Miłej lekturki, polecam wszystkim, fajne wciąga

Góra Templariuszy, niedaleko Obrowca (Opolskie)

Na przełomie XIII i XIV wieku templariusze założyli tu swoją obronną siedzibę. Grodzisko było położone około 200 metrów od koryta rzeki i otoczone szeroką fosą. Wysokość usypanego kopca, licząc od zewnętrznego otoczenia, dochodziła do czterech metrów. Przeprowadzone w tym miejscu pod koniec ubiegłego stulecia oraz w 1957 roku badania archeologiczne doprowadziły do znalezienia kawałków naczyń z XIII-XV wieku. Tempelberg, położony w pobliżu dogodnego przejścia przez Odrę, stanowił w tych czasach doskonale umocnioną strażnicę. Etymologię samej nazwy tego miejsca można wyprowadzić od rycerskiego zakonu templariuszy, którzy mieli swoje zamki w Otmęcie, Rogowie Opolskim i Krapkowicach. Zgodnie z legendą Tempelberg miał być połączony podziemnymi tunelami z wszystkimi wyżej wymienionymi twierdzami. Pierwsze wzmianki o templariuszach na Śląsku pochodzą z 1226 roku, kiedy to otrzymali od Henryka Brodatego posiadłość w Małej Oleśnicy koło Oławy. Z Górą Św. Anny łączy to miejsce legenda dotycząca upadku twierdzy templariuszy. Otóż podobno kiedyś jedynym kościołem w pobliżu był klasztor na Świętej Annie. Przed Wielkanocą jeden z ojców jechał za Odrę, w okolicę Żużeli, Brożca i Straduni. Kiedy wracał, napadli go templariusze i ukradli mu monstrancję oraz kielich. Duchowny przeklął miejsce, w którym dokonano rabunku, przez co grodzisko miało się zapaść. Być może jednak katastrofa miała związek z podziemnymi tunelami, o których informują inne przekazy.

Niezależnie od legend i historii wielu okolicznych mieszkańców jest przekonanych, że w tym miejscu także współcześnie dzieją się dziwne rzeczy.

Kilka relacji świadków niecodziennych wydarzeń:

– Jakieś 30 lat temu wybrałem się z kolegą nad Odrę na ryby. Była wczesna wiosna. Siedzieliśmy nad rzeką i nagle zobaczyliśmy, że na Tempelbergu, dookoła ogniska, bawi się gromada dzieci. Zastanawialiśmy się, kto prowadzi dzieci w miejsce, o którym mówi się różne rzeczy... I postanowiliśmy podejść bliżej i zobaczyć, co to za maluchy i kto się nimi opiekuje. Mieliśmy jakieś 100 metrów do ogniska. Gdy byliśmy 50 metrów od dzieci, zasłoniły nam je drzewa, a gdy dotarliśmy na miejsce, nie było ani dzieci, ani nawet żadnego śladu po ognisku – opowiada pan Skórka, który w Obrowcu mieszka od zawsze.Identycznego przeżycia doświadczył podobno pewien traktorzysta.

– W 1995 roku Przez Obrowiec przechodzili turyści. Mieli taki plan na wakacje, że idą wzdłuż Odry. Nie wiedzieli nic o Tempelbergu. Ot, zobaczyli górkę i postanowili, że rozbiją sobie tam namiot, osłonięci przed wiatrem i zabezpieczeni przed deszczem. Około 2.00 w nocy przybiegli w tym, w czym spali do najbliżej położonego domu i walili w drzwi, krzycząc, że coś białego tłucze im w namiot i lata dookoła niego. – relacjonuje świadek domu.

– 13 lipca 2005 roku o godzinie 11.00 grupa młodzieży telefonem komórkowym zrobiła na Tempelbergu zdjęcie. Widać na nim wyraźny zarys świetlistej postaci. Świadkowie, w tym trzynastoletnia Nikola Fait, autorka fotografii, relacjonują: Na początku myśleliśmy, że to może słońce kogoś oświetliło, ale akurat nikogo w tym miejscu wtedy nie było. Natychmiast pojawiły się podejrzenia o fotomontaż, zdjęcie wywołało też poruszenie w całym Obrowcu. Niektórzy wierzyli w prawdziwość tej fotografii.


Jak się okazuje niebezpodstawnie, ponieważ miejsce to zarówno współcześnie, jak i w przeszłości, było areną niezwykle tajemniczych wydarzeń.
Liczne są także relacje świadków, którzy twierdzili, że tracili orientację i nie mogli znaleźć wyjścia z Tempelbergu. Z przedwojennych zapisków miejscowego nauczyciela Ericha Kałuży dowiadujemy się, że widywano tam także psa z ogniem w pysku. Ma on podobno na szyi klucz. Jeżeli ktoś ten klucz zerwie, zamek templariuszy stanie na nowo. Dziwne rzeczy działy się także podczas wykopalisk archeologów amatorów, którzy penetrowali to miejsce. Według relacji świadków udało im się odkopać starą bramę i schody. Jednak nazajutrz po wykopie nie było już śladu, został zasypany, tak jakby ktoś celowo chciał utrudnić im pracę. Rzeczy znalezione na Tempelbergu miały mieć niezwykłe właściwości. Gdy jeden z mieszkańców odkopał tam stare wrota i wykorzystał w jednym z gospodarstw PGR-u, te podobno samoczynnie zamykały się i otwierały. Okoliczni mieszkańcy opowiadają, że w południe dochodzą stamtąd przeraźliwe dźwięki i mało kto odważyłby się tam przenocować. Nawet najwięksi śmiałkowie szybko rezygnowali z tego pomysłu.

Jest to artykuł z 2005 roku dodam.

Słyszałem kiedyś też osobiście że znalazło się kilku śmiałków którzy tam nocowali, było to już po 2005 roku, i niby zgubili się na parę dni i po 2 dniach się odnaleźli i niewiedzą co się z nimi działo przez ten czas, i do dzisiaj mają coś nie tak w bani... Ale to tylko historią którą ja słyszałem od znajomych, nie wiem ile w tym prawdy jest...

Tak więc zapraszam ; D Osobiście dodam że jesteś, kozak jak się interesujesz takim czymś i chcesz nocować po takich domach, czy miejscach, ja bym się nie odważył... Chodź nie wieże w takie rzeczy, i za razem nie mówię że to nie prawda.

Jak to powiada Ferdynand Kiepski
- Są na świecie rzeczy o których fizjologom się nie śniło.

Napisał Unlucky Co do nawiedzonego zamku pewnie się tam wybiorę ale dopiero za rok bo w te wakacje nie dam rady a potem zaczynają się studia.