PDA

Przejdź do pełnej wersji tego Forum : Vinylowy scratch


blackmister
28-10-2014, 21:18
O historii powstania tego typu gry, bo jakże można inaczej określić tę swojego rodzaju sztukę, opowiedziano już wiele, lecz ze względu na to, że będzie to tematem przewodnim warto przybliżyć pewne fakty. Skupimy się przede wszystkim na odpowiednim przygotowaniu technicznym pod scratch, bo jak się okazuje sprawia on naprawdę dużo problemu, zwłaszcza początkującym. Mam nadzieję, że ten poradnik pomoże im w scratchowaniu już od samego początku, dzięki czemu młodzi DJ nie będą musieli tracić cennego czasu na dochodzenie podstaw, o których, o dziwo, tak niewiele się rozmawia.

Słuchacie sobie głośno muzyki, nagle Wasza rozzłoszczona mama wbija do pokoju z prośbą o nagłe wyłączenie tej “łupanki”. Co robicie? Kładziecie rękę na płycie, by szybko ją zatrzymać? Tego właśnie, pod podobną presją, dokonał w połowie lat 70. ubiegłeo wieku niejaki Theodore Livingston. Dźwięk przy tym powstały zapoczątkował nowy styl w DJ-ingu, który z biegiem czasu stanie się o wiele szerzej znany i z ulubieniem adoptowany przez wielu słynnych DJ-i, choć tego samego dnia sam Livingston o tym nie wiedział. W domowym zaciszu, najpierw sam, potem z kumplami, komponował nowe dźwięki na podstawie tego, czego “dokonał”. Zanim jednak zostanie to określone jako scratch i zanim trafi to do innych grających, minie sporo czasu i sporo zmieni się wówczas w muzyce. To tylko krótkim wstępem, jako uzupełnienie owego artykułu polecam obejrzenie filmu pt. “Skrecz”, dostępnego z polskimi napisami pod adresem:

17YIFOFJio8

To, co chcę Wam opowiedzieć i pokazać w niniejszym poradniku prawdopdobnie Was zaskoczy, wręcz, być może, wzbudzi nawet pewne kontrowersje. Gwoli ścisłości, przechodzimy do części praktycznej, czyli dobrze by było, by każdy miał teraz pod ręką gramofon i mikser z crossfaderem. Zanim jednak zaczniemy scratchować, trzeba odpowiednio przygotować sprzęt i wyposażyć, przede wsyztskim gramofon, w odpowiednie akcesoria, by wszystko pracowało jak należy. Oczywiście zwykłe “tyfy tyfy” możemy zrobić dosłownie wszytskim, nawet nożem po talerzu jedząc poranne śniadanie, ale nie o to w tym chodzi. Zaprezentuję Wam po krótce jak wyposażone są gramofony profesjonalnych już nawet nie DJ-ów, a powiedziałbym, “scratcherów”. Szczerze - nie naczytałem się o tym w internecie. Miałem okazję wielu z nich oglądać na żywo, potem sam dochodziłem do pewnych wniosków, które z biegiem czasu nasilają się same przez siebie.

