festiwal liczą sie dobre koleżanki i zajebista zabawa więc moglibyście dać z 1 bilet ;) Pozdroo ;)

Toxic_Dead
22-07-2013, 22:46
W sumie ja opiszę przygodę związaną z tym forum :)

Dostałem możliwość sfotografowania całej imprezy Electic w Poznaniu. Jechałem tam z najlepszym przyjacielem. Droga pociągiem zleciała szybko, milutko, elegancko w jedną stronę. Spotkaliśmy tam zgraną ekipę m.in. Kameleona czy Roorecka (do którego wrócę :D). Impreza na prawdę przednia, dawno się tak nie wybawiłem, hostessy mistrzostwo świaaata :D Organizacyjnie lataliśmy o "suchym pysku" ale i tak dobrze było. Pomimo mrozu, śnieżycy warto było tam jechać! Droga powrotna niestety nie była już taka kolorowa. Wsiadaliśmy ok 3 do pociągu, który się opóźnił. Po drodze miałem schizy że nie zatrzymuje się pociąg na stacji, na której miałem przesiadkę :D Pan konduktor dwa razy sprawdził nam bilety, po drugim razie wrócił się i kazał nam dopłacić... ale mniejsza :) Miałem przesiadkę o 6 rano do swojej miejscowości.
Kulturalnie poszedłem na peron, kupiłem bilecik, poczekałem 5 min i przyjechał mój pociąg. Śnieg już nie padał, został lód i leciutka jego warstwa... Traf chciał, że wsiadając do pociągu zwyczajnie wpadłem między niego a peron... W pierwszej chwili myślałem że mam złamane obie nogi i rozciętą dupę. Na szczęście na dupie jedynie draśnięcia, z nogami trochę gorzej... Dwa razy cięty, chodziłem już co prawda po półtora miesiąca czasu ale czas który przesiedziałem w domu częściowo stracony... przy tych okolicznościach poznałem swoją dziewczynę, opiekowała się mną, zajmowała... no szczere złoto :D tyle plusów z tego wypadku ;)
Powracając do Roorecka, kilka nocy później telefon o 3 rano:
- Ty , Active?
- Tak, co tam?
- Tyyyy, rąbiesz drzewo?

:)
W sumie bardzo chętnie powtórzyłbym ten trip... z tą samą ekipą lub rozszerzoną :) Być może do zobaczenia!

hiczek
22-07-2013, 22:51
Sytuacja odbyla sie na staku na ktorym plywalem. Jak wiadomo kilka miesiecy bez kobiety ciezko wytrzymac marynarzom i trzeba sobie jakos radzić :D. Jeden gość miał taka dmuchana lale chyba za malo przypominala mu zone wiec postanowił napełnić ją wodą, tak byla ciezka ze mial problem z wyjeciem jej z lazienki, spuscil troche wody i woncu udało się ją "zaciągnąc do łózka". Robi swoje zadowlony po ciezkich meczaranich ze moze odreagować xD i nagle bez pukania wchodzi kapitan (kiedy ma wazną sprawe i mu sie spieszy to czasem kultura idze w odstawke) i nagle tak sie wystraszyl ze ktos mu wlazł do kabiny że dmuchala lala mu pękła i sruu cała kabina zalana, kapitana zatkalo wydukał tylko "przepraszam" i odrazu w szoku poszedl na mostek czyli na sama góre i tam dopiero zorinetowal sie ze ma przemoczeone buty. Ktortka historia ale smieszyla nas do konca rejsu :D

