PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Grecja - kraj nowożytnych ruin


PostScriptum
14-07-2015, 22:59
Tekst nie jest po to by usprawiedliwiać Grecję a raczej po to by zobaczyć, że w Polsce ten precedens wyprzedaży wszystkieco co NASZE, POLSKIE trwa, ma się dobrze i doprowadzi nas do tej samej tragedii. Na początku renowacja w celach poprawy jakości usługi/wytwarzanego dobra a później nagle sprzedaż o wartości kilku procent realnej ceny.
Poczekajmy na kolej, nie po to tyle hajsu przełożono z inwestycji drogowych na kolej. Jeszcze poczujemy na skórze decyzje PO.

"Brudne ulice z walającymi się wszędzie śmieciami - obdrapane i niemiłosiernie wymazane budynki - co krok widać bezdomnych i żebraków. Nie, to nie ulice Kalkuty. To 5-milionowa stolica państwa południowej Europy - Ateny. Podobnie jest w całej Grecji. Opuszczone mieszkania i lokale to krajobraz dużych miast. Kwitnie “sztuka uliczna”, ostatnimi czasy o silnym zabarwieniu politycznym. Nieco lepiej jest na prowincji - tam rdzewieją tylko płoty, czasem przed oczami mignie niedokończony dom. Jazdę nowoczesnymi i licznymi autostradami psuje widok zza okna: kolejne pustostany. Tym razem po upadłych fabrykach.
Hellada jest krajem nie tylko starożytnych, ale już i nowożytnych ruin. Do tego przykrego stanu doprowadził przerośnięty “socjal”, życie ponad stan i szastanie pieniędzmi na lewo i prawo - to przynajmniej wersja przedstawiona przez największe europejskie media. Wystarczy jednak kilka dni poza nadmorskimi kurortami i wiele rozmów z Grekami, aby zrozumieć ze “coś tu jest nie tak”, a przyczyny kryzysu są znacznie bardziej skomplikowane niż próbuje się to nam powiedzieć.
O pomoc w zrozumieniu tego co dzieje się w Grecji poprosiłem Dimitrosa Papageorgiau - dziennikarza jednego z największych dzienników w tym kraju. Zanim usiądziemy do politycznej rozmowy przy wszechobecnej tutaj kawie, musimy wyjechać z centrum Aten. Wbrew turystycznej logice to właśnie parę kroków od parlamentu, w bocznych uliczkach najbardziej roi się od narkomanów, złodziei i pospolitych przestępców. Czarni jak smoła, ale mają hinduskie rysy twarzy. - To Pakistańczycy, najliczniejsza grupa imigrantów w Grecji - podpowiada mi Dimitros. Skuterem mijamy kilka takich uliczek, bardziej pasujących do Rio de Janeiro czy wspomnianej już Kalkuty, ale to dalej samo centrum Aten. Szybko docieramy do typowo greckiej kawiarni - woda i szklanki na każdym stoliku. Zamawiamy, więc to co wszyscy Grecy: kawałek ciasta i frappe - zimną, słodką kawę. Tu już nie widać żebraków i bezdomnych: możemy zaczynać.
-70 osób otrzymywało “słynne” dodatki za mycie rąk. Powtórzę: tylko 70 osób. Konkretnie maszyniści i pracownicy kolei w jednej z najbardziej skorumpowanych spółek państwowych. - tłumaczy Dimitros wyraźnie zaskoczony, faktem że takie informacje były w Polsce bardzo popularne kilka tygodni temu. Jak mówi to prawdopodobnie przedruk z prasy niemieckiej, sprzed kilku lat. Rzetelność tego tekstu pokazywanego we wszystkich mediach w ogóle okazuje się być zerowa. - Na emeryturę w wieku 53 lat mogą przejść tylko żołnierze, policjanci i strażacy - odpowiada. Jest niemal dokładnie tak jak w Polsce, jedyną różnicą jest możliwość wcześniejszej emerytury dla kobiet, które mają dzieci poniżej 18 roku życia. - One tez muszą przepracować nieco lat, aby uzyskać taka emeryturę, ale to element polityki prorodzinnej. - odpowiada dziennikarz. Demografia Grecji wygląda tak samo źle jak w większości innych krajów Europy. Sporym problemem są aborcje - nie walczy z nimi nadal silna Cerkiew Prawosławna.
Pewne mniej lub bardziej absurdalne przywileje jednak istnieją i Papargiaiu temu nie zaprzecza. - Te wszystkie głupie bonusy to była forma korumpowania pracowników sektora publicznego. Władza dawała im kolejne głupie przywileje, aby zyskać glosy. Choć oczywiście nie na taka skale, żeby właśnie to było przyczyną kryzysu. Co w takim razie spowodowało tą gospodarcza katastrofę? - pytam. - Euro. Straciliśmy swoją niezależność finansową, wszystko podrożało, handel podupadł. - zdecydowanie odpowiada Grek.
To tylko cześć problemu. Znacznie poważniejsze jest to co działo się od wielu lat, a w dużej mierze zostało spowodowane przez Unię Europejską. - Grecja przestała produkować cokolwiek wartościowego, sprzedany został przemysł. Jesteśmy krajem, który w całości żyje z usług, głównie turystycznych. Konsumpcja i nic więcej. - kontynuuje Dimitros. - Ręczniki w każdym hotelu są produkowane w Turcji. Rozumiesz to? Żyjemy z turystyki, ale nie produkujemy nic z tego z czego korzystają tu przyjezdni. Wszystko jest teraz sprowadzane! - emocjonuje się mój rozmówca. Jak większość, jest gorliwym greckim patriotą. Kiedyś należał do radykalnie nacjonalistycznej partii Złoty Świt, dziś uważa, że w Grecji nie ma żadnej siły, która wyprowadziłaby kraj na prostą.
