Witam was clubbersi!
Zakupiłem we wrześniu cytrynke z 2001 roku z silnikiem 2.0 HDi, wszystko ładnie i pieknie tylko jest jedno ale...
Zacznę od początku, zaraz po zakupie zrobiłem rozrząd, wymieniłem wszystkie oleje i filtry itp. Standardowa procedura po zakupie auta... Do czasów pierwszych mrozów odpalał na tzw strzała, bez problemów. Kilka dni temu siadł mi aku (był od nowości więc i miał już prawo)... Niestety auto po nocy ma problem z odpaleniem, tzn kręci i kręci i tak sobie mogę kręcić. świece grzeję na dwa a jak już jest duży mróz to nawet i na trzy razy... Auto odpala ale tylko w momencie wciśnięcia pedału gazu do oporu. Jeśli tego nie zrobię to po prostu nie odpalę.
I nasuwa mi się myśl WTF???
Jeśli jest -5 to nawet kontrolka grzania świec nie zapala i łapie od razu. Przy -10 kontrolka się pali ale auto już ma problem. Czy to może być wina świec?? Czy może trzeba szukać problemu głębiej??
Nadmienię że wcześniej nie byłem w posiadaniu diesla.
Liczę na sugestię bo wiecie jacy są mechanicy w dzisiejszych czasach...
Pozdrawiam