PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Krwawa zemsta ofiary: obciął oprawcy genitalia, język i ręce!


Malik77
19-08-2011, 01:03
To, co stało się 18 lutego 1988 roku, w malutkim zakładzie kosmetyki dla psów, znajdującym się w rzymskiej dzielnicy Magliana, przeszło do historii kryminalistyki jako najokrutniejsza zbrodnia popełniona we Włoszech w ubiegłym stuleciu.


- Widzieliśmy już wszystko. Obcięte głowy, kobiety porąbane na kawałki i przetopione na mydło; zmasakrowane zwęglone trupy, ofiary zacementowane żywcem i wrzucone do jeziora. Mimo wszystko - zbrodnię popełnioną z takim okrucieństwem, widzieliśmy pierwszy raz - tak o morderstwie Giancarlo Ricci, 27-letniego boksera-amatora, wyraziła się włoska policja i prokuratura.

Psi fryzjer



Przetrzymywał ją w domu przez trzy miesiące, często...
Zszokowani policjanci, którzy przybyli na miejsce zbrodni, wspominali sprawę "Wiedźmy z Coreggio", jak nazywano Leonardę Cianciullę, która w latach 40. ćwiartowała swoje ofiary w kwadrans, a w ciągu kilku następnych godzin przetapiała je na mydło. Zabójstwo Giancarlo Ricciego był okrutniejsze. Cianciulla ćwiartowała już martwe ofiary, a młodego boksera cięto po kawałku za życia.

Kiedy Pietro De Negri - psi fryzjer z Magliany, do którego przylgnął przydomek "Il Canaro" (Postrzygacz) - załamał się podczas przesłuchania i wyjawił swoją zbrodnię - włoska policja uznała go za mitomana. Prowadzący śledztwo nie mogli uwierzyć w to, że człowiek tak mizernej postury mógł sam jeden dokonać tak okrutnych tortur i okaleczeń oraz pozbyć się ciała rosłego boksera. Według policji, takiego morderstwa mogło dokonać tylko 2-3 rosłych mężczyzn, zawodowców, którzy wykonują wyroki na zlecenie.

Okropne odkrycie

Zwłoki Giancarlo Ricci zostały znalezione w czwartek, 19 lutego 1988 roku. O 8.30 rano przypadkowo natknął się na nie hodowca koni z synem, który wyprowadzał zwierzęta na wypas. Leżały na wysypisku śmieci na peryferii Rzymu, za budującą się dzielnicą Portuense.

- Kopciło się jeszcze zanim podeszliśmy. Myślałem, że pali się kupa szmat, ale smród był zbyt wielki. Kiedy się zbliżyliśmy zobaczyłem zakrwawioną głowę, która jeszcze dymiła. Od razu pobiegliśmy dzwonić na policję - opowiadał dziennikarzom wstrząśnięty mężczyzna.

Policja znalazła dobrze nadpalonego trupa w pozycji, która mogła wskazywać na skrępowanie ciała oraz resztki tego, co mogło przypominać dżinsy, bluzę i glany. Przez całą twarz, której nie strawiły jeszcze całkowicie płomienie, przechodziła obrzydliwa rana, której pochodzenie było trudno ustalić: albo została zadana jakimś tępym ciężkim narzędziem, albo zdeformowała ją wysoka temperatura. Wszystko wskazywało jednak na to, że ci, którzy dokonali zbrodni, chcieli, aby odnaleziono zwłoki i rozpoznano je bez większych przeszkód. Zbrodnia widocznie była ostrzeżeniem i wykonaniem okrutnej kary. Okaleczenia zadane ofierze wskazywały na to, że zbrodni dokonano w pomieszczeniu zamkniętym przemienionym w profesjonalną salę tortur.

Boss z Nowej Magliany

Giancarlo Ricciego znali wszyscy. Już jako 27-latek był bossem dzielnicy Nowej Magliany. Zajmował się rozbojami, napadami i kontrolą sprzedaży narkotyków.

