Spide
10-01-2012, 14:07
http://i.wp.pl/a/f/jpeg/26875/camping425.jpeg
Tym, którzy z wielką uwagą śledzą prognozy dotyczące końca świata, tego pana przedstawiać nie trzeba. Harold Camping w ubiegłym roku dwukrotnie porwał za sobą tłumy, wieszcząc rychłe nadejście Armagedonu. I dwukrotnie się pomylił. Wścibscy dziennikarze oczywiście nie byliby sobą, gdyby nie zdobyli informacji na temat opinii Campinga w sprawie przewidywanego przez Majów na koniec 2012 r. schyłku dziejów. Wypowiedź 90-letniego Amerykanina dla wielu osób może okazać się zaskoczeniem.
Wg ludzi z otoczenia Campinga, słynny "profeta"... nie wierzy w to, by w roku 2012 groziło nam jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Sam Amerykanin nie przewiduje też wyznaczania kolejnego terminu końca świata w najbliższym czasie.
"On nie jest skłonny do tego, by poszukiwać nowych dat" - powiedziała Susan Espinoza, rzecznika założonego przez Family Radio. "Pan Camping nie wierzy jednak, by kalendarz Majów reprezentował jakąkolwiek wartość".
Współpracownicy kaznodziei potwierdzili, że Camping nie udziela już informacji mediom osobiście. Od czasu dwukrotnej kompromitacji w ubiegłym roku usunął się w cień. Amerykanin, który twierdził, że w swoich prognozach opiera się na Piśmie Świętym głosił najpierw, że koniec świata nadejdzie 21 maja. Wysłał nawet w trasę po Stanach Zjednoczonych specjalne autobusy, na których widniał napis: "Czy słyszałeś te niesamowite wiadomości? Koniec świata już prawie tu jest. Rozpocznie się 21 maja 2011 r. Biblia to gwarantuje". Zgodnie z ówczesnymi zapowiedziami członków grupy, wyznawcy Jezusa mieli trafić natychmiast do Nieba. Pozostali mieli przechodzić przez "piekło na Ziemi". Ich męki trwać miały przez 153 dni, aż do... 21 października.
Kiedy ta zapowiedź się nie sprawdziła, przyznał, że się pomylił i wyznaczył kolejną datę, tym razem na 21 października. Drugi termin także okazał się być "trefny".
W przeszłości Camping zapowiadał koniec świata również na 4 września 1994 r. Najbardziej zaskakujące jest to, że za każdym razem jego prognozy odbijały się szerokim echem w mediach mainstreamowych, a wiele osób tak bardzo wierzyło w jego słowa, że porzucało pracę i dobytek życia, by kroczyć za nim.
Jego ostatnie wypowiedzi, które wykluczają nadejście końca świata w 2012 r. powinny wiele osób uspokoić. Ale czy na pewno możemy teraz spać spokojnie? Skoro Camping ma takiego pecha w prognozowaniu przełomowych wydarzeń, a teraz zapewnia, że Armagedonu w tym roku nie będzie, to może dla odmiany właśnie teraz dopiero powinniśmy zacząć się bać?
-------------
info: niewiarygodne.pl :icon_smile:
Tym, którzy z wielką uwagą śledzą prognozy dotyczące końca świata, tego pana przedstawiać nie trzeba. Harold Camping w ubiegłym roku dwukrotnie porwał za sobą tłumy, wieszcząc rychłe nadejście Armagedonu. I dwukrotnie się pomylił. Wścibscy dziennikarze oczywiście nie byliby sobą, gdyby nie zdobyli informacji na temat opinii Campinga w sprawie przewidywanego przez Majów na koniec 2012 r. schyłku dziejów. Wypowiedź 90-letniego Amerykanina dla wielu osób może okazać się zaskoczeniem.
Wg ludzi z otoczenia Campinga, słynny "profeta"... nie wierzy w to, by w roku 2012 groziło nam jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Sam Amerykanin nie przewiduje też wyznaczania kolejnego terminu końca świata w najbliższym czasie.
"On nie jest skłonny do tego, by poszukiwać nowych dat" - powiedziała Susan Espinoza, rzecznika założonego przez Family Radio. "Pan Camping nie wierzy jednak, by kalendarz Majów reprezentował jakąkolwiek wartość".
Współpracownicy kaznodziei potwierdzili, że Camping nie udziela już informacji mediom osobiście. Od czasu dwukrotnej kompromitacji w ubiegłym roku usunął się w cień. Amerykanin, który twierdził, że w swoich prognozach opiera się na Piśmie Świętym głosił najpierw, że koniec świata nadejdzie 21 maja. Wysłał nawet w trasę po Stanach Zjednoczonych specjalne autobusy, na których widniał napis: "Czy słyszałeś te niesamowite wiadomości? Koniec świata już prawie tu jest. Rozpocznie się 21 maja 2011 r. Biblia to gwarantuje". Zgodnie z ówczesnymi zapowiedziami członków grupy, wyznawcy Jezusa mieli trafić natychmiast do Nieba. Pozostali mieli przechodzić przez "piekło na Ziemi". Ich męki trwać miały przez 153 dni, aż do... 21 października.
Kiedy ta zapowiedź się nie sprawdziła, przyznał, że się pomylił i wyznaczył kolejną datę, tym razem na 21 października. Drugi termin także okazał się być "trefny".
W przeszłości Camping zapowiadał koniec świata również na 4 września 1994 r. Najbardziej zaskakujące jest to, że za każdym razem jego prognozy odbijały się szerokim echem w mediach mainstreamowych, a wiele osób tak bardzo wierzyło w jego słowa, że porzucało pracę i dobytek życia, by kroczyć za nim.
Jego ostatnie wypowiedzi, które wykluczają nadejście końca świata w 2012 r. powinny wiele osób uspokoić. Ale czy na pewno możemy teraz spać spokojnie? Skoro Camping ma takiego pecha w prognozowaniu przełomowych wydarzeń, a teraz zapewnia, że Armagedonu w tym roku nie będzie, to może dla odmiany właśnie teraz dopiero powinniśmy zacząć się bać?
-------------
info: niewiarygodne.pl :icon_smile: