PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Wolność słowa? Tylko jeśli nie jesteś trollem i nie obrażasz naszych uczuć


CrisPL
21-10-2012, 12:12
Wolność słowa? Tylko jeśli nie jesteś trollem i nie obrażasz naszych uczuć

20.10.2012 21:44, Autor: Adam Golański (eimi) (http://www.dobreprogramy.pl/OPortalu.html#redakcja), Kategoria: Felieton



Niewdzięczna jest wolność słowa, szczególnie w tak nieokrzesanym medium, jakim jest Internet. Obywatelom demokratycznych społeczeństw wypada reagować oburzeniem na działania władz Chin czy Iranu, ścigających blogerów i dziennikarzy za publikacje, które nie odpowiadają linii partii. Konsekwencja wymagałaby reagowania oburzeniem na działania, które wymierzone są w wolność wypowiedzi także na swoim podwórku – ale czy musimy być zawsze tak bardzo konsekwentni? Ostatnie wydarzenia z amerykańskiego podwórka, związane ze społecznościowymi gigantami, Redditem i Twitterem, pokazują że niekoniecznie. Wobec niektórych „naszych” można zrobić wyjątek, uznając że ich słowa na wolność nie zasługują.
Reddit jest serwisem dobrze znanym każdemu, kto spędził trochę czasu w Internecie. Stał się on dla wielu innych mediów głównym źródłem informacji, a dla użytkowników agregatorem tego, co potencjalnie najciekawsze w Sieci (przynajmniej tej anglojęzycznej). Kluczem do jego sukcesu była zapewne łatwość budowania swojego własnego strumienia informacji, zbudowanego z linków czy dyskusji dodawanych do tematycznych kanałów – subredditów – które użytkownik subskrybował według swoich upodobań. Swoboda tworzenia subredditów, oddanie ich w moderację samej społeczności i brak praktycznie jakichkolwiek ograniczeń co do publikowanych treści sprawiły, że oprócz całkiem „normalnych” kanałów, takich jak np. /r/worldnews czy /r/javascript pojawiły się też wyjątkowo osobliwe, w stylu r/fffffffuuuuuuuuuuuu/ czy r/spacedicks/, wypełnione po brzegi internetowymi trollami.
Jak wygląda troll? Jednym z najsłynniejszych trolli Reddita był niejaki „Violentacrez”, twórca setek subredditów, których same nazwy mogły u co bardziej konserwatywnych czy poprawnych politycznie internautów wywołać ciarki na plecach: /r/rapejokes, /r/hitler, /r/chokeabitch, /r/picsofdeadkids itp. Niejednokrotnie banowany za swoją radosną twórczość Violentacrez musiał być jednak z perspektywy administratorów Reddita osobą na dłuższą metę pożądaną – do jego subredditów było zapisanych przynajmniej 800 tys. użytkowników serwisu, zdobywał on też nagrody społeczności w rodzaju „Najgorszego subreddita”. I zapewne kariera tego zdolnego trolla trwałaby w najlepsze, gdyby nie niejaki Adrian Chen z serwisu Gawker, który odkrył tożsamość Violentacreza i ujawnił ją w wyjątkowo zjadliwym artykule (http://gawker.com/5950981/unmasking-reddits-violentacrez-the-biggest-troll-on-the-web). Trollem okazał się być 49-letni programista z Teksasu, Michael Brutsch, określony jako „jeden z najpotężniejszych redditorów (użytkowników redagujących Reddita)” i oskarżony o promowanie pedofilii, nienawiści rasowej, pogardy wobec kobiet, kazirodztwa, nazizmu i innych strasznych rzeczy.
http://gallery.dpcdn.pl/img/-/550x412/-/-/36888/News/36888/20121020215053_00.jpg (http://gallery.dpcdn.pl/img/-/-x-/-/-/-/News/36888/20121020215053_00.jpg)

O dziwo, społeczność Reddita wcale nie była nimi jednak tak bardzo przerażona. Gdy pojawiły się pierwsze wieści, że Chen zamierza zdemaskować Violentacreza, oburzeni moderatorzy wielu innych subredditów (szczególnie /r/politics) połączyli siły w jego obronie, banując wszelkie linki prowadzące do tego blogoida. Oburzony tym redaktor Gawkera pisał: szaleli, że ich kumpel będzie wydany za to, co im się wydawało jest prawem do wolności wypowiedzi – jego niezbywalnym prawem do anonimowego publikowania robionych z ukrycia zdjęć kobiet.
Artykuł się jednak w Gawkerze pojawił, a wkrótce po nim przyszły konsekwencje dla zdemaskowanego trolla: natychmiastowe zwolnienie z pracy, przesłuchanie przez policję (podobno pod zarzutem utrzymywania stosunków seksualnych ze swoją pasierbicą), czy wreszcie publiczne potępienie tak samego trolla jak i Reddita w blogosferze. Michaela Brutscha uznano za potwora, którego wypowiedzi w żaden sposób nie mogą być chronione przez amerykańską Pierwszą Poprawkę. Na przykład Lauren Weinstein, chwaląc się na swoim blogu (http://lauren.vortex.com/archive/000996.html) jak to usuwa skąd tylko może niewłaściwe komentarze pisał, że nikt nie jest prześladowany za uczciwe wyjawianie afer (zapomniał o Julianie Assange?), kwestie zdrowia, alternatywnych stylów życia czy własnej seksualności. Na tym dla blogera wolność słowa się kończy. Oskarża zarówno Brutscha jak i Reddit o popełnienie fundamentalnego błędu – przekonanie, że Internet jest równoległym wszechświatem, w którym normalne koncepcje etyki i odpowiedzialności nie mają zastoswania, nie mają znaczenia, ani wpływu na świat rzeczywisty.
Brutsch zniknął z Reddita, poznikała też większość założonych przez niego subredditów. Pozostało pytanie, gdzie my, ludzie Zachodu, będziemy wyznaczali granice wolności słowa, i jeśli je wyznaczymy, na jakiej podstawie uznamy, że granice wyznaczone odmiennie, np. w Chinach czy Iranie, oznaczają już zniewolenie. To niebagatelne pytanie w świetle ostatnich działań Twittera, który jeszcze niedawno głosił Tweets must flow, zablokował na terenie Niemiec wpisy neonazistowskiej grupy Besseres Hannover (https://twitter.com/hannoverticker), a wkrótce potem zaczął blokować we Francji antysemickie ćwierknięcia oznaczone tagiem #unbonjuif (#dobryżyd).
To dopiero początek. W Australii wzywają (http://www.theage.com.au/technology/technology-news/call-for-creators-of-hate-pages-to-be-prosecuted-20121017-27ras.html) do karania więzieniem twórców stron internetowych i profili społecznościowych, zawierających mowę nienawiści, a my dobrze przecież pamiętamy losy twórcy strony Antykomor.pl, zawierającej treści wrogie wobec prezydenta Komorowskiego. Daleko odeszliśmy od wizji z Manifestu Cyberpunka (http://www.ecn.org/settorecyb/txt/cybermanifest.html) Christiana Kirtcheva. Internet nie zmienił mas, to masy zmieniły Internet, przynosząc do niego wszystkie swoje uprzedzenia i ograniczenia. Reddit dostał już po łapkach. Na co czas teraz, na 4chan?