shake_it
22-07-2013, 23:12
Dawno dawno temu, a może i nie tak dawno, kiedy to jeszcze trzymaliśmy się naszą paczką, pojechaliśmy na wakacje na domki. Wynajeliśmy jeden spory domek, dla naszej 10-osobowej ekipy. Cała historia miała miejsce w Bieszczadach, ponieważ mieliśmy nie daleko, oferta była dość tania, a nie dysponowaliśmy dużymi środkami funduszy. Cisza, spokój, chillout, wypoczynek i można by tak długo wymieniać, dopóki nie nasza nowa sąsiadka, która praktycznie równocześnie z nami wprowadziła się do domku obok. Na pierwszy rzut oka – spoko babka. Teksty co poniektórych kumpli: "może z nami poimprezuje" lub "nawalimy ją" i tym podobne, przy których aż nas rozbolał brzuch ze śmiechu. Oczywiście nie obeszłoby się bez zaopatrzenia, czyli towarzysza każdej dobrej, mocnej i "niezapomnianej" imprezy, czyli alkoholu. 2 kraty piwa, karton wódki, przepity i przegryzki, a oprócz tego bimbry, nalewki i inne paśći, które dopiero wchodzą gładko, kiedy człowiek traci swoją świadomość. W międzyczasie wybraliśmy się na koncerty, które odbywały się właśnie w tej wiosce, do której wpadliśmy. Jakiś koncert hip-hopowy, zespoły regionalne – czyli wszystko, przy czym można usnąć na stojąco. Nawet szkoda było piwa kupować, bo przepłacilibyśmy 3 razy. Wszystko wskazywało na to, że trzeba w końcu przywitać wakacyjny wyjazd, rozkręcić dobrą imprezę i napić się za zdrowie każdego z osobna nie raz, nie dwa. Wieczór, grill, piwko na dobry początek, ale to wszystko to dopiero przedsmak tego, co działo się kilka godzin później. Kiedy wszyscy już potracili obraz, byli upili prawie że do upadłego, usłyszeliśmy, że ktoś puka do drzwi. Nikt nie był w stanie wstać i otworzyć, więc zaprosiliśmy do środka, jak to się okazało, babkę sąsiadkę. Ona skromna, ni stąd ni zowąd, prosto z mostu, bez żadnych skrupułów i wstydu, powiedziała, że chce się z nami kulturalnie napić. Nie widzieliśmy w tym nic złego, więc polaliśmy babuszce jednego, drugiego, trzeciego kielona, i tak dalej i tak dalej. W pewnym momencie ktoś wchodzi do domku, krzyczy na cały regulator. Okazało się, że jest już rano, i że właściciel domków przyszedł nas wywalić za to, co zrobiliśmy. Po pierwsze, drzwi z naszego domku wisiały na drzewie. Nie wiem kto, nie wiem jak, ale ktoś po prostu wywalił (chyba z nudów) drzwi z naszego domku na drzewo. Chyba alkohol dodaje super mocy. Kolejna sprawa, to telewizor. Któryś z naszej paczki chyba miał dość picia i wyniósł się z telewizorem na zewnątrz. Nie wiem czy coś oglądał czy nie, ale chyba mu brakło kabla i sobie odpuścił nocny seans, lecz po sobie nie posprzątał. Inna kwestia to deska z kibla, która wisiała na lampie. Jak to zobaczyłem rano, to pomyślałem sobie, że chyba to jakieś cuda. I ostatnia, najbardziej zaskakująca sprawa? Oczywiście – babka. Okazało się, że wyprowadziła się jeszcze przed cała aferą właściciela. Co najgorsze – ukradła nam całą kasę. Sprawa jednak się wyjaśniła, odzyskaliśmy forsę, ale niestety musieliśmy opuścić domek. 2 dniowa impreza, pełno dziwnych wrażeń, ale na pewno zapamiętam to na bardzo długo. Mam nadzieję, że jak wygram bilet na Sunrise, to zapije się równie tak jak na tej skromnej imprezce w Bieszczadach, bo taka okazja nie zdarza się na codzień. I mam nadzieję, że będzie to kolejna moja historia, którą wypadałoby zapamiętać i się chwalić znajomym. Teraz Sunrise, kiedyś może UMF albo Tomorrowland. Kto wie jak się wszystko potoczy. Mam nadzieję, że do zobaczenia!

dzilonka
22-07-2013, 23:26
Pewnego słonecznego poranka wstałam już z samego ranka, przetarłam oczęta i czułam się wypoczęta. Nie czekając na śniadanie włożyłam moje ubranie i rozwiesiłam pranie. I tu zaczyna się historia ciekawa, gdyż pranie próbowało uszykować mi śniadanie. Myśląc że to sen, poszłam w przyjemny cień. A tam stały tygrysy które wołały do mnie ''hej łysy''. Z wielkiego zdziwienia dotknęłam swego cienia. Usiadłam by ochłonąć, a obok kasa zaczęła mi płonąć, a to najgorsza faza w życiu każdego kucharza. Zerwałam się z nienacka, a tu co? Sąsiad podał mi placka. Pobiegłam do łóżka spać bo zbyt dziwny ten świat. Jak to możliwe? A tak to że możliwe są sny niemożliwe, bo nawet czasami śnimy, że się rozbudzimy.

