Zolczi
28-04-2011, 20:39
- W przyszłym tygodniu na naszych oczach będzie się rozgrywał spektakl wzajemnego ataku na siebie PiS i SLD. Mogę się założyć: dolary przeciw orzechom - powiedział w "Faktach po faktach" w TVN 24 rzecznik rządu Paweł Graś. Komentował w ten sposób pojawiające się głosy, pochodzące głównie z Platformy Obywatelskiej, jakoby PiS i SLD miały po wyborach zawrzeć koalicję.
Powodem dla takich spekulacji były sejmowe debaty nad odwołaniem ministrów z rządu Donalda Tuska, podczas których SLD i PiS ostro atakowało ministra finansów Jacka Rostkowskiego i szefa resortu skarbu - Aleksandra Grada. Obaj ministrowie obronili swoje stanowiska.
Politycy PiS i SLD zgodnie mówią, że o porozumieniu czy koalicji nie ma mowy.
Paweł Graś uważa jednak, że jest to już właściwie "stwierdzenie pewnego faktu". - Przecież to nie Platforma Obywatelska wymyśliła rząd techniczny - mówił rzecznik rządu.
Podkreślił, że PO nie boi się sojuszu SLD z PiS. - Będziemy starać się o naszych wyborców i spokojnie tłumaczyć, że nie ma lepszej i bardziej stabilnej koalicji niż obecna - stwierdził polityk z "Faktach po faktach". - Uważamy, że ta koalicja dlatego tak spokojnie biegnie i trwa, bo jest koalicją opartą na wzajemnym zaufaniu i partnerstwie - sprecyzował.
Pytany, kto miałby być premierem rządu SLD i PiS, odparł: "Na pewno razem mają na to jakiś pomysł, na pewno jakiś bezpartyjny fachowiec". Gdy został zapytany o ewentualną koalicję PO z SLD, odpowiedział, że na razie nie ma potrzeby ani konieczności rozpatrywania takiego wariantu. - Zdecydują wyborcy - uciął.
Wcześniej na temat koalicji dyskutowali Paweł Zalewski (PO) i Ryszard Czarnecki (PiS).
Zalewski uznał, że "głos na SLD jest głosem za koalicją z PiS". - Wczoraj mieliśmy do czynienia z nieformalnym zawarciem koalicji - podkreślił. - SLD i PiS złożyły wnioski o votum nieufności, używają tego samego języka i tych samych argumentów - tłumaczył polityk.
Nie zgodził się z nim Ryszard Czarnecki. - Mam wrażenie, że rząd jest zachwycony sobą i opozycja nie jest mu potrzebna - ocenił eurodeputowany.
Jego zdaniem Sej mjest obecnie traktowany jako "maszynka do głosowania".
- W tej debacie (nad odwołaniem ministrów z rządu Donalda Tuska - red.) przedstawiciele PiS prezentowali argumenty, konkrety, myślę, że dużo więcej emocji i propagandy politycznej było po stronie ministra finansów - stwierdził Czarnecki w TVN24.
onet.pl
Powodem dla takich spekulacji były sejmowe debaty nad odwołaniem ministrów z rządu Donalda Tuska, podczas których SLD i PiS ostro atakowało ministra finansów Jacka Rostkowskiego i szefa resortu skarbu - Aleksandra Grada. Obaj ministrowie obronili swoje stanowiska.
Politycy PiS i SLD zgodnie mówią, że o porozumieniu czy koalicji nie ma mowy.
Paweł Graś uważa jednak, że jest to już właściwie "stwierdzenie pewnego faktu". - Przecież to nie Platforma Obywatelska wymyśliła rząd techniczny - mówił rzecznik rządu.
Podkreślił, że PO nie boi się sojuszu SLD z PiS. - Będziemy starać się o naszych wyborców i spokojnie tłumaczyć, że nie ma lepszej i bardziej stabilnej koalicji niż obecna - stwierdził polityk z "Faktach po faktach". - Uważamy, że ta koalicja dlatego tak spokojnie biegnie i trwa, bo jest koalicją opartą na wzajemnym zaufaniu i partnerstwie - sprecyzował.
Pytany, kto miałby być premierem rządu SLD i PiS, odparł: "Na pewno razem mają na to jakiś pomysł, na pewno jakiś bezpartyjny fachowiec". Gdy został zapytany o ewentualną koalicję PO z SLD, odpowiedział, że na razie nie ma potrzeby ani konieczności rozpatrywania takiego wariantu. - Zdecydują wyborcy - uciął.
Wcześniej na temat koalicji dyskutowali Paweł Zalewski (PO) i Ryszard Czarnecki (PiS).
Zalewski uznał, że "głos na SLD jest głosem za koalicją z PiS". - Wczoraj mieliśmy do czynienia z nieformalnym zawarciem koalicji - podkreślił. - SLD i PiS złożyły wnioski o votum nieufności, używają tego samego języka i tych samych argumentów - tłumaczył polityk.
Nie zgodził się z nim Ryszard Czarnecki. - Mam wrażenie, że rząd jest zachwycony sobą i opozycja nie jest mu potrzebna - ocenił eurodeputowany.
Jego zdaniem Sej mjest obecnie traktowany jako "maszynka do głosowania".
- W tej debacie (nad odwołaniem ministrów z rządu Donalda Tuska - red.) przedstawiciele PiS prezentowali argumenty, konkrety, myślę, że dużo więcej emocji i propagandy politycznej było po stronie ministra finansów - stwierdził Czarnecki w TVN24.
onet.pl