Zolczi
23-02-2013, 10:36
Najnowszy produkt przygotowywany przez programistów popularnego serwisu społecznościowego pozwoli nam aktualizować informacje nawet zza grobu - donosi dailymail.co.uk.
Aplikacja LivesOn będzie samoczynnie analizować konta użytkowników Twittera oraz gromadzić informacje dotyczące ich sympatii, zainteresowań, a nawet sposobu wysławiania się. Na podstawie tych danych, po naszej śmierci, generowane będą podobne wiadomości, dzięki którym nasze konto zostanie automatycznie zaktualizowane.
Pomysłodawcy usługi LivesOn promują ją hasłem: "gdy twoje serce przestanie bić, wciąż będziesz twittować". Dave Bedwood, dyrektor kreatywny Twittera, jest przygotowany na negatywne komentarze.
– Nasz produkt może podzielić ludzi na bardzo podstawowym poziomie, nie poruszamy tu argumentów fizycznych, a dotykamy codzienności. Niektórych obrazimy, niektórych zniesmaczymy, ale jest też grupa ludzi, która uzna, że to szansa by żyć dalej – tłumaczy Bedwood.
– Zamrożenie ciała kosztuje fortunę, natomiast LivesOne będzie darmową i dużo skuteczniejszą szansą na nieśmiertelność – dodaje pomysłodawca kontrowersyjnej aplikacji.
Początkowo usługa była promowana hasłem: Bóg nie istnieje, za to serwery tak – zaloguj się do prawdziwego życia po śmierci.
LvesOn, choć kontrowersyjne, nie jest pierwszym serwisem, który proponuje społecznościowe życie po śmierci. Platformy DeadSocial oraz ifidie.net zostały uruchomione w ubiegłym roku. Oba serwisy proponują swoim użytkownikom możliwość zaplanowania wiadomości, które po ich śmierci będą automatycznie publikowane w serwisach takich jak Facebook, Tweeter i LinkedIn.
Mia Smith, która jako jedna z pierwszych osób zgłosiła zainteresowanie usługą, twierdzi, że to ciekawy sposób na pozostawienie po sobie "dosyć ironicznego i zabawnego spadku". Dodaje też, że obecnie wydaje się to być "najrozsądniejszą rzeczą jaką może zrobić użytkownik portali społecznościowych".
onet.pl
Debilizm w czystej formie. Tyle ode mnie ;)
Aplikacja LivesOn będzie samoczynnie analizować konta użytkowników Twittera oraz gromadzić informacje dotyczące ich sympatii, zainteresowań, a nawet sposobu wysławiania się. Na podstawie tych danych, po naszej śmierci, generowane będą podobne wiadomości, dzięki którym nasze konto zostanie automatycznie zaktualizowane.
Pomysłodawcy usługi LivesOn promują ją hasłem: "gdy twoje serce przestanie bić, wciąż będziesz twittować". Dave Bedwood, dyrektor kreatywny Twittera, jest przygotowany na negatywne komentarze.
– Nasz produkt może podzielić ludzi na bardzo podstawowym poziomie, nie poruszamy tu argumentów fizycznych, a dotykamy codzienności. Niektórych obrazimy, niektórych zniesmaczymy, ale jest też grupa ludzi, która uzna, że to szansa by żyć dalej – tłumaczy Bedwood.
– Zamrożenie ciała kosztuje fortunę, natomiast LivesOne będzie darmową i dużo skuteczniejszą szansą na nieśmiertelność – dodaje pomysłodawca kontrowersyjnej aplikacji.
Początkowo usługa była promowana hasłem: Bóg nie istnieje, za to serwery tak – zaloguj się do prawdziwego życia po śmierci.
LvesOn, choć kontrowersyjne, nie jest pierwszym serwisem, który proponuje społecznościowe życie po śmierci. Platformy DeadSocial oraz ifidie.net zostały uruchomione w ubiegłym roku. Oba serwisy proponują swoim użytkownikom możliwość zaplanowania wiadomości, które po ich śmierci będą automatycznie publikowane w serwisach takich jak Facebook, Tweeter i LinkedIn.
Mia Smith, która jako jedna z pierwszych osób zgłosiła zainteresowanie usługą, twierdzi, że to ciekawy sposób na pozostawienie po sobie "dosyć ironicznego i zabawnego spadku". Dodaje też, że obecnie wydaje się to być "najrozsądniejszą rzeczą jaką może zrobić użytkownik portali społecznościowych".
onet.pl
Debilizm w czystej formie. Tyle ode mnie ;)