KRUK[E]R
23-07-2013, 16:41
Nie ma to jak wypad na wies. Zawsze tam jest co robic i zawsze cos tam sie dzieje. Kuzynow mam niezbyt grzecznych ale to czasmi ma swoje dobre strony. Wydaje mi sie ze kazdy lubi sie dobrze bawic. Z nimi nie ma czegos takiego jak nuda. Tak sie zlozylo ze wybralem sie do nich na okragle 2 miesiace wakacji. To chyba byl moj najlepszy i najbardziej zajebisty wypad w zyciu. Byly i pozytywne chwile w ktorych np poznalem swoja dziewczne, z ktora tam chodzilem przez pewien czas. Nauczylem sie jezdzic koparka tez i wlasnie od tego chcialbym zaczac opowiesc. Jak wiadomo na wsi ludzie maja cale gospodarstwa poczawszy od koni swin ale tez kombajny traktory koparki i inne *******y ktore mozna czasami fajnie wykorzystac. Pojechalismy na staw ta koparka bo akurat bylo calkiem blisko. Tylna lyzka do gory i juz mozna bylo skakac na glowke. Bylo troche plytko ale jak sie chce to sie wszystko da. Najgorsze bylo zakonczenie bo akurat nasza koparka odmowila posluszenstwa i musielismy ja holowac traktorem. Ubaw po pachy a szczegolnie dla osob ktore mieszkaja w miescie i praktycznie nie zaznali jak to jest w prawdziwej wsi. Niedlugo pozniej odbywala sie jakas imprezka. Co by tu robic w domu kiedy wszyscy sie bawia? No pewnie ze trzeba isc na imprezke. Po kilka browarow i epicka zabawa przy disco polo. Ludzie tak narzekaja na te klimaty a jak przyjdzie co do czego to kazdy chce sobie nogi polamac bo tak wywija. Kumplowi udalo sie nawet wygrac w jakims konkursie karaoke. Tak sie chlopak zapedzil ze az koszulke sciagnal. Juz sie bral za sciaganie spodni ale w odpowiednim czasie sciagneli go ze sceny. Nie pamietam ile koles wypil ale na pewno bylo tego troche duzo. Imprezka skonczyla sie mandatem za picie w miejscu publicznym i siknie na srodku drogi. Na dobrej fazie czlowiekowi w konc jest obojetne gdzie zalatwia swoje potrzeby. Gdyby nie kuzyni ktorzy musieli sie mna troche zaopiekowac to pewnie skonczyl bym jak ten kumpel. Plus taki ze dziewczyny zostaly w domu bo nie skonczylo by sie to za ciekawie. Kazdy z nas mial chec wypic cos jeszcze mimo ze kazdy juz ledwo stal na nogach. Najlepsze jest to ze wlasnie w takim czasie po imprezkach jeszcze bardziej chce sie alkoholu. Zawsze sie za szybko konczy. I tez tak bylo w naszym przypadku. Fundusze pozwalaly na duzo no to wybralismy sie na stacje paliw. Po totalnym upiciu i wydaniu calej kasy z portfela chcielismy zrobic jeszcze cos glupiego albo smiesznego. Plansza z cenami paliw byla dosc nisko i ceny zmieniano recznie przez takie prostokatne plastikowe liczby. Pozamienialismy wszystko tak ze paliwo kosztowalo zamiast 5 zl jakies 2zl. Na drugi dzien malo co pamietalismy no jedynie pol na pol cos kojarzylismy. Patrzymy na stacje a tam korek. Okazalo sie ze nikt nie zorientowal sie ze stacji ze pozmienialismy ceny. Personel stacji nie wiedzial jak sie tlumaczyc i jak odpedzic tych klientow ktorzy chcieli tankowac za 2 zl. Lezelismy na ziemi i plakalismy ze smiechu. W zyciu nie widzialem podobnej sytuacji. Szkoda ze juz nie bylo zadnej imprezy i okazji zeby znowu gdzies wyskoczyc i troche sie zabawic. Reszta czasu zleciala dosc spokojnie ale tez alkoholowo. Na pewno szybko nie zapomne tego co sie wtedy dzialo. Szkoda ze mieszkam w miescie i nie ma tu takiego luzu jak na wsi. Na pewno ich jeszcze kiedys odwiedze jak bede szukal przygod ktorych jak dotad mi brakuje. Moze na sunrise cos sie fajnego przydarzy o ile uda mi sie wygrac jakis bilecik. Na pewno byloby to tez niezapomniane wydarzenie bo nie codziennie sie bywa nad morzem. Mam tez znajomych w okilicy kolobrzegu to moze udaloby sie ukrecic jakis melanz. A wiec moze do zobaczenia.
pozderko