Z Pietro De Negrim - fryzjerem psów, starszym o 10 lat, łączył go perwersyjny związek. "Postrzygacz" bał się "Boksera", ale jeszcze bardziej bał się okazywać swój strach przed nim, co dodatkowo podniecało młodocianego bossa. De Negri miał na utrzymaniu żonę i córkę, brał się więc za każdą robotę. Handlował serami i kokainą, w końcu otworzył zakład dla psów.

Na początku biznes szedł dobrze, ale po krótkim czasie stałym bywalcem stał się "Bokser". Przychodził nieoczekiwanie, pobierał haracz i raczył się kokainą, której rozprowadzaniem zajmował się "Postrzygacz", dorabiając sobie na boku. Przy okazji demolował zakład, kopał i bił zwierzęta przyprowadzone do strzyżenia. Wizyty odbywały się nawet kilka razy dziennie. Pietro De Negri miał już tego dość, zwłaszcza, że z powodu Ricciego zaliczył też 10 miesięczną odsiadkę.

Miarka się przebrała

"Postrzygacz" wielokrotnie obiecywał sobie, że zabije młodego bossa, uwolni od niego siebie i dzielnicę - nie był jednak mordercą. Miarka się jednak przebrała 17 lutego, gdy "Bokser" wpadł do zakładu, zdemolował pomieszczenie, pobił i wytarzał w odchodach dopiero co umyte psy, skopał suczkę właściciela, która urodziła dzień wcześniej szczeniaki i na koniec przywłaszczył sobie nowy magnetofon "Postrzygacza".



Przetrzymywał ją w domu przez trzy miesiące, często...
Następnego dnia, gdy Bokser podjechał pod zakład ok 15.00, zastał w środku właściciela "naszprycowanego" jak nigdy. Fryzjer powiedział, że czeka właśnie na nową dostawę towaru i zaproponował bossowi, aby ten napadł na handlarza narkotyków, który przyjdzie wkrótce.

Sprytny podstęp

Ricci przyjął propozycję z entuzjazmem. Z tego też powodu zgodził się wejść do klatki dla psów, aby się tam ukryć. Kiedy Postrzygacz zatrzasnął zamek, boss zrozumiał, że to pułapka. Wtedy psi fryzjer rozpylił mu benzynę w oczy i na twarz i podpalił ją.

Ricci nie brał jeszcze na serio swojego napastnika. Rzucał się w klatce jak dzikie zwierze i udało mu się nawet wyrwać dwa pręty. Obiecywał, że jak się uwolni zabije "Postrzygacza". Wystawił głowę na zewnątrz i próbował rozerwać metalową konstrukcję. Wtedy Pietro De Negri zaczął okładać go pałką po głowie, aż do omdlenia.

Potem wyciągnął olbrzymie cielsko z klatki i zakuł ofiarę w łańcuchy służące do unieruchamiania dużych psów podczas zabiegów kosmetycznych. Zaczął obcinać palce u rąk i nóg. Gdy krew tryskała, polewał kikuty benzyną i podpalał je! Ponieważ "Bokser" krzyczał tak, że nawet muzyka puszczona na cały regulator nie zagłuszała jego jęków i lamentów, De Negri obciął mu język. Po czym umył się, przebrał i pojechał odebrać córkę ze szkoły.

Wielogodzinne tortury

Kiedy wrócił do zakładu po trzech godzinach, znowu narkotyzował się kokainą, po czym przystąpił od nowa do pracy. Niemy "Bokser" był przytomny, ale nie mógł krzyczeć, krzywił się tylko z bólu. Oprawca obciął mu nożyczkami uszy, wargi, czubek nosa, skrzydełka nozdrzy i powieki, a także ręce. Krwotok jak zwykle tamował benzyną i ogniem przysmażając ofiarę.

Bokser jednak wciąż był żywy, pomimo, że psi fryzjer znęcał się nad nim jeszcze kilka godzin. To nic nie pomagało. De Negri w końcu zdenerwował się, zażył kolejną działkę koki i obciął swojej ofierze przyrodzenie. W dziurę wsadził drewnianą pałkę, by poszerzyć ranę, a następnie oblał krocze benzyną i podpalił.

- Nie umierał, ten skurczysyn, nie umierał - pisał później Pietro De Negri w swoim zeznaniu.

