Nie trudno zauważyć, że ostatnio coraz więcej gwiazd muzyki pop chce dopasować się do ostatnich trendów w muzyce zapraszając do produkcji swoich nowych singli znanych i uznanych producentów, którzy zajmują się dopracowaną oprawą muzyczną. Doświadczenie w tym mają już takie sławy jak
Basto,
Sebastian Ingrosso,
Axwell czy też
Calvin Harris. Niekiedy artysta nie chce się trudzić zapraszaniem sław muzyki klubowej do udziału w produkcji utworów i do akcji wkraczają wtedy mało znani producenci muzyczni, często nie mając nic wspólnego ze światem muzyki klubowej, jednak bacznie śledzących trendy, aby wiedzieć, jakie brzmienia się 'przyjmą'.
I tak oto w zeszłym roku słyszeliśmy brzmienia a la
Toulouse od Nickyego Romero w radiowym (podobno) hicie Chrisa Browna, niby-dubstepowe połączenie z vocalem dobrze znanym od kawałka Levels w singu
Flo Ridy a także łudząco podobny do hitu Steve'a Angello i Laidbacka Luke'a '
Show Me Your Love' singiel Jasona Derulo. Podobieństwa między danymi utworami co prawda wywołały kontrowersje, jednak odbiło się to po czasie bez większego echa.
Will.i.am, dobrze znany amerykański piosenkarz i raper eksperymentował już z wieloma gatunkami. Poczynając od spokojnych undergroundowych brzmień z ekipą Black Eyed Peas, aż do popowych, dance'owych i reggae'owych dźwięków. Po rozpadzie grupy Amerykanin próbuje sił w karierze solowej. Zdecydowanie jest on najlepszym przykładem artysty, który całkowicie podchwycił modę na elektroniczne brzmienia w swoich utworach i przy produkcji swojego albumu postawił całkowicie na taki rodzaj dźwięków. I tak oto jego ostatnie dwa single wyszły spod ręki kolejno
Sebastiana Ingrosso i
Steve'a Angello oraz
Basto. Wszystko w porządku, produkcja od nie byle kogo.
Dziś jednak na kanał will.i.am'a na YouTube przesłano pełne wersje audio wszystkich utworów, które znajdą się na jego albumie. Jeden z nich, zwący się swojsko
Let's Go wywołał ogromną burzę z powodu, nie bójmy się użyć tego określenia, prostackiej kradzieży sampli z bardzo dobrze znanego singla rosyjsko-brytyjskiego duetu Arty'ego i Mata Zo pt.
Rebound.
Zbulwersowany Mat Zo jako znak prostestu usunął swoje konto z Tweetera, a Arty otwarcie poinformował, że amerykański muzyk nie miał prawa do użycia niemal połowy utworu Rebound w swoim singlu, do którego wyłączne prawa posiada brytyjski gigant
Anjunabeats. Sprawa ta wywołała ogromne poruszenie na Tweeterze, wiele negatywnych komentarzy pojawia się od mnogiej ilości sław EDM.
Zaskoczeniem okazał się komentarz Chrisa Browna, który swój ociekający talentem i dobrym smakiem wokal wzbogacił feralny singiel will.i.ama...
Z tłumu wybiły się słowa Marcusa Schossowa...
...a internet jak zwykle nie zawiódł.
Jak sprawa potoczy się dalej zobaczymy wkrótce, jest ona jednak bardzo dobrym przykładem, że niektóre gwiazdy popu w niezbyt uczciwy sposób chcą nadać swoim singlom modnych brzmień