SiaraPawel
23-07-2013, 17:02
Pewnego dnia... przyszedł taki dzień, że wygrałem bilet na Electic music festival... (trance for live), wygranie biletu spowodowało u mnie :wizard: radość :D i szok... wszystko było fajnie do czasu kiedy nie przyszło załatwianie sprawy związanej z podróżą... a co gorsze.. kiedy ta podróż już nastąpiła zapraszam :)

Spakowany, flaga przygotowana, muzyka na telefona zgrana aby podróz była bardzo przyjemna, wszystko fajnie, czas wyruszyć... ide w stronę pkp... daleko nie miałem tak więc pomyślalem, że jak jeszcze rozprostuję trochę nogi to będzie dobrze.. okazało się, że przed wyjazdem kasy miały przerwę... pociag juz stoi i czeka.. ja tez stoje z walizką i pustą reką bez biletu.. (nie pomyślałem, że bilet można kupić u Pana konduktora).. 10 min przed odjazdem babka podeszła do okienka.. jeszcze bardziej wkurzajace było to ze 2 osoby stały przedemną.. zamiast kupowac bilet to sie pytały, ile bedzie jechał.. jakie miejsca wolne.. czy sa do spania... mnie juz nerwica brała i wcinam sie w rozmowe goscia z tekstem "Prosze pani prosze bilet do Poznania, bo pociag stoi za 6 minut odjezdza a ja jeszcze biletu nie mam".. koles co kupowal bilet nie wiedzial czy ma odejsc czy wyrazic moją bezczelność nie obchodziło mnie to wtedy... puscil mnie i kupilem bilet.. bylem tak ucieszony ze mam bilet, ze zapomnialem walizke podniesc z ziemi... wyszedle za drzwi bez torby... gosciowi, któremu wkrecilem sie w rozmowę, zawoła mnie i powiedzial "kolego bagaz sam nie dojedzie".. odwrocilem sie i mowie .. no ***** jeszcze tego mi brakowało.. wzialem i szybko wbieglem na peron... zobaczylem na bilecie jaka klasą jadę.... "przeczytalem 2" ... pomylilo mi sie ze to peron nr 2, wbieglem na peron 2 .. patrze zaden pociąg nie stoi.. patrze w lewo na 3 peron .. a tam stoi pociag... przebieglem przez tory na nastepny peron... konduktor odwrócony do pociagu i za pleców jego mówie "przepraszam.. ten pociag moze do Poznania?" odpowiedzial tylko "tak" ... gdy wszedlem do pociagu jeszcze zapytalem sie kobiety aby sie upewnic .. tak w koncu to ten pociag, wszystko mam nic nie zapomnialem, poszukalem swojego miejsca i usiadlem...