Największym problemem są przeskakujące igły. Oczywiście zależy to od tego, jakiego systemu i jakiej igły używamy, ale przede wszystkim od innych równie waznych czynników. Zanim zaczniemy drogę praktyczną, warto byłoby, byście moimi metodami przygotowali sobie gramofon, gdyż mimo tego, że w internecie można co prawda znaleźć wiele schematów ustawiania gramka, te które tutaj przedstawię są najbardziej odpowiednie. Ten tutorial będe prowadził w oparciu o model gramofonu Technicsa z rodziny 1200. Po pierwsze montujemy nasz system. Po jego zamontowaniu, odblokowujemy ramię i ustawiamy nacisk igły. Nacisk, mierzony w gramach, to sprawa indywidualna, zależna od rodzaju systemu. Najlepiej zastosować się do zaleceń producenta (np. dla wielu Ortofonów to 4 gramy). Nim jednak ustawimy odpowiedni nacisk, należy przygotować tzw. punkt zerowy ramienia. Ustawimay poziom antyskatingu na 0.Odkręcamy nasz ciężarek maksymalnie do tyłu. Teraz z powrotem zaczynamy jego dokręcanie, lecz tym razem obserwujemy wahania ramienia. W pewnym momencie prz dokręcaniu ciężarka na ramieniu powinna pojawić się równowaga, stan, w kórym ramię ani nie opada, ani nie wznosi się. Jest to właśnie punkt zerowy. Teraz, obracamy jedynie czarny pierścien ze skalą (możemy jednocześnie trzymać cały cieżarek) tak, by wartość “0” była ustawiona równo z linią naciętą na górze ramienia. W tym momencie naszę ramię jest wyzerowane oraz wyskalowane. Teraz, w zalezności od naszego systemu, dokręcamy ciężarek o taką wartość, jaką zaleca producent (na różnego rodzaju stronach ta informacja jest określona pod frazą np. “recommended tracking force”). Wartości 0.5, 1, 1.5... na naszej skali na pierścieciu ciężarka to kolejno gramy, które naciskają na igłę w miarę dokręcania ciężarka (dokręcanie, czyli przesuwanie go w stronę ramienia, igły). Gdy ustawienie wyważenia ramienia dobiegło końca, musimy ustawić wysokość ramienia. Jest to sprawa równie istotna i należy ją wykonać przyzwoicie. Tym razem przyda się papier milimetrowy z narysowaną dobrze widoczną prostą linią (lub linijka i bardzo sprawne oko). Na talerz kładziemy nasz zestaw taki jak do gry, czyli slipmatę (odpowiednią - opis punkt niżej, zajrzyj najpierw tam), a na nią - jakąś płytę. Kładziemy igłę na płycie. Patrząc od boku na gramofon, od strony ramienia, może okazać się, że ramię, patrząc w punktach system i łożysko, jest na innych wysokościach. Ramię musi być absolutnie proste. Patrząc od góry, również od strony bocznej, po prawej stronie pokrętła antyskatingu znajduje się metalowa dźwignia pierścienia do ustawienia wysokości. Odginamy ją, by pierścieniem wysokości można było swobodnie poruszać. Teraz, przystawiając kartkę z podziałką milimetrową lub mierząc linijką okolice początku ramienia (system) i końcowe (okolice łożysk) manewrujemy pierścieniem do regulacji wysokości (czarny, największy u podstawy ramienia, opisany “height adj.” i wyskalowany) tak, by ramię znajdowało się w możliwie idealnym poziomie, na jednakowej wysokości w każdym jego punkcie, mierzonym w stosunku do górnej pokrywy gramofonu. Połowa roboty wykonana.

Wcześniej napisałem, by przy regulacji wysokości ramienia podłożyć slipmatę. Przy scratchu jest to element bardzo istotny i to jemu trzeba poświęcić dużo uwagi. Igła, pracując, by nie przeskakiwała i w miarę “trzymała” się rowka, nie może pracować przy dużych drganiach, nie mogą wystąpić chybotania płyty czy inne. Slipmata przede wszystkim musi być bardzo “śliska”, tzn. musi stawiać jak najmniejszy opór płycie, płyta ma po niej dosłownie “pływać”, “lewitować”. Materiał z jakiego jest wykonana slipmata musi mieć odpowiednio spreparowany otwór na bolec, nie może on (otwór) zmienić zbytnio swojej średnicy. Slipmata musi być zatem utrzymana w centralnej pozycji talerza, nie mogą zbyt dużo wystawać jej brzegi poza talerz, nie może też być o wiele mniejsza niż płyta. Przede wszystkim jednak slipmata musi być sztywna i cienka oraz jednocześnie odporna na nacisk. Nie ma takiej opcji, by przy położeniu ręki na płytę jedna część slipmaty “sprasowała” się pod ciężarem dłoni, przechylając płytę pod skos, gdyż wówczas przeskok igły jest gwarantowany. Dobór slipmaty to także poniekąd sprawa indywidualna, lecz jeśli spełnia ona cechy, które wymieniłem wyżej, możemy być w dużej mnierze spokojni o nasz skrecz pod tym kątem.

Kładziemy wreszcie naszą płytę z samplami lub czasówkę na talerz, na nią igłę... I zabieramy się za kolejne usatwienie. Anystaking. Na temat ustawienia antyskatingu można czytać różne wręcz cuda w Internecie. Prawidłowe usatwienie antyskatingu zależy od aktualnego nacisku igły na płytę. W odmianie Mark 2 serii SL-1200 jest tego rodzaju niedogodność, iż przybiera on wartość zaledwie 3 gramy, więc jakby się wydawało, używanie system cięższych niż ta wartość nie będzie wskazane. To oczywiście nieprawda, nie wspominając już o stosowaniu dodatkowych obciążników i odciążników. Zwykle jego ustawienie jest takie samo jak liczba gramów naciskających na igłę. Przy ciężkich systemach, np. Ortofona, przybiera on (antyskating) najwyższą wartość, 3 gramy. Większy nacisk igły na płytę w rzeczywistości jest bardziej dla niej bezpieczny, niż nacisk mniejszy. Wynika to z charakterystyki pracy igły w rowku. W odmianie Mark 5 antyskat ma wartość 6, więc tu mamy większe pole do ruchu. Powiedziałbym nawet, że usatwienie celowo mniejszej wartości o 1 g antyskatingu jest nawet bardziej korzystne, niż wartość równa wartości nacisku ciężarka ramienia na igłę. Wartość równowagi możemy sprawdzić prostym, domowym sposobem, jeśli nie mamy specjalnych ram testowych. Potrzebujemy jedynie czystej płyty. Stawiając igłę na środku zacznie ona “uciekać” do środka płyty, jeśli antyskat będzie o wiele mniejszy niż nacisk na igłę, lub na zewnątrz płyty, jeśli antyskat będzie miał wartość większą. Punkt antyskatu, w którym igła stoi w miejscu na płycie (minimalne chybotania są dopuszczalne, w końcu igła rysuje powierzchnię czystą tworząc niejako nowe rowki, których po prostu się trzyma) to właśnie punkt równowagi. Oprócz środka plyty warto przenieść igłę w punkty najbardziej skrajne (brzeg i naklejka) by oszacować wartość średnią antyskatu. Pozostańmy jednak przy opcji najlepszej, czyli antyskat mniejszy o 1 gram niż ustawiona wartość nacisku igły na płytę. Igła trzyma się wówacz płyty równie stabilnie. Ale pamiętajmy, mówimy o scratchu.

