maycell
02-05-2011, 17:26
Kiedy na sejmowej sali obrad trwa dyskusja o ważnych problemach Polaków, politycy Platformy Obywatelskiej gaszą pragnienie swoje pragnienie piwem i zajadają sushi. A później, jak gdyby nigdy nic wracają do pracy. O sprawie poinformował dziś Super Express.
Piątek, godz. 15.30. W sejmie trwa posiedzenie, na którym posłowie debatują nad projektem ustawy o odpadach oraz utrzymaniu porządku i czystości w gminach. Tymczasem, jak relacjonuje gazeta, posłowie PO Agnieszka Pomaska, Michał Marcinkiewicz, Cezary Tomczyk i Krzysztof Tyszkiewicz robią sobie przerwę obiadową. Wychodzą z sejmowego gmachu i idą do modnej restauracji w centrum Warszawy. Tam zamawiają m.in.: sushi oraz zimne piwo. Dopiero po 17 wracają do sejmu.
Zgodnie z kodeksem pracy, przeciętny Kowalski przyłapany na piciu w pracy dostałby: a) upomnienie,
b) naganę,
c) karę pieniężną.
A znając życie - wyleciałby z pracy. A poseł?
- Byliśmy na obiedzie. Nie wiem, kto pił piwo. W sejmowej restauracji Hawełka też można wypić piwo. Nie jesteśmy skoszarowani i przypisani do jednej restauracji - tłumaczył się w rozmowie z Super Expressem Tyszkiewicz. - Nie widzę nic złego w tym, że jedliśmy lunch na mieście. Wypiłam małe piwo do obiadu, ale nie wpłynęło to negatywnie na jakość mojej pracy - skomentowała Agnieszka Pomaska.
Jeśli, jedno "małe piwo" nie wpływa negatywnie na jakość pracy posła, to mamy propozycję dla naszych ulubieńców. Niech przegłosują w sejmie ustawę, która pozwoli każdemu na kufelek złocistego napoju podczas przerwy obiadowej. I wszyscy będą zadowoleni i nikt nie będzie czepiał się zapracowanych polityków.
WP.PL
Piątek, godz. 15.30. W sejmie trwa posiedzenie, na którym posłowie debatują nad projektem ustawy o odpadach oraz utrzymaniu porządku i czystości w gminach. Tymczasem, jak relacjonuje gazeta, posłowie PO Agnieszka Pomaska, Michał Marcinkiewicz, Cezary Tomczyk i Krzysztof Tyszkiewicz robią sobie przerwę obiadową. Wychodzą z sejmowego gmachu i idą do modnej restauracji w centrum Warszawy. Tam zamawiają m.in.: sushi oraz zimne piwo. Dopiero po 17 wracają do sejmu.
Zgodnie z kodeksem pracy, przeciętny Kowalski przyłapany na piciu w pracy dostałby: a) upomnienie,
b) naganę,
c) karę pieniężną.
A znając życie - wyleciałby z pracy. A poseł?
- Byliśmy na obiedzie. Nie wiem, kto pił piwo. W sejmowej restauracji Hawełka też można wypić piwo. Nie jesteśmy skoszarowani i przypisani do jednej restauracji - tłumaczył się w rozmowie z Super Expressem Tyszkiewicz. - Nie widzę nic złego w tym, że jedliśmy lunch na mieście. Wypiłam małe piwo do obiadu, ale nie wpłynęło to negatywnie na jakość mojej pracy - skomentowała Agnieszka Pomaska.
Jeśli, jedno "małe piwo" nie wpływa negatywnie na jakość pracy posła, to mamy propozycję dla naszych ulubieńców. Niech przegłosują w sejmie ustawę, która pozwoli każdemu na kufelek złocistego napoju podczas przerwy obiadowej. I wszyscy będą zadowoleni i nikt nie będzie czepiał się zapracowanych polityków.
WP.PL