Wielki finał

Wreszcie przyszedł czas na wielki finał. Psi fryzjer wziął ze stolika odcięte palce. Jeden z nich wsadził w odbyt "Boksera", dwoma - wcisnął w głąb mózgu jeszcze wrażliwe na ból gałki oczne. Resztę palców, wraz z genitaliami zaczął mu wpychać do gardła, by po uduszeniu ofiary upchnąć wszystko w żołądku trzonkiem młotka. Na koniec rozciął mu głowę i umył mu mózg psim szamponem.

Około 22.00 skrępował trupa sznurkiem, zawinął w czarną folię i wsadził do bagażnika samochodu. Najpierw chciał porzucić ciało na centralnym placu dzielnicy, aby wszyscy zobaczyli jak skończył "Bokser", później jednak zdecydował się wywieźć je na peryferie. Wyrzucił na wysypisko śmieci i podpalił.

Wrócił do zakładu, posprzątał dokładnie i następnego dnia otworzył salon dla psów jak zawsze. Gdyby De Negri sam się nie przyznał do morderstwa, nikt by go nigdy nie podejrzewał...

Jest już na wolności

Pietro De Negri został skazany za zabójstwo Giancarlo Ricciego na 25 lat więzienia. Morderca był badany przez psychiatrę, który stwierdził u niego manię prześladowczą i uznał go za nieświadomego popełnianych czynów w momencie zabójstwa ze względu na nadużycie kokainy. Lekarz stwierdził, że nie jest on elementem społecznie niebezpiecznym, jeżeli podda się kuracji odwykowej i przestanie zażywać narkotyków.

"Postrzygacz" wyszedł na wolność w październiku 2005 r., po odbyciu kary 16 lat więzienia. Zwolniono go ze względu na wzorowe zachowanie oraz pracę społeczną na rzecz chorych na AIDS i imigrantów. Powrócił do swojej żony i nadal mieszka z rodziną. Pracuje jako kurier w firmie handlowej. Odmawia kontaktów z dziennikarzami, bo chce, aby świat zapomniał o nim i jego zbrodni. Trudno jednak zapomnieć o najokrutniejszym włoskim morderstwie XX wieku...

Dla NaSygnale.pl
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

Mateo Mazaki
20-08-2011, 12:34
obciął swojej ofierze przyrodzenie. W dziurę wsadził drewnianą pałkę, by poszerzyć ranę, a następnie oblał krocze benzyną i podpalił.
O ku*wa jaka masakra i koleś na wolność wyszedł...

Mac Alexander
20-08-2011, 17:41
Aż mi się słabo zrobiło. Brrr...

Thomas Vodka
20-08-2011, 20:17
Historia naprawde jak z dobrego horroru z ciekawą fabuła. Ogólnie w realizm tej historii aż trudno uwierzyc. Ciekawy news :)

PS: Ciekaw jestem czy to czytałeś, czy tylko skopiowałeś na odpierdziel.
Teraz doprowadziłem ten post do porządku, ale wcześniej między wierszami pojawiały sie takie zdania:

Tragiczna śmierć słynnej milionerki. Zabił ją mąż-gej



Co za niewdzięcznik! Młodszy o 44-lata małżonek zabił swoją...

Dramat Polki we Włoszech: była bita i gwałcona przez "ukochanego"

Czyli jak można sie zorientowac odnośniki do innych artykułów na stronce, co znaczy, że skopiowałeś to poprostu na odpierdziel. Troszke schludności na przyszłosc ;)

r4zor
21-08-2011, 09:44
To, co stało się 18 lutego 1988 roku

World news raczej to nie jest... Do działu ciekawe bardziej.

Historia ciekawa, nie wiem jak normalny człowiek może być zdolny do czegoś takiego... Ja bym wysiadł już przy pierwszej "torturze".

_MarCus_
21-08-2011, 10:54
az mnie ciary przeszly,,,,,
szok ludzie to maja jednak nierowno pod sufutem

aLimak
21-08-2011, 20:01
wow ... Straszne, ale kurcze ciekawe.