4CLUBBERS.PL - Zobacz Pojedynczy Post - Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia!
Zobacz Pojedynczy Post
Stary 17-07-2013, 19:14   #2
Bercik321
..:: true Member ::..
  
 
Dołączył/a: 20 Aug 2011
Miasto: Nowy Tomyśl
Wiek: 29
Postów: 201
Tematów: 18
Podziękowań: 558
THX'ów: 311
Wzmianek w postach: 0
Oznaczeń w tematach: 0
Plusów: 5 (+)
Bercik321 5
Odp: Sunrise Festival 2013 - 8 biletów do zgarnięcia!

- Stary…
- No?
- Żyjesz?
- Właściwie to umieram…
- Kac?
- Delikatnie powiedziane… Tak mnie głowa boli, że własnych myśli nie słyszę.. i chyba będzie dzisiaj niestrawność żołądka… Poza tym coś mnie plecy naparzają, jakbym miał skórę zdartą czy coś... A Ty jak tam? I w ogóle jak wygląda działka? Bo słyszałem, że ponoć trochę narozrabiałeś
- Gościu, poszedłem dzisiaj tam rano i takiego syfu to nie było nigdy… Wszystko porozwalane w piz*u, potłuczone szklanki, wielka plama na ścianie, ktoś zostawił wieczorną kolację pod drzewkiem a jakby tego było mało…
- Ej stary, później pogadamy, ok? Bo ja idę się jeszcze chwilę przekimać, powiedz mi tylko czy robimy coś dzisiaj wieczorem?
- Pierd*lę, ja już nic więcej nie organizuję.
- Czemu? :D
- Już pomijając fakt, że ogromne koszta, to jak matka to zobaczy to mnie chyba z domu wypie**oli…
- Oj tam, damy radę, trzymaj się.
- No, na razie.

Odkładam słuchawkę, biorę kilka łyków wody i próbuję spać dalej. Po kilku chwilach walki z bólem z przykrością uświadamiam sobie, że dzisiaj wtorek. W sumie, to ktoś mi to uświadomił, konkretniej to ogrodnicy. Bo trzeba trawę skosić. Ze 100 metrów pasa, może trochę więcej. Koniecznie traktorem. Z rana, bo o tej porze ludzie w pracy. A, no i koniecznie trzeba zmieść tą trawę, tą dmuchawą na silnik. Niczym innym. Bo szybciej i wygodniej. W głowie przemknęła mi scena z Dnia Świra: „czy panowie muszą tak napierd*lać? Od bladego świtu?” Wstaję. Nie wiem czemu spałem w ubraniach, jednak chyba czas pod prysznic. Z wielkim trudem ściągam koszulkę i doznaję szoku. Pół t-shirta na plecach jest od krwi. „Co jest grane? Biłem się z kimś, czy co?” Idę pod lustro i faktycznie – mam zdartą skórę. Biorę telefon i dzwonię:

- Tej, powiedz mi… czy ja się nie zje*ałem z tych schodów tam u Ciebie?
- Haha, nie pamiętam, co jest? :D
- Bo gościu, ja faktycznie mam zdartą skórę na plecach… Wygląda to strasznie, pół t-shirta zakrwawione i się zastanawiam czy nie iść z tym na Izbę Przyjęć, bo nie wygląda kolorowo… Więc nie wiem, rozjaśnij mi coś…
- Nie mam pojęcia, serio. To pijemy dzisiaj?
- U Ciebie? Zresztą… nie wiem, idę do lekarza, będziemy w kontakcie.
Szybki prysznic, coś na śniadanie, ubieram się w jakąś luźną koszulkę i idę. Zapisuję się, siadam i czekam w poczekalni. No w końcu, moja kolej. Nie będę tutaj opisywał konkretnie co się działo, ale dodam, że facet był nie mniej ciekawy co mi się stało niż ja sam Dzwonię do kumpla po raz kolejny:
- Gościu, wyszedłem z tej poradni i powiem Ci, że źle nie jest, ale dobrze też nie.
- Czemu?
- W czwartek mam się wstawić do Poradni Chirurgicznej.
- Lol, po co?
- Zmiana opatrunku, czy coś.. Mniejsza z tym. Zaraz będę u Ciebie i pójdziemy na działkę posprzątać tam i zobaczyć jak to ogólnie tam wygląda.

Spotkaliśmy się, po drodze wbijamy do sklepu po mały zapas, idziemy wymieniając się po drodze częścią wspomnień, które się zachowały i ustalić „serię niefortunnych zdarzeń” Wchodzimy na miejsce wczorajszego pobytu i fakt, widok był trochę dziwny, gdyż z czasem odkrywaliśmy coraz więcej kwiatków (dosłownie i w przenośni). Urwana rynna (powód zniszczenia: nieznany), zarwana kanapa (nie wytrzymała obciążenia 6 osób, podobno), dwukolorowa ściana (wiedzieliście, że wino może robić za farbę?), zbite szklanki (przypadkiem), ozdobione drzewka (cóż, kolacja się nie przyjęła), przewrócony płot z winogronem (czy jak to się tam nazywa, tak czy siak – ktoś musiał się mocno oprzeć), i to chyba na tyle. A, i jeszcze rozbite płytki podłogowe – od siekiery (za mało drewna do kominka było, chociaż kominek latem? Serio?). Posprzątaliśmy, podzwoniliśmy do znajomych w celu „odświeżenia pamięci” i tak minął kolejny wieczór, tym razem już na spokojniej.

Pomimo wielu świadków, część wydarzeń nadal pozostaje nieznana. Nie wiem, czy nazwałbym to moją najlepszą wakacyjną przygodą, na pewno jedną z najbardziej (o ironio!) pamiętliwych. Jednak najważniejsze są wspomnienia, które pozostały. No, i mój ślad na plecach, który do dziś czasem daje o osobie znać, lecz tylko w formie wizualnej. Pochodzenie również nieznane

Last edited by Bercik321; 17-07-2013 at 19:16. Powód: Małe poprawki gramatyczne ;)
Bercik321 jest offline  
Bercik321 dostał 4 podziękowań za ten post.