Matan Zajcev
09-06-2011, 12:15
"Robert Gates, minister obrony USA skrytykował pięciu członków NATO, w tym Polskę, za niedostateczny udział w operacjach wojskowych sojuszu w Libii - informuje dziennik "Financial Times".
Gazeta podkreśla, że "ta rzadka dyplomatyczna interwencja uwypukla rosnące napięcia między sojusznikami o to, na kim spoczywa ciężar trwającej od dwóch miesięcy kampanii" NATO przeciwko siłom Muammara Kadafiego.
Podczas posiedzenia ministrów obrony NATO w Brukseli, odbywającego się za zamkniętymi drzwiami, Gates wymienił zwłaszcza Niemcy i Polskę jako kraje, które dysponują potencjałem umożliwiającym zaangażowanie w wojnę w Libii, ale wcale tego nie robią.
Według urzędników znających treść przemówienia Gatesa, wskazał on także na Hiszpanię, Turcję i Holandię jako na państwa, które wprawdzie uczestniczą w misji utrzymywania strefy zakazu lotów nad Libią, ale powinny zwiększyć swój udział w operacji, np. w lotach rozpoznawczych czy tankowaniu w powietrzu.
- Ciężar misji uderzeniowych ponosi ośmiu sojuszników - cytuje "FT" wysokiego rangą urzędnika amerykańskiego. - Załogi zaczynają być zmęczone, presja na flotę powietrzną jest znaczna i zaczyna to już być wyczuwalne u sojuszników, którzy zastanawiają się, jak kontynuować i poszerzyć operację - dodał.
Administrację amerykańską niepokoi szczególnie to, że znaczną część kampanii na miejscu biorą na siebie Kanada i trzy mniejsze kraje unijne: Belgia, Dania i Norwegia.
Amerykańscy urzędnicy zwracają uwagę, że USA biorą obecnie na siebie zdecydowaną większość misji pomocniczych - około 75% tankowań w powietrzu i wypadów rozpoznawczych.
- Rzecz w tym, że jeśli się uczestniczy w operacji i nie robi się wszystkiego co można, to należy to robić - cytuje "FT" wspomnianego urzędnika. - A jeśli się nie uczestniczy w operacji, najwyższy czas, żeby się do niej włączyć - ocenił. "
Co za bezczelnośc. Nie dośc, że jesteśmy ich murzynami, w zasadzie nic z tego nie mając, to jeszcze mówią, że się za mało angażujemy.
Gazeta podkreśla, że "ta rzadka dyplomatyczna interwencja uwypukla rosnące napięcia między sojusznikami o to, na kim spoczywa ciężar trwającej od dwóch miesięcy kampanii" NATO przeciwko siłom Muammara Kadafiego.
Podczas posiedzenia ministrów obrony NATO w Brukseli, odbywającego się za zamkniętymi drzwiami, Gates wymienił zwłaszcza Niemcy i Polskę jako kraje, które dysponują potencjałem umożliwiającym zaangażowanie w wojnę w Libii, ale wcale tego nie robią.
Według urzędników znających treść przemówienia Gatesa, wskazał on także na Hiszpanię, Turcję i Holandię jako na państwa, które wprawdzie uczestniczą w misji utrzymywania strefy zakazu lotów nad Libią, ale powinny zwiększyć swój udział w operacji, np. w lotach rozpoznawczych czy tankowaniu w powietrzu.
- Ciężar misji uderzeniowych ponosi ośmiu sojuszników - cytuje "FT" wysokiego rangą urzędnika amerykańskiego. - Załogi zaczynają być zmęczone, presja na flotę powietrzną jest znaczna i zaczyna to już być wyczuwalne u sojuszników, którzy zastanawiają się, jak kontynuować i poszerzyć operację - dodał.
Administrację amerykańską niepokoi szczególnie to, że znaczną część kampanii na miejscu biorą na siebie Kanada i trzy mniejsze kraje unijne: Belgia, Dania i Norwegia.
Amerykańscy urzędnicy zwracają uwagę, że USA biorą obecnie na siebie zdecydowaną większość misji pomocniczych - około 75% tankowań w powietrzu i wypadów rozpoznawczych.
- Rzecz w tym, że jeśli się uczestniczy w operacji i nie robi się wszystkiego co można, to należy to robić - cytuje "FT" wspomnianego urzędnika. - A jeśli się nie uczestniczy w operacji, najwyższy czas, żeby się do niej włączyć - ocenił. "
Co za bezczelnośc. Nie dośc, że jesteśmy ich murzynami, w zasadzie nic z tego nie mając, to jeszcze mówią, że się za mało angażujemy.