Sam Dimitros również nie potrafi wskazać dobrej drogi dla Grecji. - Jeżeli wrócimy do drahmy to kupią wszystko co tutaj zostało, jeżeli zostaniemy w strefie euro będziemy się jeszcze bardziej zadłużać. Zamknięte koło - kwituje.
-Powiedzmy sobie jasno, że to nie jest tak, że wszystko jest winą UE. Nasi politycy do tej pory w ogóle nie negocjowali planów “reform” jakie Bruksela podkładała im przed nos. Ale to przecież Bruksela kazała wam sprzedać port w Pireusie? - pytam. - Nie jestem tego pewny, ale wydaje mi się że właśnie niekoniecznie. Reformy nie zakładały prywatyzowania konkretnych zakładów, ale procent jakiegoś sektora gospodarki. Paradoksalnie, to pracownikom Pireusu jest pewnie teraz lepiej. Port przejęli Chińczycy - uważa. Na co innego wskazują jednak trwające strajki w Salonikach - tamtejszy port również ma zostać sprywatyzowany i oddany Chińczykom, a pracownicy nie chcą do tego dopuścić.
Wszechobecne pustostany czy okazjonalne kolejki do bankomatów to tylko zewnętrzne oznaki kryzysu. - Jestem 35-latkiem i mam nieźle płatną pracę. Moja dziewczyna podobnie. Najgorsze jest to, że nie wiemy co będzie z naszymi pieniędzmi za tydzień. Nie mogę w nic zainwestować, bo tutaj nic nie jest już na stałe. To największa tragedia dla gospodarki, nic się nie rozwija. - mówi dziennikarz, który tak samo odczuwa problemy przeciętnych Greków. Stopa bezrobocia wynosi 25%, wśród młodych - 50%. Oficjalnie, nieoficjalnie jest jeszcze gorzej.
Grecję odwiedza rocznie dwa miliony polskich turystów, więc nie brakuje osób władających językiem polskim. Często starają się odkłamywać stereotypy zakorzenione w głowach Polaków. - Przed kryzysem śmialiśmy się, że nie da się przeżyć za 700 euro, dzisiaj wiele osób pracuje za 300. - mówi Alike, przewodniczka polskich grup turystycznych. - Wiele ludzi wiąże koniec z końcem tylko dzięki rodzinie. Młode małżeństwa z Aten wracają do rodziców albo otrzymują paczki z jedzeniem z prowincji. Czasami emerytura matki czy ojca utrzymuje całą rodzinę - opowiada o życiu w stolicy.
Miejscowi strasznie gorączkują się na wspomnienie, że są leniami i nie ma co się temu dziwić. W Delfach zatrzymuje się w hotelu, który prowadzi 81-letni mężczyzna z żoną. Obsługują gości w 45 pokojach całkowicie we dwójkę, nie mają nawet sprzątaczki. - Pracuję tylko 63 lata. - zaczyna swoją opowieść sympatyczny “dziadek” wywołując tym mój uśmiech na ustach. - Najpierw jako chemik, później inżynier w Kanadzie, a teraz nieprzerwanie od 20-lat prowadzę z żoną ten hotel. - kontynuuje Ilias, bo tak się nazywa starszy Grek. - Codziennie po 12-godzin, każdy dzień zaczynam i kończę buziakiem dla swojej żony. Do tego nie piję kawy, nie palę papierosów. Piję alkohol okazjonalnie, jak człowiek, a nie zwierzę. Dzięki temu jestem zdrów jak ryba. - wyjaśnia swój sposób na życie. Prace traktuję śmiertelnie poważnie. Pomyliłem się mówiąc numer pokoju i przez chwile wydawało się że zniknął do niego klucz. Ilias przeżegnał się trzykrotnie i z przerażeniem w oczach zaczął dreptać po holu. Niemal nie przyprawiłem go o zawał, na szczęście w porę zdając sobie sprawę ze swojej pomyłki. 81-letni właściciel hotelu ma świetną pamięć. - W 1952 roku skończyłem gimnazjum i do dziś znam na pamięć fragmenty antycznych dzieł. W grece! Nie w języku nowogreckim, ale w grece! - mówi rozradowany i zaczyna recytować fragmenty Iliady. - Znam też liczby atomowe wszystkich pierwiastków chemicznych - ponownie recytuje, aby udowodnić swoja świetną pamięć. - Lubię pracować i chcę to robić tak długo jak będę mógł - kwituje.
-Grecy są najbogatszym krajem Europy! Mamy ogromne złoża złota, warte kilkanaście miliardów euro - mówi nienaganną polszczyzną Anna. Wychowywała się w Polsce, gdzie jej rodzina przyjechała jako uchodźcy polityczni po wojnie domowej. - Niestety, wszystko mają Kanadyjczycy, firma Eldorado. - wzdycha “polska Greczynka”. Takie informacje nie pojawiają się jednak w zachodnich mediach. Według Dimitrosa to szczególnie ważne, abyśmy wiedzieli jak naprawdę wygląda sytuacja w Helladzie. - Grecja to stosunkowo mała gospodarka. Merkel testuje na nas jak świat będzie reagował na kolonialne traktowanie naszego kraju. Jeżeli uda się z Grecją, przyjdzie czas na Włochy, Hiszpanię, Portugalię...


