Ten ranking to demokracja w czystym wydaniu, plus zainteresowanie jak największej rzeszy ludzi, którzy nie słuchają na co dzień muzyki elektronicznej. Gdyby wprowadzić jakiś 2 minutowy quiz, dzięki któremu możemy zagłosować-wyglądałoby to dużo lepiej ale to samo można powiedzieć o wyborach.
Wracając do wyników: z pierwszej trójki najbardziej leży mi Hardwell-ale ja nie do końca jestem na bieżąco z wszelkimi nowościami-dlatego też moja ocena zawsze obejmuje większy obszar czasowy niż ostatni rok, a pamiętam, że pierwszy album hardwella gościł u mnie na playliście.
Druga sprawa-Marcin Garrix(jak pieszczotliwie określony ochrzczony na pewnej stronie)-
Ten gość mi zaimponował jedną rzeczą. Wchodził na szczyt, usadawiał się i powiedział samo nakręcającej się maszynie spinn records-aaaaa idźcie sobie na grzyby, po czym chyba rok później ląduje na szczycie listy a gość jest tak naprawdę jeszcze szczylem.
Od razu zaznaczę, że srogi trolling tego gościa przez Deadmau5a przypadł mi do gustu.
Z pierwszej dziesiątki największym zaskoczeniem na plus jest dla mnie Heldens, który jak dla mnie od powiedzmy dwóch lat okupuje szczyt w moim skromnym mniemaniu.
Moja piątka wyglądała mniej więcej tak:
1. Oliver Heldens-za produkcje b.dobrych tracków+ bardzo dobre secisze.
2. Dj Snake-za olbrzymie rozprzestrzenienie muzyki klubowej na świecie, za stworzenie komercyjnych kawałków, które goszczą w radiach/telewizjach itp itd a chce się ich słuchać.
3. Deadmau5-za całokształt, za to co robi mniej więcej na wysokim poziomie od 10 lat. Jest on wg. mnie najlepszym ambasadorem muzyki elektronicznej, jest tylko jedno ale w 2016 to był on raczej zaszyty niż odkryty.
4. Kalkbrenner-ale tu znowu za rozsławienie jednego z bardziej nieobecnych gatunków w mainstreamie, ale tutaj znowu ocena całościowa to ostatnich parę lat.
5. Laidback Luke-za bycie mistrzem na konsoli i niesamowite tracki przez całą swoją karierę.
Głosuję co roku ale nigdy się nie spinam, wyniki oglądam i mówię sobie-spoko. Co najlepsze w zasadzie nie powinienem głosować bo nie przeglądałem 2016 roku pod względem koncertów czy wydanych utworów(może częściowo). Mam wrażenie, że gdyby na tym miało to polegać to 90% ludzi nie powinno głosować.
Rzecz najzabawniejsza-co roku od jakichś dobrych paru lat pojawia się wysyp komentarzy o tym, jakie te głosowanie nie jest c***owe i nikogo nie interesuje...Gdyby tak było to nawet byście tego nie skomentowali-no bo i po co?
Pozdrawiam i bez napinki.