Był to mój drugi Mayday i zdecydowanie był on lepszy niż w 2010 roku, zarówno wizualnie jak i muzycznie. Stoneface & Terminal zaliczyli udany występ, ale bez większych fajerwerków. Następny set na jakim miałem przyjemność być to live w wykonaniu Extrawelt i pomimo że nie słucham takiej muzyki na codzień czuć było potężny bass i nawet mi się podbało. Nastepnie W&W zagrali bardzo energicznie, kilka swoich kawałków, cały ich występ oceniam na plus. Następnie Bayer czyli, moc, moc i jeszcze raz moc. 20 minut Members of Mayday - czyli bardzo udane laser show może nie takie jak w Pradze podczas trance mixu na Transsmision, ale myślę że dali radę
Z Westbama zrezygnowałem na rzecz Kai Tracida i dobrze zrobiłem bo dla mnie to był set wieczoru. Powróciłem do czasów od których zaczęła się moja przygoda z muzyką elektroniczną. Fantastyczne chwile przeżyłem przy takich kawałkach jak 4 just 1 day, too many times, liquid skies czy your own reality. Dla mnie bomba! 06;30 Simon Patterson i potężna dawka tech-trancu jednak kilkanaście minut po godzinie 07:00 nogi odmówiły posłuszeństwa i zmuszony byłem opuścić spodek jednak z uśmiechem na twarzy