Zidane odkurzył dres
Fabio Cannavaro kilka dni temu po oficjalnym zawieszeniu butów na kołku stwierdził, że chciałby zostać kimś takim, jak Figo w Interze i Zidane w Realu Madryt. Jednak w czasie gdy Włoch będzie raczej obrazkiem reklamowym Al-Ahli, a Figo został swego rodzaju ambasadorem Interu, Zidane jest jednym z członków drużyny Królewskich. Nie tylko dlatego, że tak określa go Mourinho - "to jeden z nas" - ale również z tego powodu, że trzyma się z zawodnikami.
Zizou odkurzył dres i w Los Angeles pojawia się w takim stroju na treningu.
Francuz podpisuje autografy jak każdy piłkarz drużyny. Już nie gra, ale ciągle znajduje się na boisku. Jeszcze pięć lat temu żył z kopania piłki. Teraz wygląda interesująco z teczką pod pachą. Wykonuje swoje nowe obowiązki jako dyrektor piłkarski pierwszej drużyny. "Wizerunek, jaki wokół siebie roztacza, a także jego charyzma są bardzo ważne. Wielu z nas bardzo go podziwia za to jakim był piłkarzem. Sama jego obecność tutaj jest dla nas czymś naprawdę pozytywnym", twierdzi Xabi Alonso. "Jest przykładem i wzorem dla nas wszystkich. To dobrze, kiedy masz świadomość, że gdy pojawi się jakiś problem, to możesz na niego liczyć", dodaje Carvalho.
Jeśli w ostatnich latach jego obecność w Realu była symboliczna, to teraz Zidane porzucił swoje obowiązki komercyjne na rzecz pierwszej drużyny. Kiedy Florentino w marcu 2009 roku ogłaszał, że ponownie stanie do wyborów, mówił, że towarzyszyć mu będą Valdano i Zidane. Francuz w swoim pierwszym roku w roli działacza trzymał się z dala od zgiełku. Był kimś w rodzaju doradcy prezesa. W poprzednim sezonie było już go więcej. Mourinho zażądał jego obecności i
Zizou zaczął latać z drużyną na mecze Ligi Mistrzów.
Teraz, po odejściu Valdano, jego proces "nauki" wydaje się być zakończony. Zidane już nie tylko lata z drużyną na mecze, ale pojawia się także codziennie w Valdebebas. To on witał nowych graczy w ich pierwszym tygodniu w Madrycie, kiedy Mourinho był jeszcze na wakacjach. Poza tym Francuz pojawia się na pogadankach z piłkarzami i dyrekcją sportową, ma swój głos także w polityce transferowej. Transfer Varane'a to jego zasługa. "Rafa przychodzi polecony przez
Zizou, więc nie może być zły", przyznał Sergio Ramos.
Dzień Zidane'a w Los Angeles jest taki sam jak piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Francuz z drużyną je śniadania i jeździ na treningi. Czasami wychodzi z hotelu pierwszy i poranek spędza z pomocnikami, którzy zajmują się zapewnieniem Królewskim sprzętu. Innym razem w czasie drogi na sesję treningową rozmawia z Benzemą (napastnik szukał właśnie wzroku rodaka po bramce strzelonej Galaxy). Ale potrafi także pokornie słuchać Mourinho. Czasami staje się bardziej poważny w trakcie rozmowy z Miguelem Pardezą. W czasie pierwszego sparingu przed nowym sezonem od czasu wyjścia z autokaru Francuz nie opuszczał Mourinho. Czuł się na ławce jak jeden z członków drużyny. A Portugalczyk zawsze szuka jego rady. "Nie wydaje mi się, żeby chciał siedzieć na ławce w czasie oficjalnych spotkań, ale na razie w tych sparingach chce. Czuję się komfortowo mając go u swego boku, ponieważ to jeden z nas, ponieważ jesteśmy inną grupą od tej z zeszłego roku, ponieważ ma swoją pozycję w dyrekcji, ponieważ to człowiek piłki. Zna dynamikę drużyny, jej mocne i słabe strony, trudne momenty, przez które przechodzą piłkarze i trener", tłumaczy Mou.
"Zidane to idealny człowiek. Jest dla nas wsparciem i odniesieniem, jeśli chodzi o dyrekcję i sztab szkoleniowy. Wiemy, że jego drzwi są otwarte na nasz każdy problem. Wiemy, że tam jest bliski człowiek, który może nam udzielić rady", zapewnia Sergio Ramos. W wieku 39 lat Zidane zaczął nowe życie.
I bardzo mnie to cieszy :D