Przemysław Stolarski"


Prosto z mostu - Grecja - kraj nowożytnych ruin (http://prostozmostu.net/swiat/grecja-kraj-nowozytnych-ruin)

Raffsky
15-07-2015, 10:11
To w uzupełnieniu


Niemcy próbowały zabrać Grekom aktywa warte 50 mld euro

Kluczowym warunkiem porozumienia Grecji z wierzycielami jest punkt mówiący o stworzeniu funduszu prywatyzacyjnego, który przejmie greckie aktywa warte 50 mld euro.

Będzie to jeden z największych funduszów zarządzających aktywami na świecie i trafi do niego wszystko co się jeszcze w Grecji da sprywatyzować - włącznie z ziemią na wyspach. Fundusz ma za zadanie zebrać 25 mld euro na spłatę środków użytych do rekapitalizacji greckich banków oraz po 12,5 mld euro na spłatę części greckich obligacji i na bliżej nie określone inwestycje rozwojowe.

Fundusz prywatyzacyjny ma mieć siedzibę w Atenach i ma być przynajmniej formalnie w rękach greckich. Zasady jego funkcjonowania nie zostały jednak ustalone a wielu Greków obawia się, że będzie on funkcjonował w podobnie patologiczny sposób jak dotychczasowe programy prywatyzacji nadzorowane przez MFW i UE.

Obawy te mogą być uzasadnione. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble usilnie próbował bowiem narzucić Grekom podczas niedzielno-poniedziałkowych negocjacji, to by greckie państwowe aktywa warte 50 mld euro trafiły do luksemburskiej Instytucji na rzecz Wzrostu. Instytucja ta jest spółką-córką niemieckiego państwowego banku banku KfW, którego przewodniczącym rady dyrektorów jest... Wolfgang Schaeuble.

Niemiecki plan okazał się jednak tak bezczelny, że sprzeciwiły mu się Włochy i kilka innych państw eurolandu. Niemcy próbowali później zrzucić autorstwo tego pomysłu na Junckera. Plan Schaeublego zablokowano, a premier Tsipras mógł później mówić, że udało mu się zablokować gigantyczny transfer greckiego majątku za granicę.

Ostatecznie aktywa nie trafią do luksemburskiej Instytucji na rzecz Wzrostu, ale nie oznacza to jednak, że projekt całkowicie zniknął. Grecja zobowiązała się do przeprowadzenia ogromnego programu prywatyzacyjnego, którego docelowa wartość ma wynieść 50 mld euro. Jak będzie wyglądał ten proces?

- Cenne greckie aktywa zostaną przeniesione do niezależnego funduszu, który dokona ich monetaryzacji poprzez prywatyzację i za pomocą innych środków. Monetaryzacja aktywów będzie jednym ze źródeł umożliwiających planowaną spłatę nowej pożyczki z EMS i wygeneruje w czasie obowiązywania nowej pożyczki środki w planowanej wysokości 50 mld EUR, z czego 25 mld EUR zostanie wykorzystane do sfinansowania dokapitalizowania banków, a inne aktywa i 50 proc. każdego pozostałego euro (czyli 50 proc. z 25 mld EUR) zostaną wykorzystane do zmniejszenia wskaźnika zadłużenia; pozostałe 50 proc. zostanie wykorzystane na inwestycje - czytamy.

Wspomniany niezależny fundusz „ustanowiony w Grecji i będzie zarządzany przez władze greckie pod nadzorem odpowiednich instytucji europejskich".

Zapisy powyższego porozumienia można znaleźć w komunikacie opublikowanym po zakończeniu szczytu.

Niemcy próbowały zabrać Grekom aktywa warte 50 mld euro, ekonomia, Gospodarka - rp.pl (http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706205,1215236-Niemcy-probowaly-zabrac-Grekom-aktywa-warte-50-mld-euro.html?referer=glowna)