PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Bułgarzy zrobili porządek ze swoim rządem i cisza w polskich mediach na ten temat


Nameless
22-02-2013, 16:55
Część 1

Bułgarscy rządzący przekonali się, do czego prowadzi wieczne przyciskanie śruby. Ludzie mieszkający w tym niewiele biedniejszym od Polski kraju powiedzieli dość i wyszli na ulice. Kroplą przeważającą szalę goryczy było podniesienie cen energii elektrycznej.

Nie tylko Polacy zostali sprowadzeni do roli biedaków Europy. Problem polega na tym, że wejście do Unii europejskiej niesie za sobą pewien efekt ekonomiczny. Następuje wyrównanie poziomu cen produktów, ale nie występuje proporcjonalny do tego wzrost wynagrodzeń. Powoduje to powstanie powszechnej biedy dodatkowo pogłębianej przez pazerne państwa próbujące na różne sposoby obrabować obywateli. Nikt już nie pamięta, że jeszcze w 2005 roku każdy się oburzał, że benzyna kosztuje 3,60zł i znienawidzony rząd obniżał akcyzę, aby nie wywołać niepokojów. Teraz benzyna kosztuje 5,60zł, ale wszyscy uważają, że tak musi być.

Bułgarzy uznali, że nie koniecznie i wyszli na ulice. To jest taki moment, że tłum stawia na swoim a władza ma dwie możliwości, strzelać albo ustąpić. Do pewnego momentu można strzelać, co zaprezentował Generał Jaruzelski, ale gdy ruch protestu staje się masowy i ludzie protestują w całym kraju to rząd zwykle upada. Tak właśnie stało się ostatnio w wielu krajach Afryki Północnej a teraz wydarzyło się to w Bułgarii.

Rząd premiera Boiko Borisova ustąpił. Ludzie na ulicach skandowali hasła takie jak 'MAFIA' i "ZREZYGNUJ". W wyniku zamieszek kilkanaście osób zostało rannych. Borisov, były ochroniarz wieloletniego przywódcy Bułgarii, Todora Żiwkowa, powiedział we środę wieczorem, że ustępuje ze stanowiska premiera. Parlament przyjął jego rezygnację. Oznacza to równocześnie, że odbędą się tam nowe wybory.

Wydarzenia w Bułgarii powinny być traktowane przez wszystkich ludzi u władzy, nie tylko w Europie, jako nauczka. Okazuje się, że są limity wytrzymałości "leminga pospolitego" i wystarczy podnieść dotkliwie ceny prądu elektrycznego i można wylecieć z ciepłej posadki premiera. Wszystko zależy od skuteczności zmanipulowania swoich tubylczych lemingów i odpowiedniego ich zastraszenia. Widocznie Bułgarzy uznali, że nie mają nic do stracenia. Czy inne narody w Europie mogą pójść ich śladem? Nadchodzi wiosna i kto wie czy nie będzie to kolejna "wiosna ludów".



Część 2

Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, że media manipulują informacjami przedstawiając wykreowaną przez kogoś wizję rzeczywistości. To, dlatego właśnie eksponuje się rzeczy nieistotne a zupełnie pomija się w przekazach medialnych treści któryś społeczny wydźwięk mógłby być niekorzystny dla rządzących. Ostatnim przykładem takiego spychania wiadomości w niebyt jest sposób, w jaki media informują o sytuacji w Bułgarii.

Jak pisaliśmy kilka dni temu Bułgarzy zbuntowali się po kolejnych podwyżkach podatków powodujących wzrost ceny prądu elektrycznego. W efekcie doszło do ogromnych zamieszek, które objęły cały kraj. Tłum skandował hasła wzywające do ustąpienia rządu i nazywał władzę nie przebierając w słowach i określając rządzących epitetami w stylu "mafiozi" czy "oszuści".

Zdarzenia z Bułgarii można nazwać małą rewolucją, bo tłum wymusił przecież ustąpienie premiera. Jednak naiwnością jest wierzyć w to, że teraz będą wybory i lud zdecyduje, kto będzie miał mandat do rządzenia. Gdyby wybory mogły coś zmienić prawdopodobnie dawno by ich zakazano. Wybuch niezadowolenia społecznego jest przeważnie sygnałem, że trzeba stworzyć nowe pozory demokratyczne i postawić na czele kolejnych agentów, którzy będą się oczywiście zacięcie kłócić na antenie radia lub telewizji, ale potem wszyscy zgodnie wypija wódkę i zabawią się opowiadając sobie jak ciemny lud kupuje ta czy tamtą opowiastkę. Ten mechanizm funkcjonuje we wszystkich krajach postkomunistycznych a być może również w tak zwanych krajach zachodnich.

To, dlatego właśnie ludzie nie chodzą na wybory, tak jak nie chodzi za czasów PRL. Po co to robić skoro nie ma na nic wpływu a kolesiowski system partyjny jest już dawno spetryfikowany i nie ma znaczenia czy mówimy o przypadku bułgarskim czy innym.

Zastanówmy się, dlaczego zdjęcia z zamieszek tej skali jak te, które objęły Bułgarię są usuwane z mediów. Czy to jest tak nieciekawe, że państwo należące do Unii Europejskiej podlega zmianie przewodnictwa na skutek ustąpienia premiera w wyniku wybuchu niezadowolenia społecznego z powodu drożyzny? Oczywiście, że to jest ciekawe tak jak historia Islandii, którą też kiedyś naświetlaliśmy na tych łamach. Dzieje się tak, dlatego, że informowanie o takim obrocie spraw w Bułgarii a zwłaszcza przyczyn tych zmian mogłoby dać przykład innym, bo nasza sytuacja nie różni się wiele od tej, w jakiej znaleźli się Bułgarzy, więc, po co władza miałaby ryzykować z takim przekazem? Dlatego znika z mediów informacja o Bułgarii i zaczyna się kolejne medialne show o związkach dla homosiów lub wyrodnej matce Madzi.

Warto się zastanowić nad celowością śledzenia przekazów medialnych z tak oszukańczych mediów wyolbrzymiających sprawy nieistotne i ukrywających te rzeczywiście ważne lub inspirujące dla Polski.


źródło: zmianynaziemi.pl