długa droga przedemna... bo az ponad 600km ponad 15 godzin jazdy... na samą myśl... nie wiedzialem jaka pozycje wybrać aby wygodnie jechac... nagle pociag ruszył... po kilku godzinach jazdy.. i patrzenia przez okno, sluchajac ukochanej muzyki trancu.. bylem juz troszke zmeczony.. kwestia ze sam siedzialem... nie dawala mi spokoju poneiwaz .. gdy zasnę nie wiadomo kto wejzdie.. bagaz moze zniknac... tak wiec wstaje.. patrze trzy konduktor nie idzie .. zapale fajke... pale pale.. pale ja dlugo, co chwile zerkam czy kondutktor nie idzie, wszystko git... nudze sie ... chodze po tym przedziale i rozmyslam.. wyobrazam sobie jakby to bylo gdy juz tam bede...

przystanek... duzo ludzi na poczekalniach.. wchodza do pociagu.. do mnie usiadl tylko ukrainiec, bardzo milly ktory jechal takze do Poznania... takze bylo juz ok, kilka slow z nim zamienilem i odprezylem sie... w nocy juz troszke zimniej bylo... nie wiem ile - stopni bylo za oknem, ale padal snieg wiec bylo nie ciekawie.. w trakcie jechania.. dzwonilem do znajomych co mieli przyjechac i dolaczyc... czas powoli mijał a Poznan zblizal sie wielkimi krokami...

Kilka godzin przed Poznaniem, przyszedl jakis starszy wariat ... ktory wyciagnal z walizki fajny sprzet do blokowanai drzwi ;d siedzielismy we 3, rozmawialismy a potem usnelismy... z tego siedzenia przez tyle godzin na dupie... juz nie wiedzialem w jakiej pozycji mam lezec.. czy na lezaco czy na stojąco, a moze do góry nogami.. w koncu zblizyl sie Poznan... jeszcze chwila i bede...

https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/226919_340636019389024_1970960520_n.jpg

6 rano wysiadka na Poznań główny... zimno... zmeczony, nie wyspany... a impreza dopiero o godzinie 18 stej ! .. zwariowac mozna... nie miałem sił... chodzic. Wchodze do stacji, elegancko, cieplo, widze caffe shop.. tak wiec kupie sobie kawe.. mowi do kolesia poprosze jakas kawe... po dlugiej podróży 15sto godzinnej.. cos zrobil nie wiem co... cena za 14zł mnie zaskoczył.. ale zaplacilem, myslalem ze ozyje.. usiadlem na jakiejs niby poczekalni.. sciagnalem kurtkę, piję kawkę, i mam wrazenie ze zaraz sasnę na siedząco... a dopiero dochodzi malymi krokami godzina 7... jeszcze tyle czasu.. i w myslach "co ja bede robil" - w sumie wjem pójde do baru i sie natrąbię:D ... po chwili opieram sie o kolana i spoglądam jaki to piekny dworzec w Poznaniu, nagle na prawo bardzo fajny miły widok.. 2 dziewczyn, które sie całują przynajmniej przez prawie godzinec czasu mialem zajecie, az ożyłem :d spoglądając na dwie dziewczynki... gdy juz wstaly i wyszly.. zrobiło się nudno...

czas wyruszyc troszke zwiedzic miasta... (to był głupi pomysł)... zimno... pizgało sniegiem na wwszystkie strony.. kto glupi przed 8 rano chodzi w taki mróz po miescie... ale coz zycie jest jedno, a wspomnienia drugie ;), dlugo nie pochodzilem zrobilem jakims cudem fajne kułko ze trafilem ponownie do stacji głownej.. poszedlem zjesc i ponownie sie zagrzac, skorzystac z wc (ale zesz ty bajerancka za 2zl... jak tam wszedlem to czulem jakbym wszedl do klubu.. caly kibel od*******ony myslalem czy ja juz jestem na arenie o2 czy cos mi sie pomyrdalo...) nooo nie, poluzowalem się troche... wyrelaksowalem w kibelku, umylem, odswierzylem i wyszedlem.. w strone miasta (pomyslalem.. a moze pójdę sobie na o2 arene sprawdzic wczesniej jak tam dojsc?

