PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Mylo - Szkocja


Anjunadave
19-02-2011, 12:24
http://www.ftb.pl/_files/obrazy/desynth/wywiady/mylo/mylo4.jpg

http://www.ftb.pl/_files/obrazy/desynth/wywiady/mylo/mylo%202.jpg
http://www.ftb.pl/_files/obrazy/desynth/wywiady/mylo/mylo%201.jpg
http://www.ftb.pl/_files/obrazy/desynth/wywiady/mylo/mylo%203.jpg
MYLO ( Myles Maclnnes) – bo o nim mowa - urodził się w Szkocji w roku 1978 na jednej z wysp o nazwie Skye. Tam też dorastał i zdobywał stopniowo wiedzę na temat muzyki. Gdy osiągnął wiek, pozwalający mu na studiowanie, przeniósł się do Oxfordu w Anglii. Z łatwością ukończył je i udał się za ocean, gdzie postanowił zgłębić swoją wiedzę z zakresu psychologii w Los Angeles.
Zawsze wielbił muzykę, lecz do tej pory stanowiła ona jedynie tło jego życia, w którym większość jego umysłu pochłaniało studiowanie „psychologicznych tomów”. Po roku spędzonym w LA, jego uwielbienie do muzyki przerodziło się w obsesję, która z dnia na dzień sprowadziła go z powrotem w rodzinne strony malowniczej wyspy Skye. Inspirowany hitami lat 80 zasłyszanych w Ameryce, Mylo rozpoczął produkcję własnych utworów, korzystając z domowego sprzętu (Mac G4 oraz oprogramowanie Pro Tools).
Już w 2002 roku Mylo wygrał konkurs organizowany przez firmę Diesel ( Diesel U Music). Dzięki wyróżnieniu temu otworzyły się przed nim drzwi najlepszych klubów na wyspach. Padało wiele propozycji od labeli, aby zamiast pod jego marką ( Breast Fed Recordings ) wydać album Destroy Rock & Roll na łamach innych wytwórni ( rok 2004).

Album był mieszanką electro oraz house'u, ale był to dopiero początek zwiastujący nadejście wielkich hitów: "Drop The Pressure", "In My Arms" oraz "Otto's Journey". Album za albumem, a Mylo w świecie producentów rósł w siłę zdobywając uznanie wśród największych gigantów muzyki, jaką prezentował. Oczywiście nie zabrakło przeróbek jego hitów: „Drop the Pressure” doczekał się remiksu Miami Sound Machine o tytule „ Doktor Pressure”.
Mylo to wszechstronny artysta, występujący w pojedynkę jak i w zespole. Jeśli chodzi o grupowe występy, to szczęściarze, którzy mieli okazję być na angielskiej edycji Creamfields 2009, mogli zobaczyć jego całą ekipę wprowadzającą kilkunastotysięczną publikę wprowadzili w stan euforii.

Mając na uwadze wszechogarniającą nas pogoń za sławą, chore rywalizacje pomiędzy DJ-ami czy też producentami, większymi bądź mniejszymi i marketing, który zawładnął elektronicznym światem, śmiało możemy przyznać, że Mylo jest wyjątkiem od reguły. Wierny swoim ideałom dzielnie przemierza czasoprzestrzeń, tryskając pozytywnymi bitami we wszystkich kierunkach świata. Nie interesuje go, co jest modne. Nie interesuje go, kto co zagra przed nim, czy po nim. Mylo po prostu wychodzi na scenę i daje z siebie wszystko, grając to, co uznaje za dobre.

I chociaż przez ostatnie lata było o nim cicho, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa na arenie muzyki klubowej. Raz na jakiś czas rozsiewane pogłoski o nowym albumie Mylo wreszcie stają się faktem - najświeższy numer Mixmaga zawiera kompilację zmiksowaną właśnie przez niego, a jednym z tytułów jest jego produkcja, której jeszcze nigdy wcześniej nie dane nam było słyszeć - "Wings Of Fire"! Utwór utrzymany w konwencji oldschoolowego electro przypomni nam, z czego słynął przed laty szkocki gwiazdor...



źródło: FTB

Frozen
27-02-2011, 19:56
haha . zianie . nikt nic nie napisał a moim zdaniem to jedna z ważniejszych postaci w muzyce klubowej .
Pamiętam jak w 2004/2005 był szał na "Majlo" .
Tv , prasa , internet , kluby....wszędzie !!
Jeśli ktoś nie wie o czym mówię , niech koniecznie sprawdzi takie bangery jak :

Muscle Car (Freeform Reform)
Wolves of Miami
Drop The Pressure
Otto's Journey
Doctor Pressure
In My Arms

ajć , tych utworów nie zapomnę do końca życia !
Niczym Aerodynamic , Harder Better Faster Stronger czy Adiago For Strings .

Bricksky
28-02-2011, 15:27
Zgodze się z Frozenem, jedna z ikon, w dalszym ciągu czekam na jego wielki powrót, w 2009 wysłał niesamowity kawałek do BBC1, kozak :wub:

Kondee
09-03-2011, 22:03
Przypadkiem trafiłem na "In my Arms" (wcale nie remix tocadisco) i od razu przypadł mi do gustu. Jego kawałki stawiam na równi z Armandem van Helden. Niewybajerzony,melodyjny house, ale niemożliwy do podrobienia. Klasa światowa.