Pewnego razu nad ranem wracałem po całonocnym piciu do domu. Idę sobie chodnikiem, pełna kulturka. Latarnie sobie świecą, wieje chłodny wiaterek, aż tu nagle na mojej drodze stanęło coś białego i mówi "cześć, nazywam się Zenek, daj na piwo". Zaniemówiłem.
Historia prawdziwa.