Teraz kilka słów na temat początkowej techniki operowania płytą przy skreczu. Oczywiście jest to kwestia zupełnie indywidualna, podobnie jak chwytanie crossfadera, podpowiem jedynie pierwsze kroki. Trzeba zacząć od tego, że gramfon to mechanika. To w rzeczysiwtości tylko silnik i igła. A w mechanice występuje pojęcie luzu i wcisku. Jednym z problemów, oprócz wyżej powodujących przeskok igły, to sama płyta. Średnica otworu, w zależności od tłoczni, może znacznie się różnić. Pamiętam dobrze, jak na 1200 nie wchodziły peerelowskie płyty z wytwórni “Muza” lub “Pronil”, bo po prostu otwór pod bolec był za ciasny. Wystarczyło wtedy wcisnąć w nie nożyczki i obrócić kilka razy, by wszytsko grało jak należy. Nie ma ideałów, mimo, że sprzęt jest wysokiej klasy. Jednym z owych powodów przeskakiwania igły są przesunięcia płyty w płaszczyźnie poziomej, czyli mowiąc chłopskim językiem, jak przy dynamicznym i szybkim skreczu będziemy chybotać płytą w przód i w tył, jednocześnie będziemy przesuwać ją też po talerzu, tak znacznie, jak znaczny jest luz w średnicy otworu na bolcu, będą wówczas słyszalne charakterystyzne “stuki”. Każdy z Was opracuje sobie własną technikę manewrowania winylem, ale to co powiem teraz, zapamiętajcie sobie do końca życia: obracając płytą zawsze starajcie się jednocześnie “odciągać” ją do siebie - tak, by wyraźnie otwór zapierał się ścianką o bolec. Dzięki temu unikniecie drgań płyty (tych poziomych przesunięć) i będzie można na niej nawet położyć młot pneumatyczny, a igła nie przeskoczy. To wymaga dużej wprawy, ale w końcu praktyka czyni mistrza. Sprawa kolejna, równie ważna. Na płytę nie można kłaść dużego nacisku dłoni. Ma to być jedynie siła tarcia palców, pozwalająca zatrzymać się płycie, a nie talerzowi! Musicie nauczyć się być delikatni w stosunku do płyty. Można ją trzymać za brzeg i zamiast odciągać ją do siebie, można ją wówczas popchać w kierunku bolca (nie ważne czy ją ciągniemy, czy popychamy, ważne, by miała solidny punkt oparcia na bolcu), lecz ja preferuję manewrowanie nią na jej powierzchni i odciagnie płyty do siebie. Na początek warto spryskać dłoń, którą chwytamy za płytę, antyperspirantem i przygotować sobie sporo chusteczek (tym razem nie do tego, o czy myślicie, panowie), bo dłonie potrafią się pocić już po kilkunastu minutach skreczu, a wtedy płyta ślizga się jak szalona i warto mieć coś, by temu zapobiec. Silnik technicsa nie należy do najsilniejszych (zaledwie 1.5 kg/cm momentu obrotowego), dlatego musicie nauczyć się szybko startować płytę. Płyta po prostu puszczona startuje z małym opóźnieniem. Uniemożliwi Wam to płynne trafianie skrczowanym samplem w bit muzyki. Musicie mieć na uwadze, by zawsze puszczajac płytę delikatnie pchnąć ją do przodu, by ręka uciekała Wam nie do góry, nei na bok, a przez pierwszą chwilę jeszcze moment w kierunku jej obrotów, wówczas nie będzie opóżnienia na starcie. Można skreczować wtedy bardzo szybko i dynamicznie bez zauważalnych spowolnień. Miejcie te cenne uwagi na oku, gdy będziecie dopracowywać własny styl.