zapytałem sie taksówkarza ile by wzial do miejsca jakiego odbedzie sie impreza.. powiedzial nie duzo.. 10 zl ale pomyslalem jestem tu pierwszy raz wiec warto sie przejsc.. co z tego ze jest zimno... (ta zimno... pizga tak ze ustac nie da a co dopiero mam isc tyle drogi.. a nawet nie wiem gdzie.. lewo, prawo, prawo prosto, lewo, lewo ale mi powiedzial...) no nic poszedlem... za nim doszedlem minelo troche czasu ponad godzina... nawet sobie pomyslalem jak ten czas szybko mija... po drodze wstąpiłem do baru, bylo bajerancko, wchodze, drzwi skrzypią, gosciu za barem a ja caly ze sniegu... jeszcze brakowalo drewnianych okien i scena jak z filmu... nic sciagam czapke,, podchodze i prosze o piwo.. usiadam ogarnaic rzeczy w torbie... poprawiam napisy na fladze.. wszystko elegancko do czasu kiedy nie wypilem jednego piwa.. :d u*****em sie jak bąk.. po jednym piwie.. nie wiem jakim cudem, ale postanowilem wypic drugie... powiedzialem ze chyba styknie.. :d bo jeszcze nie dojde.. gdy wyszedlem z baru bylo dosyc wesolo na mojej twarzy i ciepło.... ;d szedlem na wielkim lajcie.. w koncu doszedłem do areny :)

https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/s720x720/382273_344089659043660_103044270_n.jpg

chyba jako pierwszy z gosci, moglem zobaczyc na zywo przygotowania, testy, próby i całą ozdobę, ekipę :) usiadłem w arenie wygodnie... nawet mnie nei wyprosili.. tylko spoglądali i nie zwracali uwagi robili swoje.. w trakcie dzwonilem do znajomych jedni juz byli blisko.. posiedzialem prawie 2 godziny, z zachwytem wyszedlem w strone pkp aby odebrac kolegów.. mysle booooooooze znow ta sama przygoda... tyle drogi ;d ale bylo juz coraz blizej.. niz dalej... w koncu spotkalem sie ze znajomymi ;) mina mi sie ucieszyla... jeszcze chwila jeszcze chwila i wszystko sie zacznie... postanowilismy pojechac taksówką... powiedzialem im ze jest daleko.. ze nie warto isc z buta... gosciu podjechal pod sam kraweznik jak na zawolanie... wzial od nas prawie 30zł za to ze tam pojechalismy... ( to nic przeciez... gosciu ktorego pytalem na poczatku chcial tylko 10zl)... ale bajka w to... dojechalismy niedaleko areny :) , uderzylismy do sklepu, po mały zestaw podróżnika.. kumpel rozwalił system , wsadzając głosniki do plecaka i puszczająć muzykę, wszystko na pełnym lajcie, twarze uśmiechnięte, chłopcy pozytywnie nakręceni, idziemy po mału do arenki... zlibżamy się wielkimi krokami do areny juz troszke robi sie ciemniej, kilka fotek dla pamiątki i uderzamy!

co wszystko fajnie... zakaz wejscia... na arene ponad jeszcze godzine jak nei wiecej stalismy pod wejsciem glownym nie bylo sie gdzie nawet schowac... nawet do namiotu lech anie mozna bylo wejsc.. myslalem ze juz zwariuje .. naprawde nie mialem sil... tyle czasu jechac, tyle czasu czekac do imprezy... ( a gdzie to jescze? 12 godzin bawic sie na imprezie i potem wrocic...)

piwo zamarzało :d znalezlismy auto za budynkiem ktoro, dmuchalo cieplo powietrze podajze do namiotu ... przynajmniej troszke mielismy ciepła;d ... az w koncu weszlismy na eletic music festival ;) ....

dalej to wiecie co sie dzieje :naughty::naughty::naughty:


powrót był kosmiczny... wracamy ekipą... doszlismy do stacji.. jeszcze bajer taki ze na pociag powrotny bym sie spoznil wszystko fajnie... brakuje pieniędzy na powrót zadaje sobie pytanie "jak to kur?...." przeciez bilet kosztował mnie 109 zł a teraz okazuje sie ze 130zl ... i jeszcze przesiadka? jakieś jaja..... dzieki koledze Michałowi! który mi dołożył wrociłem cało i zdorow... (ta do póki nie wyjechałem...)

