Nen
12-12-2011, 15:17
Na karę roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał ks. Mirosława B., oskarżonego o to, że jako proboszcz parafii w Bojanie nakłaniał 15-latkę do wypicia alkoholu, a potem molestował ją seksualnie.
Wyrok jest prawomocny. Jego uzasadnienie było niejawne. Ani księdza, ani jego obrońców nie było w poniedziałek w sądzie.
Tym samym sąd utrzymał w mocy wyrok, który zapadł w czerwcu tego roku. Sąd Rejonowy w Wejherowie skazał wówczas duchownego na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Kapłanowi wymierzono też 2 tys. zł grzywny; ma 2-letni zakaz prowadzenia zajęć związanych z wychowaniem i katechizacją młodzieży. Od tego wyroku odwołała się obrona księdza.
- Spodziewaliśmy się takiego rozstrzygnięcia. Sprawiedliwości stało się zadość - powiedział dziennikarzom pełnomocnik rodziny 15-latki, adwokat Bolesław Senyszyn.
Ojciec nieletniej pytany przez dziennikarzy o decyzję sądu powiedział krótko: "czuję ulgę". - Niektóre osoby nadal twierdzą, że nasza córka wszystko to sobie wymyśliła - wyjaśnił. Przyznał, że jego rodzina nie chodzi już na msze do kościoła w Bojanie, jeżdżą do innych miejscowości. - On nie jest dla mnie księdzem - dodał ojciec pokrzywdzonej dziewczyny.
Z ustaleń prokuratury wynika, że w grudniu 2009 r. proboszcz parafii w Bojanie Mirosław B. zaprosił 15-latkę na plebanię, proponując rozmowę o jej problemach. W czasie tej wizyty ksiądz nakłonił nastolatkę do wypicia alkoholu, po czym przemocą zmusił ją do "poddania się innej czynności seksualnej".
Sędzia w wejherowskim sądzie ogłaszając wyrok wyjaśnił, że chodziło o całowanie nieletniej w usta, uszy oraz plecy, a także masowanie pleców. Według wejherowskiego sądu, zeznania 15-latki były spójne i logiczne i nie miało tu znaczenia to, że dziewczyna od 13. roku sprawiała kłopoty wychowawcze.
Ksiądz podczas procesu nie przyznał się do winy. Potwierdził tylko, że nastolatka odwiedziła go na plebanii. Ksiądz i jego obrońcy twierdzili m.in., że padł on ofiarą spisku niechętnych mu parafian.
Mirosław B. został odsunięty przez swoich kościelnych zwierzchników od pełnienia funkcji proboszcza w Bojanie; przebywa na urlopie do czasu ostatecznego zakończenia sprawy. Od 25 czerwca administratorem parafii jest ks. prałat Henryk Szydłowski.
onet.pl
Wyrok jest prawomocny. Jego uzasadnienie było niejawne. Ani księdza, ani jego obrońców nie było w poniedziałek w sądzie.
Tym samym sąd utrzymał w mocy wyrok, który zapadł w czerwcu tego roku. Sąd Rejonowy w Wejherowie skazał wówczas duchownego na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Kapłanowi wymierzono też 2 tys. zł grzywny; ma 2-letni zakaz prowadzenia zajęć związanych z wychowaniem i katechizacją młodzieży. Od tego wyroku odwołała się obrona księdza.
- Spodziewaliśmy się takiego rozstrzygnięcia. Sprawiedliwości stało się zadość - powiedział dziennikarzom pełnomocnik rodziny 15-latki, adwokat Bolesław Senyszyn.
Ojciec nieletniej pytany przez dziennikarzy o decyzję sądu powiedział krótko: "czuję ulgę". - Niektóre osoby nadal twierdzą, że nasza córka wszystko to sobie wymyśliła - wyjaśnił. Przyznał, że jego rodzina nie chodzi już na msze do kościoła w Bojanie, jeżdżą do innych miejscowości. - On nie jest dla mnie księdzem - dodał ojciec pokrzywdzonej dziewczyny.
Z ustaleń prokuratury wynika, że w grudniu 2009 r. proboszcz parafii w Bojanie Mirosław B. zaprosił 15-latkę na plebanię, proponując rozmowę o jej problemach. W czasie tej wizyty ksiądz nakłonił nastolatkę do wypicia alkoholu, po czym przemocą zmusił ją do "poddania się innej czynności seksualnej".
Sędzia w wejherowskim sądzie ogłaszając wyrok wyjaśnił, że chodziło o całowanie nieletniej w usta, uszy oraz plecy, a także masowanie pleców. Według wejherowskiego sądu, zeznania 15-latki były spójne i logiczne i nie miało tu znaczenia to, że dziewczyna od 13. roku sprawiała kłopoty wychowawcze.
Ksiądz podczas procesu nie przyznał się do winy. Potwierdził tylko, że nastolatka odwiedziła go na plebanii. Ksiądz i jego obrońcy twierdzili m.in., że padł on ofiarą spisku niechętnych mu parafian.
Mirosław B. został odsunięty przez swoich kościelnych zwierzchników od pełnienia funkcji proboszcza w Bojanie; przebywa na urlopie do czasu ostatecznego zakończenia sprawy. Od 25 czerwca administratorem parafii jest ks. prałat Henryk Szydłowski.
onet.pl