Nigdy nie dzierżyłem big-roomów. Nie przekonacie mnie, że znalazł się na szczycie tylko dzięki swoim umiejętnościom; w znaczącym stopniu jest to kwestia promocji, a ta część muzyki elektronicznej jest w tej chwili rozchwytywana najmocniej i najmocniej się ją promuje. Nie chcę krytykować nikogo, kto tego słucha, bo każdy woli co innego, ale dla mnie jest to słabe i nie potrafię tego słuchać, nie czuję tego, nie przemawia to do mnie. Big-roomy są powodem, dla którego nie interesuje mnie już nawet line-
up na tegorocznym Sunrise Festival, bo na mainstage'u wylądują same gwiazdy tego typu. Jeden kawałek potrafi się kilka razy powtórzyć, nie wiem ile razy słyszałem booyah w zeszłym roku - czasy się zmieniły, jedni mówią, że trzeba iść razem z nim a inni muszą szukać czegoś innego.