śpiący, zmeczony, wy*****y.. sory za okreslenia ale.. inaczej nei da rady, usiadlem spokojnie.. zamknalem oczy.. i nawet nie wiem kiedy zasnalem... budzi mnie konduktor... prosze pana pan jest w 1 klasie.. a pan ma bilet na 2, prosze sie przesiac.. a ja utumaniony wstalem , nie wiedzialem co sie dzieje i wyszedlem przechodzac do jakiegos innego.. usiadlem tam gdzie siedzialo 2 gosciu starszych... "dzien dobry..." odpowiedzieli "dzien dobry..." usiadlem i zasnalem... nastepnie dalem noge obok drzwi.. otworzyly sie, lekko sie przebudzilem...

moj bilet chwyta konduktor.. po czym okazuje sie ze ja mam zle wpisana trase i musze wysiac w katowiach... bo nie mam biletu tak aby dojechac do przemysla... ja mowie "że co !??!?!?!" ... Miła pani z Poznania, tak mi zrobiła bilet.. że nie wpisała przesiadki z katowic do przemyśla ..i niestety musialem sie pozegnac w katowicach z moim pociagiem do domu... a na bilet juz pieniedzy nie mialem....

ide do informacji... chcialem zlozyc reklamacje. i zwrot pienidzy za bilet... okayalo sie ze owszem moge tak zrobic... ale musze czekac ponad tydzien czasu na pieniadze.. to ja sobie .. boze co za kraj.. i opowiadam całą sytuacje.. niestety nie mogli nic poradzic... ale ze panie byly sympatyczne, sprawdzily mi busa, okazalo się, że za 30 min są specjalne euro busy które jada do rzeszowa i przemysla.. na bilet ktory mam w pociagu z małą dopłatą... udało się! ( tak ale kasy nie mam.. aby doplacic...)

dzwonie do kuzyna.. pamietalem ze ma tez konto z ING, wszystko fajnie ma! ucieszony... wysłał mi kasę na bilet! ucieszony idę !!! .... czekam czekam.. przyjezdza bus.. wygodnie usiadam, kasuje pani bilet.. bede na 19stą w miescie... spokonie usnałem, ze wszystko sie udało... kilka postoi po drodze.. kilka fajke.. i troche przemyślen... :)


"Czasami warto zadać sobie pytanie.. (czy warto?) czy warto po prostu pojechać na taką imprezę? taki kawał drogi. aby być na jednej imprezie od godziny 19 do 9 rano? czy warto wydawać pieniądze na bilet... na pociąg.. na jedzenie.. na picie.. na to wszystko?
Odpowiedz na to pytanie nie jest trudna wystarczy to po prostu kochać, człowiek także pracuję i zarabia na przyjemności.. żyjemy raz, jesteśmy młodzi - dlatego nie zwlekajmy i korzystajmy z tego co nam dają, oferują, tym bardziej że kiedyś będziemy mogli tylko powspominać... pamiętajcie ! "wspomnienia to najważniejsze co nam pozostaje". - Pozdrawiam Paweł !