Sama płyta niekoniecznie starcza do skreczu. Istotne są na niej sample. Do skreczu najlepiej wykorzystywać acapelle (zwłasza słowa o długim trwaniu, np. “heyyyyyy”, “yooooo”, itd.) lub specjalne stworzone pod scratch słynne “fresh sound’y” - mam do dzisiaj na winylu tą najsłynniejszą sentencję “Thisssss ssssounddd issss really freshhhhhhh - kshhhhhhhhh”. Sample te można spotkać na celowo przygotowanych płytach do skreczu (np. seria płyt “Special Scratch” Vol. 1, 2, 3..., “Scratchocholics: This Is Skip Proof For DJ Vol 1, 2, 3,...” “Scratch Cuts” Vol 1, 2 ,3...) lub kupić scratch-cut’sy czy FX-packi i załadować je do Traktora czy Serato i obracać nimi na czasówkach jak na takich właśnie specjalnych płytach. Przy graniu oprócz samego gramca istotną rolę pełni crossfader, za pomocą którego kontrolujemy cięcia tych skrecz-soundów. Kombinacje, wynikające z cięcia tych dźwięków, to rodzaje scratchu: np. Forward scratch, backward scratch, baby scratch (tu akurat bez crossfadera), itd, opisywać mogę dnie i noce, dlatego lepiej obejrzyjcie video tutoriale na jutubie lub do poczytania w necie. Czym skreczować? A no, to również ważna sprawa. Ortofony z reguły się nie nadają, jedynie nieliczne modele. Najlepszą wkładką, która jest produkowana po dziś dzień od lat bodaj 70 zy 80 i dorobiła się statusu legendarnej, to Shure M44-7. Mówiąc wprost, jest to najlepszy system do skreczu i nie tylko zresztą. Nie jest też drogi (ok. 250 zł obecnie). Montując go w headshellu można przekręcić go o taki kąt, by igła była z centrum ramienia na łożysku w linii prostej- taka imitacja ramienia prostego, które naprawdę lepiej trzyma się płyty niż ramię typu “S”, choć płyty szybciej się “męczą” i tracą na jakości. I sprawa kolejna, talerz. Nie przejmujcie się, że niektóre talerze chybotają. Z reguły wynikło to z nieodpowiedniego jego użytkowania i w talerzu doszło do wyrobienia centralnego otworu, tak, że osiadając na trzpieniu silnika lekko “buja” nim od góry do dołu w którejś jego części i wygląda od boku, jakby “dryfował” na wodzie. Odchułki rzędu 1, 2, nawet i 3 milimetrów to rzecz nie aż tak straszna, później warto by wymienić platter, gdzyż mogą wystąpić problemy z porządnym utzrymaniem igły na płycie, pomimo tego, że, podkreślam, obracamy płytą, nie platterem. Każdy z Was może sprawdzić swój gramek, włączjąc 45 obrotów, pitch na maxa w dół i przystawić linijkę do brzegu talerza patrząc się na niego od boku, jakie ma chybotanie. I rzecz równie ważna. Zdejmujcie od czasu do czasu platter i u spodu trzpienia silnika, w stożkowej “piaście”, która się obraca, wpuście czasem trochę oleju. Najlepiej, by był to pełny syntetyk, w miarę ułatwiający poślizg, np. 5W40 do silników diesla (ja używałem firmy Edge, polecam). W instrukcji było zalecane co ok. 2000 godzin, tak naprawdę nie jest to sztywna granica, waże, by nie było tam tego oleju po prostu za dużo. Do tych ruchów “skreczu” warto sobie wyćwiczyć rękę. Jak? Bardzo dobrym sposobem jest... Mycie naczyń, a dokładniej tarcie gąbką w ten sam sposób. Poważnie. Jeśli nie macie żony, dziewczyny, albo macie, to wyjdziecie jednocześnie na zajefajnego chłopaka/męża jednocześnie. Działa.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego niż powiedzieć cześć i powodzenia w skreczowaniu !

http://i.imgur.com/AVO1RX9.jpg

PS: Fota cyknięta kiedyś na szybko, acz do zilustrowania artykułu pod hasłem “człowiek skreczujący” http://x.forum.cdaction.pl//public/style_emoticons/default/wink_prosty.gif Artykuł oczywiście uzupełnię o fotki i rysunki, ale już nie dzisiaj, uciekam szykować się spać. Przepraszam za literówki.

Pozdro ! Dobrej nocy to all !

Oskarro
31-10-2014, 07:52
Bardzo dobry tutek xD
Nawet do przypięcia :)
Good job !