Wyobrażacie sobie
producenta, który tworzy bity dla ekipy hip-hopowców, a jednocześnie jego produkcją otwiera seta sam
Tiesto, a do tego ten ktoś to Polak? Wiecie już o kim mowa?
Robert M (z którym wywiad, ukazał się w kwietniowym numerze
DJmaga) już zrobił zaskakująco dużo, a sprawia
wrażenie, jakby dopiero się rozkręcał. Utwór „
W aucie” pomimo dość banalnego tekstu z bitem produkcji Roberta został ogłoszony przez niektóre media hitem lata, a klip do kawałka obejrzały już na youtube.com ponad
3 miliony osób! Nie sposób nie usłyszeć tej melodii płynącej ze sklepów, z radioodbiorników czy
telefonów komórkowych.
Czasem niektórzy nie mogą wręcz uwolnić się od tego charakterystycznego tekstu. To zjawisko wyjątkowe, również ze względu na reaktywację
Piotra Fronczewskiego, a raczej jego alter ego, czyli
Franka Kimono specjalnie na potrzeby tego utworu. Ale na szczęście „W aucie” to tylko wierzchołek góry lodowej w dorobku Roberta.
Jest przede wszystkim producentem dźwięków spod znaku electro i house i z kulturą klubową łączy go najwięcej. Jego utwory wspierają takie postaci jak Marco V, Benny Benassi, Sasha, Moguai, Tom Novy, Markus Schulz, Bush 2 Bush, a sam
Tiesto rozpoczął jego utworem „Barcelona” drugą połowę swojego
programu radiowego "Club Life" całkiem niedawno temu, bo 8 sierpnia.
Tocadisco powiedział o tym utworze: „lubię tego tracka, przyjemny i z groovem, z mnóstwem lekko trancowych dźwięków”, a
DJ Misjah porównał go do
twórczości Faithless. Z pewnością mamy kolejną polską postać, która dołączyła do elitarnego grona gwiazd, które jednak póki co możemy policzyć na palcach jednej ręki a najgorsze jest to, że wszyscy oni grają za
granicą. Trudno uświadczyć sety Jacka Sienkiewicza, czy Magdy w Polsce, choć w kontekście tego pierwszego polska edycja Global Gathering jest tu wyjątkiem.
Nie ma u nas prężnych, konkretnych labeli regularnie wydających dobre, lokalne produkcje, ani też świadomych właścicieli klubów, którzy zrozumieliby, że chętniej przyjdziemy posłuchać Polaka, który jest uznany na całym świecie, zamiast słuchać lokalnego dj-a, grającego co weekend w tym samym mieście w kółko te same dźwięki.
Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie ta sytuacja ulegnie zmianie, bo chodzi tutaj przecież przede wszystkim o to, by pomyśleć trochę i nie korzystać wciąż z najłatwiejszych rozwiązań, które na dłuższą metę zwyczajnie się nie sprawdzą.