Dawid W
23-07-2013, 17:38
Hehe...ja codziennie mam ciekawe przygody ze znajomymi bo mieszkam nad morzem a tu zawsze coś się dzieje (szczególnie jak jest sezon)hehe i nie łatwo mi było wybrać ^^ ... Ale Jest pewna historia , którą muszę się podzielić .
Odrazu mówię , że jestem świrem pewnie nie jednym na tym forum i nie wstydzę się tego jaki jestem :D Wszystko dla ludzi :P
Był Wrzesień 2012 Skończyliśmy pracę ze znajomymi około 14 i wpadliśmy na pomysł , że jedziemy na przygode a dokładniej na Grzybki :P . Sru do monopolowego po asortyment i jazda na pole zrywać :D
Zastanawialiśmy się nad miejscem skonsumentowania łowów i postanowiliśmy wybrać się nad jezioro i był to bardzo dobry pomsł...jeden z najlepszych w życiu bo wiem , że żadna osoba nie z tego naszego zwariowanego towarzystwa nie ogarneła by gadki ani nas wgl
Dobra wracając do jeziora i do niezapomnianej historii mineło około 30 min i moje życie nagle ładnie nabrało kolorów nagle niewiem czemu ale chciałem się przejść odszedłem od grupy zwariowanych idę jakąś ścieżką i patrze cukierek :O pare kroków dalej kolejny i tak dalej aż zebrałem ich 5 :D
Wołam znajomych , że cukierki rosną na drodze , odrazu przybiegli i dołączyli do mojej misji :D
ogólnie zebraliśmy z 20 cukierków toffi jak się nie mylę ... idziemy dalej pojawiła się jakaś ścieżka , która doprowadziła nas wprost nad jezioro ... Usiedliśmy sobie kumpel sobie coś rysował na pisaku był dopiero co po rozstaniu z dziewczyną i kumpel mu doj*bał co co ty tam piszesz ... Kocham Age ? :D następnie czas na smutki i spytałęm siętego kolegi co rysować czy ze mna prozmawia naprawdę smutnym głosem a , że jestem tak jak wczesniej wspomnialem swirem to wszyscy ze mnie beke alei tak nie zapomne jak wracalismy do domu ... nie polecam ogólnie strach i wgl kumpel caly czas powtarzal , ze sie czuje , czuje się:D:D:d ale i tak się bałem
Ah pierwszy i ostatni raz...chyba :D Mam nadzieję , że moja dość szalona przygoda pobudzi fantazje Administracji 4c
Pozdrawiam Świry :P a i sory za ortg :(

Kameleon
23-07-2013, 18:22
Dobra, biorę się za czytanie. Być może wyniki podam jeszcze dziś, ale postów jest tyle, że może się to nieco przedłużyć, co zastrzegałem w regulaminie. Zatem do usłyszenia ;-)

Kameleon
23-07-2013, 19:16
Niesamowicie cieszy mnie fakt, że w konkursie tym brało tyle osób. Niestety biletów jest tylko 8. Zwycięzcy to:
1. naughty86: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5600332-post8.html)
2. Krishak: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5602260-post17.html)
3. djdobek: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5602578-post18.html)
4. mazi30: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5604872-post25.html)
5. __DaX__: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5604950-post29.html)
6. SiaraPawel: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5605690-post39.html)
7. Latty: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5604968-post30.html)
8. _Koras: 4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia! (http://www.4clubbers.com.pl/5600308-post7.html)

Gratulujemy i życzymy udanej zabawy. Teraz najważniejsze: wszystkie wymienione wyżej osoby proszone są o niezwłoczne podesłanie swojego e-maila poprzez prywatną wiadomość do mnie. Jeżeli już podeślecie dalsze wskazówki otrzymacie w wiadomości zwrotnej.

SiaraPawel
23-07-2013, 21:26
Gratulacje wszystkim !

Dawid W
23-07-2013, 21:48
znowu nie powodzenie...:( ale i tak gratulacje :0

Bartek
23-07-2013, 23:40
szacunek dla kameleona za świetnie przygotowany konkurs.

Krishak
24-07-2013, 18:30
Gratulujemy i życzymy udanej zabawy. Teraz najważniejsze: wszystkie wymienione wyżej osoby proszone są o niezwłoczne podesłanie swojego e-maila poprzez prywatną wiadomość do mnie. Jeżeli już podeślecie dalsze wskazówki otrzymacie w wiadomości zwrotnej.

Maila podesłałem wczoraj tuż po podaniu wyników, również dziś napisałem wiadomość do Kameleona lecz do tej pory nie uzyskałem żadnej odpowiedzi ani na forum w pw ani na poczcie. Gdzie te dalsze wskazówki?? Czekammmmm

Kameleon
24-07-2013, 18:41
Maila podesłałem wczoraj tuż po podaniu wyników, również dziś napisałem wiadomość do Kameleona lecz do tej pory nie uzyskałem żadnej odpowiedzi ani na forum w pw ani na poczcie. Gdzie te dalsze wskazówki?? Czekammmmm

Spokojnie. Przed chwilą rozmawiałem z Fafaq'iem i ma odsyłać wiadomości potwierdzające, także wszystko jest w porządku ;-)